− Zaraz zadzwoniłam do księdza proboszcza parafii pw. Miłosierdzia Bożego Henryka Ogrodnika, czy to prawda, że papież przekazał pieniądze na budowę windy dla naszych dzieci, bo trudno było mi w to uwierzyć, ale ksiądz proboszcz potwierdził. Kilka dni temu przyszedł list od Franciszka − opowiada dyrektor Niepublicznej Szkoły Podstawowej i Gimnazjum „Zawsze Razem”, pokazując pismo. „W imieniu Ojca Świętego Franciszka z radością pragnę przekazać dar finansowy na budowę windy, która będzie wielkim ułatwieniem w codziennym życiu uczniów i nauczycieli w Szkole «Zawsze Razem»” − napisał abp Konrad Krajewski.
Telefon
Niepozorny, beżowy budynek Niepublicznej Szkoły Podstawowej, Gimnazjum i Ośrodka Rehabilitacyjnego „Zawsze Razem” na poznańskim Piątkowie. Uczy się tutaj 37 uczniów z niepełnosprawnością ruchową i o różnym stopniu upośledzenia intelektualnego z Poznania i z okolicznych gmin, m.in. z Murowanej Gośliny, Dopiewa, Czerwonaka. Mają zapewnione zajęcia edukacyjne i rehabilitacyjne, opiekę medyczną i pielęgnacyjną. Wymagania dostosowane są do ich poziomu rozwoju intelektualnego. Dzieci biorą udział w paraolimpiadach, przeglądach piosenki osób niepełnosprawnych, konkursach plastycznych czy fotograficznych, w wycieczkach. W gablocie na korytarzu dumnie prezentują się puchary i trofea zdobyte przez wychowanków placówki. 25 z nich porusza się na wózkach inwalidzkich, które kilka razy dziennie, po wąskich schodach, na piętro wnoszą trzej panowie. Na wyższej kondygnacji znajdują się bowiem sale lekcyjne. − Mamy wprawdzie urządzenie, na którym może usiąść jedna osoba, by wjechać na piętro, ale jest to już zabytek. Wjazd zajmuje kilka minut, więc gdyby wszyscy mieli z tego skorzystać, zajęłoby nam to kilka godzin − podkreśla dyrektor Warda.
O windę ułatwiającą przemieszczanie się dzieciom między parterem a pierwszym piętrem członkowie stowarzyszenia „Zawsze Razem” starali się niemal od 2005 r., kiedy zaczęli wynajmować budynek na os. Jana III Sobieskiego 109 w Poznaniu, należący do Szpitala Klinicznego im. Krysiewicza. W tym samym gmachu mieści się też ośrodek leczniczo-rehabilitacyjny stowarzyszenia. − Jesteśmy placówką niepubliczną, nie pobieramy czesnego od naszych wychowanków, utrzymujemy się z dotacji na wychowanie, opiekę i kształcenie. Są to środki celowe, nie możemy więc ich przeznaczyć na rozbudowę infrastruktury − zaznacza pani dyrektor. Przyznaje, że z prośbą o pomoc w zakupie i budowie windy zwracali się niemal do wszystkich instytucji i urzędów. Bez skutku. Do czasu telefonu papieskiego jałmużnika…
Poznać świat nie tylko od kuchni
− To są najukochańsze dzieci na świecie − mówi z entuzjazmem dyrektor Warda, oprowadzając nas po szkole i ośrodku. Kubuś liczy plastikowe, kolorowe grzybki. Natalka i Marysia mają lekcję polskiego. Zuzanna Danił, autorka artykułów w szkolnej gazetce „Oczko”, przygotowuje się do egzaminu gimnazjalnego z panią Joanną. Ostatnio zaczęła tworzyć własną poezję. „Pani Marysia jest uśmiechnięta i do działania jest zawsze chętna, /jest bardzo otwartą osobą /i do wszystkiego podchodzi z głową” − czyta swój wiersz, którego bohaterką jest pani dyrektor. Mateusz ćwiczy na macie, a Wiktoria na biofeedbacku − to urządzenie stymulujące układ nerwowy dziecka różnego rodzaju bodźcami. Dziecko natychmiast otrzymuje sygnał zwrotny dotyczący poprawności wykonywanych ćwiczeń, co znacznie przyspiesza utrwalanie poprawnych wzorców.
− Bardzo podoba mi się w tej szkole. Najbardziej lubię liczyć. Wszyscy są fajni, a najlepsza jest „Ciocia Dyrektor” − zapewnia mnie Wiktoria z II klasy i przytula się do pani Wardy.
Sale są małe, ale kolorowe i przytulne. Uczniowie najbardziej lubią salę doświadczenia świata, przystosowaną do stymulacji dzieci głębiej upośledzonych, ale wszystkie dzieci chętnie z niej korzystają. W ciemnym pomieszczeniu znajduje się kolumna wodna, akwarium i ogromne łóżko wodne. − Uruchamiając ścieżkę z programami aktywności, dzieci poznają schemat własnego ciała i odbierają bodźce dźwiękowe z głośników zainstalowanych wewnątrz łóżka − opowiada pani dyrektor. Sala jest zaciemniona, bo dzieci mają koncentrować swoje zmysły wzroku i słuchu na czymś konkretnym.
Kolejnym ulubionym miejscem uczniów jest kuchnia. W szkole odbywają się „czwartki kulinarne”, organizowane na wzór sławnych obiadów czwartkowych u króla Stanisława. Tego dnia dzieci przy pomocy nauczycieli przygotowują posiłki. Ostatnio gotowały budyń, ale przygotowują też sałatki, zupy, pizze, kanapki, pieką ciasta. Jest część dydaktyczna, podczas której omawiają przepis i potrzebne składniki. Następnym etapem jest przygotowanie warsztatu pracy, gotowanie, nakrywanie do stołu, bo ważna jest estetyka spożywania posiłku − podkreśla Warda i przyznaje, że sama bardzo lubi czwartki.
Od sanktuarium pw. Miłosierdzia Bożego dzieli zaledwie kilkaset metrów. − Nasze dzieci objęte są katechezą specjalną, w szkole odbywa się też spowiedź i rekolekcje, księża z parafii przygotowują naszych uczniów do sakramentu bierzmowania − wymienia pani dyrektor. Większe uroczystości artystyczne organizowane są z kolei w pobliskim bistro „Valde Bene”, prowadzonym przez Caritas Archidiecezji Poznańskiej, które udostępnia szkole swoje pomieszczenia.
Od Franciszka i od Frania
W ubiegłym roku stowarzyszenie postanowiło wziąć sprawę budowy windy w swoje ręce. Wsparcia chętnie udzieliła parafia pw. Miłosierdzia Bożego. − Zorganizowaliśmy kiermasz kartek świątecznych wykonanych przez naszych uczniów, aukcje prac dzieci, przeprowadziliśmy zbiórkę publiczną − wymienia dyrektor Warda. Uzbierali 17 tys. zł.
− Nagłośniliśmy nasz problem w mediach. Jeden z programów telewizyjnych nam poświęconych obejrzał abp Krajewski i przedstawił naszą sytuację papieżowi Franciszkowi, a ten polecił przekazać na rzecz stowarzyszenia 20 tys. zł − opowiada pani dyrektor. 30 tys. zł przekazała archidiecezja poznańska, swoją cegiełkę dodały też dzieci z jednej ze szkół katolickich. Warda podkreśla, że papieski gest uruchomił prawdziwą lawinę wpłat, choć przyznaje, że wsparcia udzieliło im wiele indywidualnych osób. − Ludzie zachowali się naprawdę pięknie. Wpłacali tyle, ile mogli, ale najbardziej wzruszył mnie 6-letni Franio, który przyszedł ze swoją mamą do naszej szkoły, by przekazać na windę całe swoje oszczędności − mówi pani dyrektor. Dzięki wszystkim ludziom dobrej woli w ciągu dwóch tygodni stowarzyszeniu udało się zebrać 120 tys. zł, czyli całą potrzebną sumę na zakup i instalację windy. − Ale środki finansowe nadal są nam potrzebne. Nie wiemy, jaką sumę pochłoną prace budowlane, trzeba zmienić instalację elektryczną, zbudować podest... − wymienia pani dyrektor. − Chciałabym, by winda była gotowa na 1 września. Mam nadzieję, że nam się to uda − mówi z nadzieją.