Logo Przewdonik Katolicki

Kierunek: miłość

Magdalena Guziak-Nowak
Iga i Konrad Grzybowscy / fot. archiwum prywatne

Młodzi, wykształceni, z wielkiego miasta i… tu niespodzianka. Łamią stereotypy, zachęcając nastolatków: „Bez seksu przed ślubem”.

Gimnazjum albo liceum. Godzina wychowawcza. Iga i Konrad Grzybowscy przychodzą do nastolatków ze swoją „dobrą nowiną” – czekajcie z seksem do ślubu, a będziecie szczęśliwi. Reakcje? Nie zawsze jest łatwo i przyjemnie, czasami napotykają ścianę. Szczególnie wtedy, gdy zamiast merytorycznych pytań czytają na anonimowych karteczkach: „Jesteście staroświeccy” albo „Bóg nie istnieje, szatan wygra”. Innym razem młodzież ich testuje, czy są spoko. Gimnazjaliści pytają wtedy: „Lubicie wódkę?”, „Konrad, ile bierzesz na klatę?”. Jest jeszcze jedna grupa pytań – życiowe. Gdy młodzi zaspokoją już swoją ciekawość, ale zanim jeszcze wartości Igi i Konrada przyjmą jako swoje, sprawdzają: „Czy wy naprawdę żyjecie tak, jak mówicie?”.
 
Świadectwo
Zaczęło się chyba trochę banalnie. Albo ładniej – po prostu zwyczajnie. Iga jest nauczycielką wychowania do życia w rodzinie i oligofrenopedagogiem, czyli terapeutą dzieci autystycznych. Dzieci, szczególnie te wymagające niestandardowej opieki i pomocy, są dla niej bardzo ważne. Iga pochodzi z Iłży. W Warszawie skończyła Akademię Pedagogiki Specjalnej. Obecnie jest zawodową mamą z kilkumiesięcznym Józkiem na rękach. Konrad, jej mąż, był dobrze zapowiadającym się inżynierem po Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Ścisły, analityczny umysł. Kilka miesięcy temu zdecydował, że odpuści karierę zawodową, by zająć się ich małżeńskim projektem – Fundacją Ster na Miłość.
– Poznaliśmy się w Ruchu Czystych Serc. Tam się zaczęło nasze małżeństwo i tam są początki Steru na Miłość – opowiada Iga. – Na różnych spotkaniach dawaliśmy świadectwo życia w czystości, zachęcaliśmy, że warto. Gdy w tym okrzepliśmy, ktoś nas poprosił o wygłoszenie konferencji. Z biegiem czasu pojawiły się prelekcje w szkołach, a nawet rekolekcje. I problem – co wpisać do dziennika, kiedy przychodzimy „z wizytą” na lekcje? Postanowiliśmy nadać naszej działalności formę prawną – dodaje Konrad.
W grudniu 2014 r. powstała więc Fundacja Ster na Miłość. Grzybowscy założyli ją wspólnie z Katarzyną i Mariuszem Marcinkowskimi, od lat zaangażowanymi w pracę z zakochanymi i narzeczonymi.
– Robimy to, co kochamy. Czujemy pracę z młodzieżą, która jest głodna i spragniona miłości – cieszy się Iga. – Cały czas się kształcimy, studiujemy w jednej ławce. Jesteśmy na studiach podyplomowych, obejmujących tematykę relacji interpersonalnych i profilaktyki uzależnień. Musimy być jak najbardziej na bieżąco – przekonuje. Dwuletnią podyplomówkę robią na warszawskim UKSW pod okiem prof. Marii Ryś, która jest dobrym duchem Fundacji Ster na Miłość. W ramach studiów prowadzą także autorski fakultet „Ku miłości”.
 
W praktyce
Fundacja jest, liderzy są – obok Igi i Konrada kształcą się kolejni do pracy na „gimnazjalnym froncie”. Do szkoły przychodzą na zaproszenie dyrektora. Prowadzą zajęcia w małych grupach, zwykle w klasach, dwa razy po 45 minut. I co wtedy? – Każde spotkanie to miniwykład wzbogacony prezentacją multimedialną i warsztaty – wyjaśnia Konrad. – W naszej „ofercie” mamy różne tematy, np. jak odróżnić zakochanie od miłości, abstynencja seksualna, używki, ciąże nastolatek, różnice między kobietą i mężczyzną – wymienia prezes Steru. – Ciekawym doświadczeniem, także dla nas, są skrzynki pytań. Najczęściej młodzież pyta o granice czystości, czyli co jest OK, a na co już nie powinniśmy się zgadzać. Są też pytania o duchowe dziewictwo, o tzw. dowody miłości i stricte medyczne – wymienia Iga.
A co odpowiadają, gdy gimnazjalistka pyta: „Co zrobić, gdy chłopak namawia mnie do współżycia, którego ja nie chcę?”.
– Doba ma 24 godziny. Mamy osiem godzin na szkołę lub pracę, osiem na sen, jedną na seks i zostaje jeszcze siedem godzin. Skupcie się na zagospodarowaniu tych siedmiu. Dążenie do współżycia przed ślubem to odbieranie szansy na twórcze rozwijanie związku. Poza tym nie musicie się sprawdzać. Fizycznie każdy mężczyzna pasuje po każdej kobiety, a psychicznie żaden do żadnej. Czystość uczy wierności. Jeśli wytrwacie do ślubu, macie większą szansę na miłość do końca życia. Potwierdzają to różne badania.
Teraz dziewczyna z liceum: „Straciłam dziewictwo, miałam kilku chłopaków. Bardzo żałuję i nie mogę sobie tego wybaczyć”.
– Pokazujemy slajd z filmu Maria Magdalena. Scena, w której Jezus ją podnosi i przytula. Mówimy, że droga do Pana Boga nigdy nie jest zamknięta. Że na największym bagnie twego życia mogą zakwitnąć piękne kwiaty.
 
Cywilizacja miłości
Iga i Konrad wydrukowali „sterowe” ulotki. Świetne, z młodymi, pięknymi twarzami. Na szczęście łamią stereotyp ewangelizatora w wyciągniętym swetrze, bo dziewczyny są w krótkich spodenkach i mają odkryte ramiona. Mimo to pierwsza strona folderu trąci… patosem. „Jeśli ukażemy młodym ludziom wartości, którymi powinni kierować się w życiu, takie jak odpowiedzialność, miłość, szacunek, godność każdego człowieka, wspólnie będziemy tworzyć cywilizację miłości”. – Ale o to właśnie nam chodzi – argumentuje Iga. – Chcielibyśmy, żeby za parę lat każdy bezstronny obserwator powiedział o Polsce, że jest krajem cywilizacji miłości. Zależy nam, aby młodzież, z którą dziś się spotykamy, na trwałe przyjęła wartości, z którymi do niej idziemy. Przekonamy się o tym, kiedy za kilkanaście lat poznamy ich dzieci. Bo nowe pokolenie wychowuje się 20 lat przed jego narodzinami, poprzez formację rodziców.
Do działania motywuje ich fakt, że w polskiej szkole są jedną z niewielu alternatyw do niezwykle aktywnego Pontonu, czyli grupy edukatorów seksualnych „z lewej strony”. Edukatorzy z Pontonu nie zachęcają do czystości przedmałżeńskiej, ale zadowalają się instruktażem: rozpakować prezerwatywę, połknąć tabletkę, założyć spiralę. W ciągu kilkumiesięcznej działalności Iga i Konrad dostali wiele sygnałów, że młodzież nie chce Pontonu, ale czeka na ich przekaz – w stronę wartości.
 
W kontakcie ze Sternikiem
To ogromna odpowiedzialność. Młodzi małżonkowie przyznają, że czasem niemal fizycznie czują na swoich barkach ciężar zobowiązania do służby Bogu i ludziom. Jednocześnie wiedzą, że z pustego i Salomon nie naleje. Żeby dać, trzeba mieć. Żeby mieć, trzeba prosić. I być w stałym kontakcie z Najwyższym Sternikiem. – Nie ma nic piękniejszego, niż służyć Bogu. Wszystko, co robimy, robimy w Jego imię, bo sami z siebie nic nie możemy – przekonują. Od prawie sześciu lat należą do RCS; po ślubie „przenieśli się” do jego małżeńskiej „gałęzi”. Codzienna modlitwa osobista i małżeńska to absolutne minimum. Msza św. najczęściej, jak się da. Oprócz tego cykliczne dni skupienia i rekolekcje. Obydwoje mają swoich kierowników duchowych, a ostatnio wpadli na pomysł, by znaleźć „kierownika małżeńskiego”. Ponieważ wiedzą, że sami „nie ogarną”, o wsparcie modlitewne proszą zaprzyjaźnionych kapłanów. – No i krzyż, jest w naszym życiu krzyż – małżeński – żartuje Konrad. – Moja żona sprawia, że się zbawiam.
Dużo jest tu zwykłej radości, bo przecież Pan Bóg ma… poczucie humoru. – Co chwilę sprawia nam niespodzianki. Z nieśmiałych osób staliśmy się ewangelizatorami, którzy jeżdżą po Polsce i głoszą. Wczoraj Nowy Sącz, dzisiaj dzwonią z Łomży. Marzy nam się zacisze, wieś, ale Pan Bóg ma inny plan. Jak na razie jesteśmy młodzi, wykształceni i z wielkiego miasta – kończą z uśmiechem.
 
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki