Rok Teatru Publicznego, czyli jakiego? – chciałoby się zadać pytanie. Odpowiedzią będzie 250. rocznica powołania przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego Teatru Narodowego w Warszawie. W roku 1765 był to ważny krok dla budowy mecenatu państwa nad powszechnie dostępną kulturą. Jednak wówczas teatr publiczny był po prostu teatrem dla publiczności. Co to oznacza dzisiaj? Oczywiście, to nadal teatr znajdujący się pod opieką państwa, ale będący też częścią życia społecznego, teatr, który wyraża żywe problemy zbiorowości. – Teatr publiczny od momentu powstania był oznaką nowoczesności, z jednej strony reprezentował dojrzałość społeczną, z drugiej pozwalał sprawdzać, co się dzieje w społeczeństwie – mówi prof. Dariusz Kosiński w audycji radiowej poświęconej teatrowi publicznemu. Bezpośrednimi spadkobiercami XVIII-wiecznego Teatru Narodowego są Teatr Narodowy w Warszawie, główny bohater Roku Teatru Publicznego, Teatr Wielki – Opera Narodowa oraz sieć ponad stu teatrów – instytucji artystycznych – dotowanych obecnie ze środków publicznych.
Zaangażowany
Warszawski Teatr Narodowy był pierwszą w kraju sceną publiczną ze stałym i zawodowym zespołem składającym się z polskich artystów. Od początku mocno ingerował w życie społeczne – wyobrażenie, że stanowił jedynie płytką rozrywkę, jest bardzo mylne. Była to scena, która szybko stała się głównym miejscem debaty społecznej i politycznej. Początkowo nazwa „narodowy” oznaczała tylko tyle, że grano w języku polskim. Dopiero po kilkunastu latach usankcjonowano tę nazwę. Początkowo teatr miał być miejscem polemiki nowoczesności z kulturą sarmacką, a głównym autorem sztuk realizujących tę ideę był jezuita ks. Franciszek Bohomolec – w jego sztukach Polak starej daty był przeciwstawiany Polakowi nowoczesnemu, otwartemu na świat, krytycznie patrzącemu na tradycję i panujące stosunki społeczne. W ciągu pierwszych dwudziestu lat istnienia teatru wystawiono 190 sztuk! Teatr Narodowy jest jednak utożsamiany przede wszystkim z Wojciechem Bogusławskim, który ukształtował jego oblicze na przełomie XVIII i XIX w. Aktor, reżyser, dyrektor Teatru Narodowego jest uznawany za ojca teatru polskiego. Sejm Czteroletni, powstanie kościuszkowskie, wreszcie trzeci rozbiór Polski, która znika z map świata – w takich czasach teatr Bogusławskiego miał pełnić bardzo konkretną misję. Stał się teatrem obywatelskim, miał walczyć o patriotyczne i obyczajowe wychowanie widza, zaangażować się jak nigdy dotąd w życie polityczne i społeczne. W kultywowaniu tradycji zobaczono wtedy sposób na zachowanie tożsamości narodowej. W tych trudnych czasach teatr pokazał, że ma moc sterowania wypadkami publicznymi, że ma ogromny potencjał zaangażowania się w życie społeczne.
W walce
W przeddzień powstania kościuszkowskiego Bogusławski wystawił wodewil ze swoim librettem zatytułowany Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale. Na premierze nie zabrakło oficerów rosyjskich i polskich, szlachty, bogatych mieszczan. Dzisiejsi badacze mówią, że tekst był mistrzostwem aluzji, a Bogusławski rzucił hasło do powstania, zanim Kościuszko składał przysięgę na krakowskim rynku. Cała ulica śpiewała partie z Krakowiaków i Górali, a Bogusławski stworzył mit jedności narodowej jak nikt przedtem. To była ta chwila, gdy teatr stał się motorem historii. W takim natężeniu, o takiej mocy można mówić jeszcze tylko raz – w 1968 r. Mowa oczywiście o Dziadach Kazimierza Dejmka, ówczesnego dyrektora Teatru Narodowego. Inscenizacja Dejmka, początkowo zaaprobowana przez ówczesne władze, dostała nakaz zdjęcia z afisza z powodu „antyradzieckich” elementów. Stało się to impulsem studenckich protestów i początkiem Marca ‘68. Po zakończeniu ostatniego spektaklu tłumy widzów przeszły w pochodzie ulicami Warszawy przed pomnik Adama Mickiewicza, skandując „Wolna sztuka, Wolny teatr”. Był to początek wielowątkowych wydarzeń zakończonych strajkami studenckimi w całej Polsce. Skala dzisiejszych skandali teatralnych nie ma takiej siły. W ciągu ostatnich lat głośno było o przerwaniu spektaklu Jana Klaty Do Damaszku w Teatrze Starym w Krakowie oraz o odwołaniu spektaklu Golgota Picnic w Poznaniu. Jakiekolwiek były powody, słuszne czy też nie, spowodowały społeczne poruszenie i sprowokowały dyskusje na temat teatru, jego wartości i misji. Udowodniły, że teatr jest żywym medium, które ma siłę i moc, którym można oddziaływać i które można efektywnie wykorzystać. Mam nadzieję, że dało to wszystkim dużo do myślenia.
Z przyszłością
Obchody Roku Teatru zogniskują się wokół Teatru Narodowego. Po raz pierwszy zostanie zostanie kompletna wielotomowa historia teatru. Zapowiadane są oczywiście premiery, jedna z nich już się odbyła: to Fredraszki, czyli Fredro w dialogu z postaciami z własnych sztuk. Spektakl w reżyserii dyrektora Teatru Narodowego Jana Englerta odsłania świeży, współczesny wymiar twórczości Fredry. – Sezon 2014/15 i 1015/16 Teatr Narodowy buduje tylko na polskiej literaturze dramatycznej: od Gomrowicza przez Fredrę, Iwaszkiewicza, Różewicza po Słowackiego i Mickiewicza – mówi Englert. W planach m.in.: Kordian w reżyserii Jana Englerta, Dziady w wykonaniu litewskiego reżysera Eimuntasa Nekrosiusa i Pan Tadeusz w reżyserii Piotra Cieplaka. We wrześniu czeka nas wielki festyn teatralny, czyli wyjście Teatru Narodowego na ulice – to będzie najbardziej populistyczny element obchodów Roku Teatru Narodowego. Od października do grudnia odbędzie się 4. edycja festiwalu Spotkania Teatrów Narodowych, w ramach której do Warszawy przyjedzie wiele czołowych scen europejskich, które zaprezentują spektakle z polskim repertuarem. Premiery przygotowały oczywiście teatry w całym kraju. Spektakle te mają prowokować dyskusję, zadawać pytania i przede wszystkim prezentować najlepszą sztukę. Ostatecznie to jest najważniejsze.