Logo Przewdonik Katolicki

Dom

Natalia Budzyńska
Fot.

Z Joachimem Menclem z zespołu New Lifem rozmawia Natalia Budzyńska

Z Joachimem Menclem z zespołu New Life’m rozmawia Natalia Budzyńska

 

Między płytą „Dla Ciebie i dla mnie” a wydaną w maju najnowszą płytą „Szukam domu” minęło 7 lat - to całkiem sporo. Co się działo w zespole przez ten czas?

- Rzeczywiście minęło już sporo czasu od nagrania poprzedniej płyty. Album „Dla Ciebie i dla mnie” zaśpiewała Natalia Niemen. Niedługo potem wyszła za mąż i urodziła dwójkę wspaniałych dzieci, a z nami zaczęła śpiewać Basia Włodarska. Dzisiaj oprócz Basi śpiewa z nami mąż Natalii – Mate.O oraz też czasami Natalia w miarę swoich możliwości. Wszyscy bardzo się zaangażowali w nagranie płyty „Szukam domu”. Kiedy jedna osoba śpiewa solo, to reszta towarzyszy śpiewając w chórkach. Bardzo charakterystyczne są duety Natalii i Basi. Myślę, że to są naprawdę mocne momenty naszej płyty.

 

Widzę, że teksty i muzykę pisali właściwie wszyscy członkowie zespołu i dodatkowo Twoja żona. Jak wyglądała praca nad płytą?

- Moja żona zawsze była przejęta tym co dzieje się w New Life’m i to ona jest autorką pomysłu tematu płyty związanego z szukaniem domu.

Materiał powstawał dość długo. Niektóre utwory powstały już trzy lata temu, ale tak naprawdę ustaliliśmy repertuar podczas prób na Spiszu w Dursztynie. Wszyscy aktywnie podjęliśmy temat domu i przywieźliśmy dużo piosenek na te próby. Po wstępnej selekcji zostało kilkanaście piosenek, z których czternaście znalazło się na płycie. Nagrywaliśmy większość instrumentów w studiu „Echo” w Świętej Katarzynie, ale korzystaliśmy też ze studia Edycji św. Pawła w Częstochowie, gdzie nagrywaliśmy instrumenty dęte i smyczkowe oraz studiów „Tuluba” i „Free Fly” w Poznaniu. Tam były rejestrowane partie wokalne. Całość została zmiksowana i zmasterowana w studiu „Wielka płyta” we Wrocławiu.

 

Zawsze kojarzyłam New Life’m z muzyką uwielbieniową, tymczasem na ostatniej płycie słowo „Bóg” pojawia się zaledwie dwa razy.

- Nasz zespół był bardzo jasno „sformatowany”. Wykonywaliśmy tylko utwory będące modlitwami bądź pieśni jednoznacznie mówiące o Bogu. Były też utwory opisujące relację człowieka z Bogiem, generalnie byliśmy bardzo monotematyczni. Minęło już 17 lat od powstania naszego zespołu i postanowiliśmy poszerzyć repertuar.

Obecna płyta opisuje relacje między ludźmi. Pretekstem do tych rozważań jest temat poszukiwania domu zarówno jako budynku, jak i miejsca, w którym każdy z nas czuje się komfortowo. Może słowo „Bóg” pojawia się tu tylko kilka razy, ale przecież Bóg zawsze jest obecny w relacjach międzyludzkich. Szczególnie w relacjach małżeńskich czy też rodziców i dzieci. O tym jest ta płyta. Pojawia się czasami pytanie dziennikarskie, czy to nie jest czasami krok w tył, ale ja myślę, że to jest tak naprawdę nasz krok w przód. Większość z nas ma rodziny. Wspólnie w zespole mamy już siedemnaścioro dzieci (tyle, ile lat ma nasz zespół) i myślę, że możemy się już wypowiadać na tematy związane z relacjami w rodzinie. Po prostu sami dużo już przeszliśmy. 

 

Słuchając tekstów z płyty „Szukam domu”, pomyślałam sobie, że równie dobrze mogłaby mieć tytuł „Szukam miłości”. Dom to miłość?

- Dla każdego człowieka słowo „dom” może mieć inne znaczenie. To może być sprawa naszych najgłębszych tęsknot i pragnień.

