Logo Przewdonik Katolicki

Jak rodził się dzwon

Monika Białkowska

Za niespełna miesiąc zabrzmi uroczyście po raz pierwszy, później rozlegać się będzie w najważniejszych chwilach naszej historii. 14 kwietnia, po 1050 latach od chrztu księcia Mieszka prymas Polski poświęci dzwon, który nosić będzie imię: Mieszko i Dobrawa.

Mieszko i Dobrawa to jedyny dzwon, który nosi imię pierwszego historycznego władcy Polski i jego żony. Waży 220 kg i ma średnicę 70 cm. Umieszczony na Ostrowie Lednickim czeka na jubileuszowe uroczystości.
 
Dzwonoleje
Dzwony pojawiły się w Polsce mniej więcej w tym samym czasie, co samo  chrześcijaństwo. Kiedy książę Brzetysław najechał na polskie ziemie, czeski kronikarz Kosmas zapisał: „Na końcu na więcej niż stu wozach wieźli olbrzymie dzwony i wszystek skarb Polski, za nimi postępował niezliczony tłum znakomitych mężów, z rękami skrępowanymi żelaznymi pętami”. Najstarszy zachowany dzwon w Polsce pochodzi z 1271 r. i nazywany jest „Nowakiem” lub „Hermanem” – wisi w Wieży Srebrnych Dzwonów na Wawelu. Nieco młodszy od niego jest Piotr z kościoła dominikanów w Sandomierzu (1314 r.) i Dzwon Poranka, Południa i Wieczoru ze Strzegomia (1318 r.). Najsłynniejszy jest oczywiście wawelski Zygmunt, a największym – Maryja Bogurodzica z Lichenia.
Odlewanie dzwonów to zajęcie dla ludwisarzy. Pierwsi z nich byli mnichami, szczególnie to zajęcie upodobali sobie benedyktyni. Jeden z nich, Teofil, napisał nawet dzieło, żartobliwie nazywane „średniowiecznym «zrób to sam»”, które jest podręcznikiem najróżniejszych zajęć: sporządzania farb, malowania na pergaminie, desce lub ścianie, sporządzania szkła, konstrukcji organów, a pomiędzy tym wszystkim również odlewania dzwonów. W tamtych czasach ludwisarze (lub po prostu „dzwonoleje”) wędrowali z miasta do miasta i od kościoła do kościoła, by na miejscu, często w bardzo prymitywnych warunkach, realizować zamówienia na dzwony. Sztuka ludwisarska z czasem jednak doskonaliła się, by w renesansie osiągnąć swój szczyt – to wtedy tworzył między innymi Hans Beham, autor Dzwonu Zygmunta, a w świat wędrowały dzwony z gdańskiej pracowni Beninghów. Od 1808 r. nieprzerwanie działa i wytapia kolejne dzwony ludwisarnia Felczyńskich: i to właśnie tam rodził się Mieszko i Dobrawa.
 
Pierścień zatopiony
Dzwony wykonywane są z brązu, czyli stopu miedzi i cyny. Taki jest ogólny przepis, jego proporcje zależą od pracowni. Ale jest w dzwonach jeszcze jeden, nieco tajemniczy składnik. Tradycja jego dodawania sięga czasów cesarza Karola Wielkiego. Ten, zlecając produkcję dzwonów, chciał symbolicznie powiązać swą cesarską władzę z boską wymową dzwonów, dlatego do stopu dorzucał srebra i stare brązy cesarskie, by w dzwonie stały się narzędziami Bożej chwały. Nie inaczej stało się w przypadku Mieszka i Dobrawy. 11 maja 2015 r. prymas Polski abp Wojciech Polak wrzucił do wypływającego do formy stopu swój pierwszy pierścień biskupi, wykonany ze srebra, z wizerunkiem krzyża, Chrystusa oraz apostołów Piotra i Pawła – ten sam, który otrzymał w maju 2003 r. w czasie sakry biskupiej. Po prymasie również pracownicy Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy wrzucili medalik z wyobrażeniem Matki Bożej Częstochowskiej i Jezusa Miłosiernego oraz Matki Bożej Pocieszenia i Serca Pana Jezusa, a także miligramowy historyczny srebrny fragment średniowiecznego dziedzictwa. W ten sposób współcześni już w momencie odlewania  dzwonu oddali swój hołd książęcej parze, symbolicznie wyrażając żywą pamięć i łączność teraźniejszości z przeszłością.
 
Wszystko ma znaczenie
Kute serce Mieszka i Dobrawy wykonane jest z miękkiej stali. Dzwon ma dźwięk d2, dobrany specjalnie ze względu na szlachetność i dostojeństwo tonu. Dźwięk ten jest wyjściowym dla tonacji
D-dur i d-moll, w której skomponowane jest słynne Alleluja z oratorium Mesjasz Haendla i Oda do radości z IX Symfonii Ludwika van Beethovena. Ma nieść radość i zachwycać królewskim majestatem.
Nie tylko dźwięk, ale i wygląd dzwonu nie ma w sobie nic z przypadku. Każde najmniejsze nawet zdobienie nawiązuje do ikonografii i zabytków, które związane są z książęcą parą, Ostrowem Lednickim i Civitas Schinesghe, czyli państwem Mieszka I. Najważniejszym jest oczywiście wizerunek księcia Mieszka i jego żony, stylizowany na XIX-wieczne płaskorzeźby. Mieszko wzorowany jest na barwionej grafice malarza Walerego Eljasza-Radzikowskiego, a opublikowanej w kalendarzu Józefa Chociszewskiego na rok 1890. Książę w prawej ręce trzyma krzyż, w lewej pergaminowy  zwój z pieczęcią, a lewą nogą depcze pogańskiego bożka. Wizerunek Dobrawy pochodzi ze szkicu Matejki, w jednej dłoni trzyma ona zapaloną świecę, a w drugiej – tarczę herbową z piastowskim orłem. Łacińskie inskrypcje na dzwonie głoszą: „Na cześć i chwałę księcia Mieszka i księżnej Dobrawy. Za jego panowania i jej radą wiara katolicka w Polsce została przyjęta” oraz: „Ostrów Lednicki –1050. rocznica chrztu księcia Mieszka – 2016”.
Dzwon w górnej krawędzi zdobi ornament roślinny z zapinki księgi liturgicznej z II połowy X w., znalezionej na Lednicy. Wieniec dzwonu wykończony jest ornamentem, który pojawia się również na  cokoliku stopy drugiego kielicha Dąbrówki. Kielich ten obecnie znajduje się w Muzeum Archidiecezjalnym w Gnieźnie, a pochodzi z około 1180 r. – był darem księcia Mieszka III dla kanoników regularnych w Trzemesznie.
 
Odetchnął, więc się narodził
Każdy dzwon robiony jest na indywidualne zamówienie. Najpierw ze specjalnej gliny przygotowuje się formę – może to trwać około trzech miesięcy lub – w przypadku większych dzwonów – nawet dłużej. Ważna jest tu użycie odpowiedniego materiału, by schnąca glina zachowała idealny kształt, odwzorowując detale przyszłego dzwonu. Pierwszą warstwą formy jest rdzeń, czyli miejsce w środku dzwonu i przestrzeń dla serca. Drugą warstwą jest dzwon fałszywy, dokładnie oddający kształt dzwonu. Dzwon fałszywy pokrywa się warstwą zwierzęcego łoju, a następnie „ubiera się formę” – czyli nakłada napisy i ornamenty z wosku odlewniczego. Wreszcie ostatnią warstwą formy jest płaszcz, czyli zewnętrzna, zabezpieczająca warstwa formy. Gdy całość formy jest już gotowa i odpowiednio wysuszona, zakupuje się ją przed piecem odlewniczym, dokładnie ubijając ziemię dookoła. To ważne, żeby ciśnienie z wlewanego ciekłego metalu nie rozsadziło formy. Następnie  wydrążoną w ziemi rynną wypuszcza się z pieca stop o temperaturze około 1250 stopni i pozwala mu się wpłynąć do formy. Moment ten nazywa się „narodzinami dzwonu”, a o ich zakończeniu, czyli całkowitym wypełnieniu formy świadczy wydobywający się z otworu „oddech” – mieszanka niebiesko-zielonkawych gazów.
Mieszko i Dobrawa narodził się 11 maja 2015 r. Dwa dni później, 13 maja, został wyjęty z formy, a 14 maja zdjęto z niego zewnętrzną, glinianą formę. 17 sierpnia przewieziono go na Ostrów Lednicki i zamontowano na dzwonnicy, a 21 sierpnia odbyła się uroczysta próba jego dźwięku. Od tego czasu dzwon milczy. Czeka na wielki dzień 14 kwietnia 2016 r. – wtedy to zostanie uroczyście poświęcony przez prymasa, przy okazji jubileuszowej liturgii w 1050. rocznicę Wielkiej Soboty 966 r. 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki