Przygotowując się do kolejnego chopinowskiego sezonu i napisania tego artykułu, sięgnęłam do książki Jerzego Waldorffa Wielka gra i przepadłam na godzinę. To wybór pism na temat pierwszych dziesięciu edycji konkursu, którego początki sięgają 1927 r. Potoczysty, a jednocześnie dystyngowany język Waldorffa, jego erudycja i nieprzeciętna osobowość są doskonałym wprowadzeniem do konkursu, który z pewnością znów będziemy śledzić z zapartym tchem. Jeśli nie w Filharmonii Narodowej, to przed telewizorami, komputerem czy słuchając radia. Narodowy Instytut Fryderyka Chopina przygotował po raz pierwszy platformę internetową dostępną na urządzenia mobilne, która pozwoli obserwować konkurs na całym świecie. Już na miesiąc przed rozpoczęciem konkursu na specjalnie stworzonym kanale YouTube umieszczonych było 150 godzin materiałów audiowizualnych. Taka dostępność jest niezwykle ważna, bowiem bilety zostały wyprzedane już w styczniu. Dodatkowe bilety można było kupić na początku września, oczywiście szybko zniknęły. Zainteresowanie konkursem jest większe niż zwykle: do eliminacji przystąpiło 455 pianistów z całego świata – taka liczba to nie tylko rekord warszawskiego konkursu, ale w ogóle każdego na świecie. Najwięcej pochodzi oczywiście z Japonii, Chin i Polski. Po eliminacjach do konkursu zakwalifikowanych zostało 81 pianistów z 20 krajów, w tym kilkunastoosobowa grupa Chińczyków i Polaków. Ich zmagania, które Waldorff nazywał rzezią niewiniątek, oceniać będzie 17-osobowe międzynarodowe jury.
Skandale
Wprawdzie pierwszy Konkurs Chopinowski odbył się w Warszawie w 1927 r., ale to dopiero trzecią jego edycję, w 1937 r., według Waldorffa cechował ten rozmach, z którego spotęgowaniem mamy do czynienia do dziś, i to nie tylko pod względem liczby zgłoszeń do konkursu (po raz pierwszy dwie pianistki z Japonii!), liczby osobistości zasiadających w jury, ale i liczby publiczności. Ten rodzaj podniecenia, jaki można było zaobserwować po raz pierwszy w 1937 r., charakterystyczny jest do dziś i często przypomina niemalże ten spotykany na stadionach. To właśnie wówczas publiczność czekała na werdykt do godziny 2.30 w nocy, a kiedy okazało się, że nie wygrała jej faworytka w japońskim kimonie, urządzono w audytorium straszną awanturę. Dyskusje na temat tego, jak powinno się grać Chopina, wciąż są nierozstrzygnięte, a kolejne werdykty często przez publiczność nieuznawane. Zaangażowanie melomanów świetnie obrazuje konkurs z 1980 r., który pamiętam z domowych dyskusji jako mała dziewczynka. Skandal dotyczył jugosłowiańskiego pianisty Ivo Pogorelicia, młodego chłopaka, który nie tylko grał inaczej niż wszyscy, ale także inaczej wyglądał. Wyluzowany pianista z burzą dłuższych włosów podzielił jury tak skutecznie, że z sędziowskiego grona na znak protestu odeszła Martha Argerich. Według jej oceny Pogorelić był wybitnym pianistą, tymczasem nie doszedł do finału. W tym roku Martha Argerich, laureatka siódmej edycji konkursu, genialna pianistka argentyńska, jest również w składzie jury oraz zagra podczas Nadzwyczajnych Koncertów Inauguracyjnych 1 i 3 października. Natomiast Ivo Pogorelić był jednym z wykonawców tegorocznego festiwalu „Chopin i jego Europa” niejako zapowiadającego konkurs.
Kontrowersje
Od kilku edycji trwa gorąca dyskusja na temat tego, czy w konkursie powinni brać udział studenci członków jury. Pojawiały się zarzuty, że jury promuje swoich, często słabszych od innych, uczniów. Takie podejrzenia o protekcję pojawiają się często i sprawiają, że atmosfera gęstnieje, a nawet staje się nieprzyjemna. W regulaminie istnieje zapis, że członek jury musi sporządzić oświadczenie, w którym wymieni z nazwiska swojego studenta – jeśli ten bierze udział w konkursie – i powstrzyma się od oceny jego gry. Tymczasem krytycy i teraz z powodzeniem doszukują się wśród dopuszczonych do konkursu Polaków powiązań z członkami jury. Po raz kolejny pojawiają się także rozbieżne poglądy dotyczące tego, czy podczas konkursu powinno się grać tylko i wyłącznie utwory Chopina. Takich monograficznych konkursów jest na świecie bardzo niewiele. Ale chyba właśnie z tego powodu Konkurs Chopinowski cieszy się takim zainteresowaniem.
Która interpretacja Chopina jest najwłaściwsza? Jerzy Waldorff pisał, że od kiedy na Konkursy Chopinowskie zaczęło przyjeżdżać coraz więcej pianistów z różnych zakątków świata, interpretacje znacznie się wzbogaciły. Zauważał, że Francuzi grali Chopina eleganckiego, Rosjanie sentymentalnego, Amerykanie traktowali go intelektualnie, Polacy szukali równowagi. Dzięki konkursom warszawskim Chopin z kompozytora polskiego stał się kompozytorem światowym o wielu obliczach. Od kilku ostatnich edycji sposób, w jaki wykonuje się Chopina, dyktują Azjaci. Pojawiają się opinie, że ci, którzy kształcą się na swoim kontynencie, zaskakują precyzją, ale są mało kreatywni. Natomiast zainteresowanie wzbudzają Azjaci, którzy studiują w Europie. Znani są z dyscypliny i nieustającego treningu. O tym, kto wygra, przekonamy się w drugiej połowie października. Do tego czasu możemy brać udział na żywo dzięki relacjom Drugiego Programu Polskiego Radia i TVP Kultura, która zapowiada 150 godzin transmisji i dyskusji w studiu. Na bieżąco możemy też komentować konkursowe wydarzenia na specjalnym profilu Facebooka. Najstarszy pianistyczny turniej na świecie może i zbyt przypomina olimpijskie zmagania sportowe, ale miejmy nadzieję, że wyłoni artystów nie sztampowych i nie przewidywalnych, ale oryginalnych i wrażliwych. Chcemy trochę powiewu świeżości w interpretacjach, czekamy na osobowości. Historia pokazała, że wśród wielkich współczesnych pianistów wielu jest tak zwanych odrzuconych, na których nie poznali się członkowie jury. Dzięki mediom społecznościowym sami możemy stać się sędzią.