Jakie wydarzenie z papieskiej wizyty najbardziej pozostało w pamięci Siostry?
– Najbardziej dotknęło mnie spotkanie papieża z młodzieżą. Zachwycił mnie jego sposób wchodzenia w dialog z młodymi. On słuchał ich całym sobą. Słuchał ich słów, a jeszcze bardziej łez bólu, które towarzyszyły dramatycznemu pytaniu wypowiedzianemu przez dziewczynkę: „Dlaczego tak mało ludzi nam pomaga?”. Ojciec Święty nie zatrzymał się na tym, co przygotował jako słowo dla młodych Filipińczyków, ale odpowiadał na postawione przez młodych pytania i jak dobry ojciec wskazywał kierunek. W całej pielgrzymce widoczne było ogromne zaangażowanie Filipińczyków w spotkania modlitewne. Ich postawa wiary pokazuje, że mogą być misjonarzami radości nie tylko w swoim kraju.
Pielgrzymka Franciszka pokazała, że Filipińczycy w wyrażaniu swej wiary bardzo spontaniczni. Jak można by scharakteryzować ich religijność?
– Ważną rolę w ich liturgii odgrywa muzyka. Psalm śpiewany podczas Mszy św. to jak odrębny utwór muzyczny, w dodatku wykonywany z ogromnym zaangażowaniem. Tam, gdzie jest wystarczająca liczba kapłanów, Msze św. są odprawiane wcześnie rano, aby wykorzystać porę dnia, gdy upał nie daje się jeszcze we znaki. Muszę przyznać, że widziałam naprawdę wielu ludzi uczestniczących w dni powszednie w Eucharystii. W Kościele na Filipinach ważną rolę odgrywają świeccy liderzy. Ich działania są bardzo ważne szczególnie tam, gdzie kapłani przybywają tylko co pewien czas. Często mówi się o ożywionym nabożeństwie do Bożego Miłosierdzia wśród Filipińczyków. Rzeczywiście, w kościołach, w Jeepney (popularna komunikacja miejska), a także w bambusowej chatce służącej jako budynek szkoły w zagubionej wśród gór wiosce, mogłam napotkać Jezusa Miłosiernego w obrazie „Jezu, ufam Tobie”. Także wpływy hiszpańskie w początkach chrystianizacji tego kraju odcisnęły ślady na sposobie wyrażania przez Filipińczyków swej religijności. Dla przykładu: figury świętych są ubrane w stroje i przypominają żywe osoby niepozbawione nawet imitacji włosów. Muszę przyznać, że można pozazdrościć Filipińczykom pięknych ośrodków rekolekcyjnych. Dostrzegłam, że jest ich wiele i są starannie przygotowane, by człowiek mógł doświadczyć bliskości Boga poprzez piękno i harmonię.
Kościół na Filipinach jest już na tyle ugruntowany, by nie tylko przyjmować pomoc, ale także by ją dawać i dzielić się owocami swej wiary. Ta prawda dotarła do mnie także bardzo mocno, i nie bez pewnego wzruszenia, gdy uczestniczyłam w święceniach kapłańskich młodych werbistów z Misyjnego Seminarium Duchownego w Tagaytay City. Kraj do którego 1909 r. św. o. Arnold Janssen, założyciel mojego zgromadzenia, wysyłał swych pierwszych misjonarzy, cieszy się obecnie lokalnymi powołaniami misyjnymi.
A jakim krajem są Filipiny?
– To kraj niesamowitych kontrastów. W samej Manili są dzielnice tylko dla bogatych, z wspaniałymi willami, a na obrzeżach ludzie mieszkają w tzw. fawelach, czyli na śmietniskach, utrzymują się z segregacji i sprzedaży śmieci. Bardzo smutny jest widok dzieci bawiących się na śmietniku, które być może nigdy nie zobaczą, jak piękny jest świat podarowany nam przez Boga. A właśnie w tym kraju piękno przyrody jest tak niesamowite, że w pierwszych dniach swojego pobytu na Filipinach miałam poczucie znalezienia się wręcz „w innym świecie”.
S. Francesca Lucyna Ratajczak SSpS – przełożona Zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Świętego (werbistki) w Chludowie k. Poznania, wcześniej posługiwała na Filipinach.