 

Jesteście teraz na Ukrainie. Wiem, że nie po raz pierwszy i nie tylko po to, by grać koncerty. Możesz podzielić się wrażeniami? Ludzie na Ukrainie chcą słuchać o Bogu?

- Jeździmy na Ukrainę co roku w maju. Jesteśmy tu w trasie już po raz czwarty. Nasze wizyty tutaj dużo dla nas wszystkich znaczą. Atmosfera jest tu taka, jak na początku dziewięćdziesiątych lat w Polsce. Trochę to przypomina nasze pierwsze koncerty w Nowym Targu czy w Limanowej w 1992 r.

Poza koncertami co roku prowadzimy tu warsztaty muzyczne dla muzyków z całej Ukrainy. Niektórzy przejeżdżają setki kilometrów, żeby uczestniczyć w tym wydarzeniu. W tym roku przybyło wiele kompletnych zespołów, w sumie około 130 osób.

Czy ludzie chcą tu słuchać muzyki o Bogu? Chyba zarówno każdy poszukujący Boga, jak i każdy, kto szuka swojej tożsamości w Bogu, chce o Nim słuchać. Na Ukrainie wolność wyrażania swojej wiary w Boga jest czymś stosunkowo nowym. Dla nas obserwowanie tego, co się tu dzieje, jest niesamowicie inspirujące. Gramy koncerty w wielu niezwykłych miejscach (graliśmy koncert np. na dziedzińcu zamku w Kamieńcu Podolskim), mamy kontakt z wieloma tutejszymi muzykami. Ludzie są bardzo otwarci i wdzięczni, mamy tu wielu przyjaciół.

 

 

 

 


Wszystko zaczęło się w Dursztynie, małej wiosce na Spiszu, wśród pięknych krajobrazów. Tam wiosną 1992 roku przyjechali muzycy, dla których przeżycie wiary w Boga było tak silne, że postanowili się tym podzielić. W ten sposób zapoczątkowane zostały rekolekcje muzyków chrześcijan pod duchową opieką dominikanina o. Bujnowskiego (później jednego z twórców pisma „Ruah”). Okazało się, że takie spotkania są bardzo potrzebne i owocne. Nie dość, że trwają nieprzerwanie do dziś, zmieniając tylko co kilka lat miejsce, to jeszcze inspirują do narodzin kolejnych zespołów.

Uczestnicy pierwszych spotkań w Dursztynie byli świadkami powstawania pierwszych utworów grupy znanej potem szeroko jako New Life’m. Pierwszy skład zespołu tworzyli: Piotr Jankowski, Joachim Mencel, Marcin Pospieszalski i Mietek Szcześniak. Tutaj dali też pierwszy koncert wspomagani przez wokalistkę Ewę Urygę, a w ciągu roku nagrali pierwszą płytę „Stoisz u moich drzwi”. Po roku doszedł Robert Cudzich. Do dziś zmieniają się tylko wokaliści, ubogacając brzmienie i zmieniając ekspresję artystyczną, reszta składu pozostaje niezmienna.

Każdy z muzyków miał już doświadczenie, byli doskonale wykształceni muzycznie i mieli swoją wizję artystyczną. Powstała muzyka z pogranicza jazzu, soulu i funky, której smaku dodawał rewelacyjny głos Mietka Szcześniaka. Kiedy ten skupił się na solowej karierze, z New Life’m śpiewała przez kilka lat Natalia Niemen. Okazało się, że kobiecy głos wprowadził tyle delikatności i nowych barw, że kiedy Natalia urodziła dzieci i musiała się nimi zająć, muzycy znaleźli kolejną wokalistkę. I tak od dwóch lat śpiewa w zespole Basia Włodarska oraz mąż Natalii – Mate.O.

Podkreślają, że te kilkanaście lat udało im się przeżyć razem dzięki Bogu. Udało im się pomimo tego, że należą do różnych wspólnot: Kościoła katolickiego i zielonoświątkowców. Są dowodem na to, że ekumenizm jest możliwy i że przyjaźń z Bogiem u boku może przetrwać i wydać owoc. Łączy ich przecież nie tylko twórczość i wyjazdy na koncerty, mówią o sobie, że są wspólnotą: wspólnie się modlą i rozmawiają o Bogu i o Jego dziełach.

 

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki