Logo Przewdonik Katolicki

Kocham więc dyscyplinuję

Bogna Białecka
Trening cierpliwości zaczyna się bardzo wcześnie / fot. Fotolia

Rodzicielstwo sprawia ogromną satysfakcję, ale nie jest łatwe, proste i przyjemne. Frustracja to jego nieodłączny element.

Nie wierzę w rodziców zachowujących zawsze i wszędzie stoicki spokój. Natomiast zdaję sobie sprawę, że można mieć dziecko i generalnie zachowywać spokój i luz. Taki stan osiągają zazwyczaj osoby, które zwyczajnie dziecka w ogóle nie wychowują.
Najwięcej okazji do zdenerwowania czy irytacji pojawia się, gdy chcemy dziecko czegoś nauczyć, na przykład grzeczności, czy też powstrzymać przed niszczeniem rzeczy, biciem się z kimś czy obrzucaniem go wyzwiskami. Równie łatwo popaść w negatywne emocje, gdy stawiamy dziecku wymagania – np. aby sprzątało po sobie. Jeżeli sobie to wszystko odpuścimy i przestajemy zwracać uwagę na to, co dziecko robi – odpada większość źródeł stresu. Przyznam się, że od czasu do czasu (głównie w wakacje) urządzam sobie „dzień dziecka”. Jest to dzień, w którym pozwalam swoim dzieciom robić, co chcą, jeść, co chcą i kiedy chcą. Co prawda dom wygląda potem jak pobojowisko, jednak jest to całkiem przyjemny dzień zupełnego spokoju dla mnie jako mamy. Jednak nie decyduję się na ten (jakże mimo wszystko pociągający) styl życia osoby całkowicie wyluzowanej, ponieważ zdaję sobie sprawę, że dzieci straciłyby możliwość wyrabiania w sobie zdrowych nawyków, samokontroli, wytrwałości, umiejętności odkładania przyjemności na później, umiejętności społecznych. A zatem jeśli chcemy być dobrymi rodzicami, musimy wziąć pod uwagę, że frustracja jest elementem rodzicielskiego życia. 

Złe zachowania dzieci
Dzieci bardzo różnią się temperamentem i emocjonalnością. Niektóre będą okazywać złość wprost, inne w bardziej zawoalowany sposób, za pomocą zachowań bierno-agresywnych. Niektóre z tych zachowań tolerujemy, a nawet uznajemy za zabawne. Dlatego warto zadawać sobie pytanie: „Jak zareagowaliby na to sąsiedzi czy dobrzy znajomi?”. Przecież nasze dziecko ma się docelowo nauczyć dobrze funkcjonować w społeczeństwie, nie tylko w domu! Warto jednocześnie pamiętać, że dobra dyscyplina zaczyna się od samozdyscyplinowania. To ja jako rodzic muszę się nauczyć np. stawiania jasno sformułowanych, konkretnych i realistycznych wymagań i konsekwencji w swoim postępowaniu i dotrzymywania słowa.
 
Emocje rodzica
Nie wiem, jak często zdarza się rodzicom przeczytać poradę dotyczącą radzenia sobie z trudnymi zachowaniami dziecka i pomyśleć: „Pomysł wygląda na sensowny, muszę go wypróbować!”. Ale potem, w konkretnej sytuacji, nic z tego nie wychodzi. Dlaczego?
Z jednej strony, to kwestia samego dziecka. Zwyczajnie – każde jest inne i wymaga indywidualnego podejścia. Z drugiej strony, kluczowy w tym jest stan rodzica. Gdy sami burzymy się wewnętrznie (nawet zachowując na pozór spokój), dzieci to czują i reagują nie na nasze słowa, a na emocje.
Generalnie podstawą powstawania gniewu w relacji z dziećmi jest fakt, że nie spełniają one naszych (niekoniecznie realnych) oczekiwań. Właśnie to nas wyprowadza z równowagi. Spodziewamy się po dziecku, że zachowa się inaczej niż zwykle. Na przykład, że nasz maluch, któremu włożenie bucików zajmuje zwykle dziesięć minut, nagle upora się z tym w minutę.
Spodziewamy się po dziecku, że będzie przedkładać nasze potrzeby lub potrzeby otoczenia nad swoje. A przecież nawet dorosłym ten stopień zdolności do altruizmu może sprawiać problem.
Być może oczekujemy,  że dziecko zrobi coś perfekcyjnie, a przynajmniej nie gorzej niż zwykle. Nie dopuszczamy myśli, że jest zwykłym człowiekiem i popełnia pomyłki jak każdy.
Nasz błąd to nadmierny optymizm – oczekiwanie, że coś się na pewno dziecku uda, mimo że są na to słabe szanse.
Pamiętajmy jednocześnie, że akceptacja rzeczywistości nie oznacza, że mamy nagle zacząć ją lubić, a tylko tyle, że powinniśmy przyjąć, że nasze zdenerwowanie w i tak trudnej sytuacji nic już nie zmieni. Dlatego bardzo polecam stworzenie sobie haseł, które można wydrukować  i przypominać w chwili, gdy zaczynamy odczuwać gniew wobec dziecka. Jakie to mogą być hasła?
„To jest dziecko. Dopiero się uczy panować nad emocjami. Popełnia wiele pomyłek. A ja jestem dorosły i potrafię panować nad emocjami”, „To, że dziecko się źle zachowuje nie znaczy, że ja jestem złym rodzicem. Każdy ma gorsze i lepsze dni”.
Fakt, że pierwszy impuls gniewu wzmacniany przez kolejno pojawiające się myśli jest znany już od dawna. Pisze o tym choćby św. Augustyn. Dlatego podstawą zachowania autentycznego, nie tylko zewnętrznego spokoju w trudnej sytuacji jest szybkie reagowanie i eliminowanie tych potęgujących problem myśli. Spokój i pozytywne nastawienie rodzica są kluczem do sukcesu.
 
Podstawowe metody dyscyplinowania
Podstawą skutecznych metod wychowawczych jest, jak pisze dr Guarendi w książce Dyscyplina na całe życie, ustalenie kilku ważnych zasad zachowania. Na przykład: „Wolno biegać na placu zabaw, w lesie i w parku, ale nie w miejscach publicznych”. Zasady muszą być proste, by dziecko je zrozumiało i niezbyt liczne, by zapamiętało.  Dr Guarendi doradza, by w momencie, gdy dziecko łamie tę zasadę, przypomnieć ją i powiedzieć dziecku o konsekwencjach: „Nie biegaj w miejscach publicznych, jeśli nie przestaniesz to... (tu konkretna konsekwencja)”.
Błąd, który mnóstwo rodziców popełnia, to straszenie czymś, co i tak nie zostanie spełnione („Jak nie przestaniesz krzyczeć, to mamusia ci wyjmie z brzuszka lody, które zjadłaś”). Nawet trzylatek zdaje sobie sprawę, że to nierealne, więc nic dziwnego, że ostrzeżenie ignoruje.
Punkt drugi – to być  konsekwentnym. Jeśli ostrzegaliśmy, że za wrzask i bieganie po restauracji dziecko nie dostanie deseru – dotrzymajmy słowa. Inaczej dziecko nabierze przeświadczenia, że można ignorować prośby i ostrzeżenia rodziców, a my będziemy nazywać go „wstrętnym bachorem” lub zaczniemy przymykać oko w imię świętego spokoju.
Jeśli do tej pory odpuszczaliśmy sobie wszelkie próby uczenia dzieci odpowiednich zachowań, pamiętajmy, by zacząć pracować tylko nad jednym problemem. Na przykład – żeby sprzątało regularnie swój pokój. Na resztę przyjdzie czas później. Starajmy się jednak dostrzegać wysiłki włożone przez dziecko i chwalić, np. „Widzę, że posprzątałeś książeczki. Bardzo się cieszę”.
Najlepszy moment do wprowadzania zasad to chwila, gdy wszyscy jesteśmy w dobrym nastroju. W przeciwnym razie próba nałożenia dodatkowych obowiązków może przez dziecko zostać odebrana jako zwykła zemsta.
Ostatni istotny punkt: staraj się unikać siłowania się z dzieckiem. Na przykład zamiast nagabywać co chwila dziecko, by zrobiło to, co do niego należy, weź minutnik (lub budzik), postaw na stole i powiedz: „Zobaczmy, czy jesteś w stanie skończyć (np. sprzątanie zabawek z podłogi), zanim zadzwoni”. Warto też wzmacniać pożądane zachowania, uzależniając przyjemności od zastosowania się do zasad. Na przykład: „Gdy pościelisz łóżko, możesz pobawić się puzzlami”.
To proste zasady, jednak podstawą powodzenia ich stosowania jest umiejętność zachowywania przez rodziców spokoju i pozytywnego podejścia w trudnych sytuacjach.
 
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki