Logo Przewdonik Katolicki

Kapitał na całe życie

Bogna Białecka

Jak budować pozytywny obraz samego siebie u dziecka? To pytanie, które często się pojawia w rozmowach z rodzicami. Z jednej strony obawiamy się być zbyt surowi, z drugiej strony nie chcemy być zbyt pobłażliwi.

Konstruktywna pochwała
Jennifer Henderlong Corpus oraz Mark Lepper to psychologowie, którzy przeanalizowali setki badań dotyczących efektywnych pochwał wobec dzieci. Na podstawie tych badań stworzyli zestaw zaleceń dotyczących efektywnego sposobu chwalenia dzieci. Oto on.
Pochwała musi być prawdziwa. Nie należy na siłę doszukiwać się pozytywnych rzeczy w zachowaniu dziecka. Albo wyjdzie z tego sarkazm („Och, jak ślicznie niszczysz mi obrus, dziękuję uprzejmie”) albo idiotyzm oczywisty także dla dziecka („Cieszę się, że kopiąc brata, zdjąłeś wcześniej buty”). Pochwała musi być szczera i konkretna. Jeśli chwalisz nieszczerze – nie tylko nie przynosi to pozytywnego skutku, jest wręcz szkodliwe. Dziecko odczytuje twoje intencje jako próbę manipulacji. Dzieci odczytują jako manipulacyjną i nieszczerą też pochwałę zbyt ogólną. „Och jak ślicznie!” czy „Świetnie, super” – to przykłady takich pochwał. Dlatego zmieńmy to na konkret: „Ładny rysunek. Podoba mi się, że jest tak kolorowy i staranny, nigdzie nie wyjechałeś za linie przy kolorowaniu”. Ta sama uwaga dotyczy pochwał za drobiazgi. Gdy chwalimy dziecko za coś, co mu przyszło bez wysiłku, odbiera to albo jako próbę manipulacji, albo za wynik braku znajomości możliwości dziecka: „Tata mnie pochwalił, że sam zawiązałem buty. Umiem to od chwili, gdy skończyłem pięć lat, on chyba nie zauważył, że już jestem w szkole!”.
Kolejna rzecz – pochwała powinna dotyczyć rzeczy, na które dziecko ma wpływ. Jeśli używasz pochwał za cechy uznawane za niezmienne, np. „Ale jesteś inteligentny”, „Jaka jesteś ładna”,  „Ładnie śpiewasz, po prostu masz talent muzyczny” czy „Jesteś urodzonym piłkarzem”, jest to  szkodliwe. Dziecko zaczyna uważać, że jego osiągnięcia są niezależne od wysiłku. Skoro mam „dryg do piłki”, będę w niej dobry, nawet jeśli odpuszczę sobie większość treningów, prawda? A gdy odniosę porażkę, mam wrażenie, że to koniec, nic ode mnie nie zależy. Skoro nie trafiam w bramkę, to znaczy, że wcale nie mam tego wrodzonego „drygu do piłki”, jestem beznadziejny. Dlatego należy chwalić dzieci za rzeczy od nich zależne. Przykłady konstruktywnych pochwał to: „Ładną fryzurę sobie dziś ułożyłaś”, „Widzę, że dużo trenowałeś, 10 trafień do kosza na 10 prób, to świetny wynik”. Jak dowodzą badania, najlepszy rodzaj pochwały to ta, doceniająca wysiłek, który dziecko włożyło w osiągnięcie wyniku.
W pochwałach należy unikać porównywania do innych dzieci. Po pierwsze powoduje to nakręcanie niezdrowej rywalizacji, po drugie jest postrzegane jako próba manipulacji. Jeszcze jednej rzeczy należy unikać – chwalenia za rzeczy, które dziecko lubi robić. Jeśli na przykład mały Adaś uwielbia brokuły i jada je z chęcią, a mama wciąż go chwali: „Och jak ślicznie jesz brokuły, cieszę się”, chłopiec zacznie zastanawiać się: czy naprawdę lubi te brokuły, czy je zjada dlatego, żeby sprawić przyjemność mamie? W rezultacie może przestać to robić.
 
Konstruktywna krytyka
Druga strona medalu, kształtowania pozytywnego obrazu samego siebie, to sztuka mówienia rzeczy nieprzyjemnych w motywujący sposób. Unikajmy takiego rodzaju krytyki, który uderza w tożsamość dziecka. „Jesteś leniwy”, „nie mogę na ciebie liczyć”, „rozczarowałeś mnie”, „jesteś beznadziejny” – to przykłady słów raniących do głębi, wzbudzających z jednej strony bunt, z drugiej budujących poczucie bezradności. W najgorszym możliwym wariancie krytyki szkodliwej, zawstydzanie dziecka ma charakter publiczny. Jak pokazują badania, gdy zawstydzamy dziecko przed jego kolegami, zaczynają nim pogardzać. Ponieważ w okresie szkolnym relacje z rówieśnikami zaczynają mieć duży wpływ na poczucie wartości dziecka, warto mieć to na uwadze.  Podsumowując: gdy mówimy dziecku w obecności innych: „Jest mi wstyd za ciebie, nie masz sumienia, że tak postępujesz” – z pewnością nie wpłynie to pozytywnie ani na jego zachowanie, ani na obraz siebie.
Jak więc robić to lepiej? Wersja minimalna zmiany krytyki na bardziej konstruktywną to odniesienie się do zachowania i wygłaszanie krytyki w cztery oczy. Na przykład powiedzenie synowi: „Nie podoba mi się, że po raz kolejny zostawiłeś w łazience ręcznik rzucony na ziemię”. Gdy mamy mało czasu i zależy nam na szybkiej reakcji, mówmy o tym, jakie zachowanie nam się nie podoba i jakie mamy w związku z tym oczekiwania (np. „Podnieś ręcznik i go powieś”). Gdy mamy czasu więcej – najlepsze wyjście to nazwanie nieakceptowanego zachowania (czy jego wyniku) i zapytanie dziecka, co może następnym razem zrobić inaczej lub jaki ma pomysł, by to naprawić. Jest to skuteczne już wobec dzieci przedszkolnych, jak dowiodły badania Melissy Kamins i Carol Dweck z roku 1992.
Jak to będzie wyglądać w praktyce? Na przykład córka napisała zadanie domowe jak kura pazurem. Mówisz więc: „Nie można odczytać twojego zadania domowego, jest pokreślone, niestaranne. Jaki masz pomysł, co z nim zrobisz, żebyś nie dostała jedynki?”. Ostatnia rzecz, którą można udoskonalić swój styl wyrażania krytyki, to dodanie do niej miłego słowa. W przykładzie z niestarannym zadaniem domowym można by dodać: „Doceniam, że zrobiłaś zadanie domowe szybko. Jednak...”.
 
Codzienne słowa miłości
Budowanie pozytywnego obrazu siebie to nie tylko pochwały i odpowiedni styl krytyki. To też codzienne słowa miłości, tak by dziecko wzrastało w pewności, że jest kochane. Nasza miłość do dzieci może nam się wydawać tak oczywista, że nie  potrzebujemy tego wciąż powtarzać. A jednak dzieci naprawdę potrzebują to słyszeć i to często. Mówmy: „Kocham cię”. To ważne.
Słowa miłości to też słowa troski. Bardzo przydatnym zdaniem jest: „Jak mogę Ci pomóc?”.
Gdy widzimy, że jakieś zadanie sprawia dziecku trudności, aż za często rzucamy się od razu, by zrobić je za dziecko. Jednak w ten sposób wzmacniamy w nim przekonanie, że nie daje sobie rady.  Dlatego pytajmy, jakiej pomocy oczekuje. Co ciekawe, już dzieci przedszkolne mają dość realistyczny obraz tego, z czym sobie nie radzą. Może okazać się, że potrzebna jest naprawdę drobna pomoc. Na przykład prosiłeś dziecko o sprzątnięcie zabawek, lecz widzisz, że wciąż leżą porozrzucane, a dziecko stoi dość bezradne z dwoma z nich w ręce. Najchętniej zebrałbyś je i w trzy sekundy wrzucił do pudła. Jednak pytasz: „Miałeś posprzątać te zabawki, ale widzę, że cały czas leżą. Jak mogę ci pomóc?”. Na co dziecko: „Zdejmij mi pudło z szafy, dobrze? A wstawiłbyś je potem z powrotem, bo jest za wysoko?”. Jeśli  dziecko ma problem ze sprecyzowaniem oczekiwań, można zaproponować: „Może zrobimy to razem?”.
Słowa miłości to też zachęcanie do dzielenia się swoimi myślami. Warto wypróbować konkretne sposoby zachęcania do mówienia: „Opowiedz mi o tym” oraz „Powiedz więcej o tym”. To słowa, które potwierdzają, że słuchasz i jesteś zainteresowany. Są neutralne, pozwalają na dowiedzenie się czegoś więcej bez natychmiastowej oceny czy udzielania rady. Pamiętaj jednak, by nie wypowiadać tych słów tonem przesłuchania.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki