Wykłady i dyskusje nawiązywały do hasła XV Dnia Papieskiego „Jan Paweł II – Patron Rodziny”, a całość wpisała się również w jubileusz pięciolecia działalności Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej przy parafii Chrystusa Króla w Bydgoszczy. – Kiedy spoglądamy na duszpasterskie dokonania i cały pontyfikat św. Jana Pawła II, widzimy, że jego nauczanie było nie tylko dobrym słowem, ale często batalią o rodzinę. Dla nas, tworzących wspólnotę SYCHAR, oraz wszystkich, którzy przeżywają kryzysy, jest to okazja wołania do Boga za wstawiennictwem naszego patrona o łaskę zgody w rodzinach. O trwanie w przysiędze małżeńskiej i budowanie nierozerwalnej, pełnej miłości wspólnoty – powiedział diecezjalny duszpasterz rodzin ks. Arkadiusz Muzolf.
Kryzys - małżonkowie - dzieci
Aleksandra Nowicka-Martinez przypomniała, że jeżeli w rodzinie są dzieci, nie można mówić tylko o kryzysie małżeńskim. Jest to już kryzys całej rodziny. I w zależności od wieku dziecka może on doprowadzić do różnorakich konsekwencji psychologicznych, takich jak bunt, utrata autorytetu w oczach dziecka, lęki, agresja, a nawet depresje czy nerwice. – Małżonkowie, często pogrążeni we własnej złości, bólu, rozczarowaniu, nie zauważają, że sytuacja między nimi ma ogromny wpływ na ich dzieci. Często błędnie uważają, że „dziecko jeszcze nie rozumie” (w przypadku dzieci młodszych) lub „jego to nie interesuje, bardziej go interesują znajomi niż nasze konflikty” (w przypadku starszych) – powiedziała. Według psycholog Nowickiej-Martinez, bez względu na to, czy kryzys małżeński doprowadzi do rozstania, czy nie, oboje małżonkowie pozostają cały czas i na zawsze rodzicami. – I są sposoby, aby dziecko w miarę możliwości ochronić przed najcięższymi konsekwencjami takiej sytuacji. Podstawą jest zapewnienie poczucia bezpieczeństwa. Tego, że cokolwiek się stanie, zawsze będziemy kochali dziecko. Istotna jest rozmowa, a nie udawanie, że wszystko jest dobrze. Niewiedza powoduje narastanie pytań i lęku, a także często poczucia winy w dziecku – dodała. Jak podkreśliła Aleksandra Nowicka-Martinez, dziecko nie może z taką sytuacją pozostać samo. Rodzice muszą również bezwzględnie pamiętać, że ich relacja jest modelem i wzorem dla dzieci. Wytyczną tego, jak powinna wyglądać relacja między kobietą i mężczyzną. – Niestety, dorośli bardzo często używają dziecka jako karty przetargowej w swoich rozgrywkach, zwielokratniając w ten sposób rany psychiczne. Jeżeli niszczymy w oczach dziecka obraz drugiego rodzica, to tak jakbyśmy niszczyli połowę dziecka, bo przecież ono w równym stopniu powstało za sprawą mamy jak i taty – stwierdziła. Omawiając temat „Dziecko w sytuacji kryzysu małżeńskiego rodziców – jak je chronić i wspierać?”, psycholog powiedziała także, jak ważne jest szukanie pomocy i wsparcia dla siebie i dla dziecka – zarówno wśród rodziny i przyjaciół, jak i tej specjalistycznej – w postaci psychoterapii.
Prawda o głębi ludzkiej miłości
Ks. dr Przemysław Kwiatkowski z archidiecezji gnieźnieńskiej swoją pracę doktorską poświęcił duchowości małżeńskiej w nauczaniu Karola Wojtyły. W wywiadzie udzielonym Katolickiej Agencji Informacyjnej przyznał, że nigdy nie spotkał Jana Pawła II, ale dzięki dokumentom poznał żywego człowieka. – Interesowała mnie myśl Karola Wojtyły na temat ludzkiej miłości, małżeństwa i rodziny z okresu krakowskiego. Rozpocząłem więc poszukiwania i okazało się, że natykałem się na teksty, których w ogóle nie znałem – podkreślił. Swój wykład w Bydgoszczy ks. dr Przemysław Kwiatkowski zatytułował: „Jedność dwojga. Z Karolem Wojtyłą o doświadczeniu miłości, małżeństwa i rodziny”. Sekretarz prymasa Polski zauważył, że małżeństwo i rodzina stały się jednym z fundamentalnych tematów, który pozwala zrozumieć i samą postać, ale też myślenie – eklezjalne, ewangeliczne i głęboko ludzkie – kard. Wojtyły. Zdaniem kapłana Karol Wojtyła, św. Jan Paweł II, w odniesieniu do rodziny nie mówi jedynie o jakimś bardzo wysokim ideale, do którego trzeba z ogromnym wysiłkiem dążyć. – Chodzi o to, że kiedy człowiek przyjmie prawdę o głębi ludzkiej miłości, to zmienia się jego patrzenie i zdolność. Dlatego on nie bał się pokazywać rzeczy wymagających i głębokich. Wiedział, że człowiek potrzebuje właśnie tego. To wszystko jest możliwe i konieczne do przeżycia – zakończył.
Miłość jest zadaniem i sztuką
Według Anny i Jarosława Synaków współczesny człowiek żyje często w środowisku stworzonym przez samego siebie. Stara się bez większego wysiłku zaspokajać swoje potrzeby, mając przy tym poczucie, że jest panem samego siebie. To z kolei pozwala mu myśleć, że może odrzucić dotychczasowe wartości i stworzyć własne. – Jednak jest dziedzina, w której coraz częściej ponosi klęskę: nie potrafi stworzyć głębokiej relacji z drugim człowiekiem, co w ostateczności sprawia, że jest nieszczęśliwy. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ zatraciliśmy świadomość właściwego sensu swojego istnienia. Rzadko szukamy odpowiedzi na pytania: Dlaczego istnieję na tym świecie? Dokąd zmierzam? – mówili. Utracona w wyniku grzechu pewność co do własnej wartości i godności – jak zauważyło małżeństwo – sprawiła, że człowiek chce ją odbudować własnymi siłami. – Jednak z upływem czasu uświadamia sobie, że mimo coraz większego wysiłku nie doświadcza zaspokojenia. Niestety, nie jest w stanie zrozumieć, że tylko prawdziwa i głęboka więź z drugim człowiekiem, a w ostateczności z samym Bogiem, daje trwałe szczęście. Oczywiście jasno i wyraźnie rozpoznaje w sobie pragnienie kochania i bycia kochanym, lecz często nie uświadamia sobie, że miłość jest zadaniem, umiejętnością, sztuką, której musi się nauczyć – dodali. Anna i Jarosław Synakowie uważają, że zadania, przed którymi stają małżonkowie, mają służyć budowaniu osobowości: jedności na poziome ciała i duszy. – Nie chcemy rozpoznawać swoich uczuć, poddawać ich rozumowi i porządkować ich, przez co doświadczamy rozdarcia ma poziomie emocji, pragnień, dążeń. Prędzej czy później w życiu każdego człowieka dochodzi do zderzenia się przeciwstawnych i wykluczających się nawzajem dążeń. Sytuację taką nazywamy konfliktem. W małżeństwie takich okazji jest zdecydowanie więcej. Nierozwiązane zaś konflikty prowadzą do kryzysu. Małżonkowie doświadczający takiego stanu często dochodzą do wniosku, że nie pasują do siebie i w konsekwencji się rozchodzą. Wiele sprzecznych dążeń miedzy mężem i żoną wynika po prostu z ich odmienności, o której nie wiedzą, tzn. innego spojrzenia na codzienne sprawy, innych priorytetów, rozumienia bliskości, sposobu wyrażania uczuć czy przeżywania aktu małżeńskiego – powiedzieli. Według małżonków, brak wzajemnej wierności (obecności) w codziennych sprawach powoduje, że jest coraz mniej sytuacji przeżywanych wspólnie, które budują i podtrzymują więź. – Drobne różnice zdań, nad którymi przechodzimy do porządku dziennego, utwierdzają nas w przekonaniu, że dla świętego spokoju będzie lepiej, gdy każde zajmie się sobą. Postawa taka w dalszej konsekwencji prowadzi do izolacji i w końcu do samotności. Stan taki jest skrajnie niebezpieczny, ponieważ staje się źródłem usprawiedliwienia działań podejmowanych często w afekcie, które tylko pogłębiają kryzys – przestrzegali. Małżonkowie zachęcali także, aby odważnie zmierzyć się z tymi trudnościami, ponieważ – jak podkreślili – kryzys można pokonać, nawet niewielkim wysiłkiem, jeżeli mąż i żona są gotowi podjąć pracę nad rozeznawaniem i porządkowaniem swoich uczuć.
Rola Kościoła
Ks. Paweł Dubowik z przykrością stwierdził, że mentalność rozwodowa bardzo mocno wpływa na rozwiązywanie problemów małżeńskich. – Małżonkowie uważają taki krok za sposób na pozbycie się kryzysu. Owo spojrzenie wynika często z pomijania prawdy o tym, że sakrament małżeństwa to przymierze małżonków zawarte ze sobą nawzajem i z Panem Bogiem – powiedział. Krajowy duszpasterz SYCHARU podkreślił, że członkowie wspólnoty wracają do tej prawdy i starają się korzystać z łask wypływających z sakramentu małżeństwa. – Każdy człowiek może się na nowo nawrócić i otworzyć najpierw na Pana Boga, a później na współmałżonka. Dzięki temu można podjąć pracę nad sobą, aby zmieniać siebie na lepsze, a przez to stworzyć przestrzeń do pojednania. Jako duszpasterz posługujący małżonkom w kryzysie, widzę olbrzymią rolę Kościoła w ich wspieraniu – dodał ks. Dubowik.
Wspólnota Trudnych Małżeństw SYCHAR, która powstała w 2003 r., działa obecnie w 38 tzw. Ogniskach Wiernej Miłości Małżeńskiej. Jej członkowie do wspierania siebie wykorzystują m.in. wzajemną modlitwę, rekolekcje czy wspólne wakacyjne wyjazdy. – Nasz charyzmat streszcza się w zdaniu: „Każde trudne sakramentalne małżeństwo jest do uratowania!”. Wynika on wprost z ewangelicznej prawdy, że każdy małżonek w sytuacji kryzysu (także po rozwodzie i gdy współmałżonek jest w drugim związku) ma szanse się nawrócić i wypełnić wolę Bożą, zapisaną w ślubowanej przed Chrystusem przysiędze małżeńskiej – powiedział Andrzej Szczepaniak. Założyciel SYCHARU podkreślił, że to Pan Bóg jest pierwszym świadkiem zawieranego przymierza małżeńskiego i jego największym obrońcą. – W przysiędze małżeńskiej nie ma klauzul dodatkowych, warunkujących jej ważność. Przysięga w jednakowym stopniu obowiązuje wszystkich sakramentalnych małżonków – tych, co skrzywdzili, i tych, co zostali skrzywdzeni. Cel naszej wspólnoty zakłada aktywność człowieka. Nie wystarczy po prostu czekać. Przynajmniej jeden z małżonków musi podjąć decyzję, że chce ratować małżeństwo we współpracy z Bogiem. Otwarcie się na działanie łaski sakramentu małżeństwa rozpoczyna proces uzdrawiania. Wierni i otwarci na powrót i pojednanie czekamy, nie czekając – dodał Szczepaniak.
Część wykładowa odbywała się w bydgoskim Zespole Szkół Katolickich Pomniku Jana Pawła II. Drugi dzień sympozjum upłynął m.in. pod znakiem adoracji dziękczynnej połączonej ze świadectwami członków SYCHARU, a jego centralny punkt stanowiła Eucharystia w intencji małżeństw i rodzin, w czasie której nastąpiło odnowienie przyrzeczeń małżeńskich. Podjęto także adopcję małżeństw w kryzysie.