Odpowiada Natalia Niemen-Otremba, polska piosenkarka muzyki chrześcijańskiej, wokalistka zespołu New Life’M i chórzystka Trzeciej Godziny Dnia, występująca także ze swym mężem – Mate.o
Co, według Pani, kryje się pod pojęciem muzyki chrześcijańskiej?
– Kryje się pod nim człowiek, chrześcijanin. A chrześcijanin to taka osoba, która powinna naśladować Chrystusa. I która zna Boga lub jest na dobrej drodze, by Go poznać. Jedni wyśpiewują tęsknotę za Bogiem, inni dzielą się swoją radością, opisują swoje doświadczenia; są też tacy, którzy muzykują, żeby po prostu Boga muzyką, nową pieśnią uwielbiać.
Czym muzyka chrześcijańska jest dla Pani? Skąd wzięło się zainteresowanie nią?
– Gdy człowiek się nawraca, to jego życie się zmienia, a skoro miałam stanąć na nowej drodze, oczywistością było śpiewanie, komponowanie w duchu Bożym. Ja już nie mogłabym, jak to się mówi, śpiewać o niczym. Muzyka jest jak poezja. Jeżeli poeta się nawraca, a zakładamy, że poeci są osobami bardzo wrażliwymi, to nie wyobrażam sobie, żeby ów człowiek pisał o rzeczach mniej istotnych czy w ogóle niezwiązanych z Bogiem. I dlatego zachęcam wszystkich ludzi twórczych, nie tylko muzyków, nie tylko poetów, ale też plastyków i innych wrażliwych, żeby pokazywali pozostałym, jak są dla Boga ważni.
Św. Augustyn powiedział, że „kto śpiewa, ten dwa razy się modli”. Jak Pani odnosi się do tych słów?
– Wydaje mi się, że tak nie jest… Można by się tu zastanawiać, co to jest modlitwa - to rozmowa z Bogiem, poszukiwanie Go, chęć przebywania z Nim. Jest nią także wszystko to, co człowiek robi w codzienności. Jeśli robi to naprawdę z sercem, bez odpuszczania, to wierzę, że jest to rodzaj uwielbienia Boga. Myślę, że śpiewając dla Niego, nieważne jest, czy robi się to czysto, czy też nieczysto, jeśli tylko w tym śpiewie pokaże się swoją pasję. I może to jest ten sens: że kocham Pana Boga, chcę Mu oddać siebie, wszystko co mam, a wyrażam to również przez nuty. Muzyka jest nieuchwytna, nie można jej dotknąć, jakoś szczególnie chyba porywa za całe jestestwo, nie tylko za serce. Ale nie usprawiedliwiałabym śpiewaniem braku czasu z Bogiem.
A jak zachęciłaby Pani młodych do śpiewania o Bogu?
– Warto, żeby przede wszystkim szukali Boga całym sercem. Wiadomo, że życie różnie się układa, ale nie można się nigdy poddawać i trzeba pamiętać, że Bóg jest Miłością. To taki banał, ale taka jest prawda. Myślę, że w naszym kraju jest duży potencjał, bo jeszcze cechuje go pewna bojaźń Boża. Idźcie pod prąd, bo chodzi tu o wasze życie. A śpiewanie to taki dodatek. Jeśli ktoś już wie, że chce iść dalej z Panem Jezusem, a ma talent muzyczny, to gorąco zachęcałabym do pisania własnej muzyki.