Gdyby jeszcze dwa lata temu ktoś powiedział mi, że będę czytać książki w formie e-booków, nie uwierzyłabym. Nie wyobrażałam sobie nowej formy czytelnictwa. Uważałam, że trzymanie w ręku książki – przedmiotu jest równie ważne jak czytanie. Książka to ciężar, zapach papieru, szelest przewracanych kartek. I ta cała aura, która wytwarza się, gdy biorę do ręki książkę, otwieram ją i czuję szorstkość papieru, kartkuję… Tymczasem od kilku miesięcy czytam książki pozbawione tego wszystkiego i nie narzekam. Obserwuję siebie jako nowego e-czytelnika i zastanawiam się, jak będzie wyglądał rynek książki w przyszłości. Magii książki papierowej nic nie zastąpi, żadne cyfrowe podróbki papieru, tego jestem pewna. A jednak czytnik ma swoje zalety, które już zauważyłam. Dla czytelnika nałogowego, jakim jestem, te zalety są bardzo ważne: okazuje się, że większość książek czytam teraz w formie e-booka.
Koniec książki papierowej?
Pod koniec lat 90. pojawił się na rynku amerykańskim pierwszy e-czytnik. Wyglądem przypominał książkę w skórzanej okładce o wymiarach zbliżonych do formatu A5 i ważył trochę ponad kilogram. Jego pamięć mogła pomieścić 1500 stron tekstu, wyświetlacz reagował na dotyk, dołączonym e-piórem można było robić na marginesach własne notatki. Najnowszy e-czytnik waży zaledwie 250 gramów i mieści w swej pamięci nawet dwa tysiące książek. To urządzenie cyfrowe, ale przeznaczone do czytania książek, najważniejszy więc jest w nim ekran. Wynalazkiem ostatnich kilku lat jest e-papier, czyli ekran wykonany w technologii elektronicznego papieru. Nie świeci jak ekran komputera i nie męczy oczu. Ważna jest możliwość indywidualnego wyboru rodzaju czcionki i jej wielkości. Zupełnie przyzwoity czytnik najpopularniejszej obecnie na świecie firmy kupimy już za 600 złotych. Zostałam e-czytelnikiem i od razu doceniłam mój czytnik: pierwsza książka, jaką kupiłam w wersji papierowej, miała ponad 900 stron. Na pewno nie wzięłabym jej w podróż. Teraz noszę w torebce małą biblioteczkę i chociaż początkowo myślałam, że będę z czytnika korzystać tylko w podróży, coraz częściej czytam także w domu. Okazało się bowiem, że e-booki są często dużo tańsze niż książki tradycyjne. Księgarnie internetowe dodatkowo proponują bardzo korzystne zniżki, zdarzało mi się kupić trzy książki w cenie jednej papierowej. Nie chciałabym jednak, aby z tego powodu zniknęły tradycyjne księgarnie. Trochę uspokoiła mnie informacja, którą przeczytałam na początku roku, o tym, że brytyjski rynek książki zanotował wzrost sprzedaży książek papierowych. Przedstawiciel Waterstones, największej brytyjskiej sieci księgarń, która od trzech lat sprzedaje czytniki Kindle, powiedział, że w ostatnim roku sprzedaż czytników gwałtownie spadła, za to zanotowano aż pięcioprocentowy wzrost sprzedaży tradycyjnych książek. Ta tendencja zauważalna jest na całym świecie. Najwięcej czytników sprzedanych zostało przez Amazon, który wypuścił na rynek najpopularniejszy czytnik Kindle, w roku 2011. Wygląda na to, że wszyscy, którzy nie mają nic przeciwko e-bookom, czytniki już sobie kupili. Jednak spada także sprzedaż e-booków, na przykład w Stanach Zjednoczonych o kilka procent. Stany Zjednoczone są uznawane za jeden z najbardziej rozwiniętych krajów pod względem dostępności książek elektronicznych, a rynek e-booków stanowi tam 27 proc. całego rynku książki. Jednocześnie czytelnicy kupują więcej niż w poprzednich latach tradycyjnych książek. Jest to zauważalne do tego stopnia, że Waterstones, które było przekonane, że będzie księgarnie zamykać, myśli teraz o otwarciu nowych.
Elitarna nisza
W Polsce na razie rynek e-booków dynamicznie się rozwija. W ofercie największego dystrybutora cyfrowych książek znajduje się 37 tys. pozycji. Każda nowość dużych wydawnictw pojawia się od razu w wersji e-booka. Na początku roku opublikowano pierwszy w Polsce raport na temat e-czytelnictwa i rynku e-booków opracowany przez Virtualo, dystrybutora e-booków, pod patronatem merytorycznym Biblioteki Analiz i we współpracy z przedstawicielami znanych polskich wydawnictw oraz blogerów i właścicieli najpopularniejszych serwisów zajmujących się e-książkami. Raport obejmuje lata 2010–2014. Aby zorientować się, kim jest e-czytelnik, zorganizowano akcję „Czytnikoliczenie”, w której wzięło udział 5500 osób. Z badania wynika, że przeciętny e-czytelnik ma około 35 lat i czyta 30 książek rocznie. Jeszcze dwa lata temu był mężczyzną, teraz czytniki kupuje coraz więcej kobiet. Okazało się też, że czytelnik e-booków czyta trzy razy więcej niż czytelnik papierowy, co potwierdza ostatnie badanie czytelnictwa przeprowadzone przez Bibliotekę Narodową. Należy się z niego cieszyć, bo badanie to wykazuje, że w 2014 r. o 2 proc. wzrosła liczba osób, które przeczytały w ciągu roku chociaż jedną książkę. Jednocześnie to badanie wykazało, że ponad połowa Polaków nie czyta książek w ogóle. Raport Biblioteki Narodowej pokazał, że do czytania e-booków przyznało się 7 proc. badanych, co ilustruje skalę e-czytelnictwa: wciąż jest to nisza. Jednak trzeba zaznaczyć, że tworzona przez elitę jak na polskie standardy czytelnictwa. Z badań e-czytelnictwa wynika, że 28 proc. respondentów to tzw. maratończycy, czyli osoby, które czytają dużo i długo, świadomie realizując swoją listę lektur. Mają swoich ulubionych autorów i gatunek literacki, któremu są wierni. 24 proc. badanych wybrało opcję „pożeracza książek”, czyli osoby, która czyta wszędzie i bez przerwy, nawet kilka pozycji w jednym momencie. Oznacza to, że ponad połowa e-czytelników to czytelnicy nałogowi. Dla nich taki wynalazek jak czytnik i e-book to dar niebios.
Opublikuj się sam!
Co nowego może nas spotkać? Badania rynku stawiają na self-publishing, co można przetłumaczyć jako samopublikowanie. Autor bez wsparcia wydawnictwa może przygotować i opublikować swoją książkę w wersji elektronicznej. Zajmuje się także korektą i redakcją książki, jej oprawą graficzną, konwersją, a po opublikowaniu stara się dotrzeć do jak największej liczby czytelników. Oczywiście może te czynności zlecić, najważniejsze jest to, że omija wydawnictwo. Platformy umożliwiające niezależnym autorom takie działania już powstały. Okazało się, że zainteresowani taką publikacją są nie tylko początkujący literaci, ale także pisarze z dorobkiem. W najbliższym czasie będzie się rozwijać sprzedaż książek w formie abonamentów oraz wirtualne wypożyczalnie książek.