Kiedy 7 kwietnia 2012 r., w czasie liturgii Wigilii Paschalnej, w jednej z pierwszych ławek paryskiej katedry Notre-Dame zasiadł Bernard-Henri Lévy, w świątyni zapanowało niemałe poruszenie. Nikt nie spodziewał się go w takim miejscu, wśród krewnych katechumenów.
Jeden z czołowych francuskich intelektualistów i jeden z najbardziej znanych przedstawicieli społeczności żydowskiej we Francji nie znalazł się tu jednak przez przypadek. Wśród osób, które tego wieczoru miały przyjąć chrzest, była jego o 20 lat młodsza siostra − Véronique Lévy.
Chrystus „znalazł” ją na plaży
Droga do przyjęcia chrześcijaństwa młodej kobiety pochodzącej z żydowskiej rodziny jest naprawdę fascynująca, a opisaną przez nią historią francuskie media żyły jeszcze kilkanaście dni temu. Na rynku księgarskim pojawiła się bowiem jej autobiograficzna książka Montre-moi ton visage (Ukaż mi swe oblicze), opowiadająca − w formie wewnętrznego dialogu − odkrycie prawdy o Ukrzyżowanym. „Jeśli ta książka wywołuje u kogoś zdziwienie, to dlatego, że nie wiemy, że chrześcijaństwo nie jest tylko religią, ale prawdziwym spotkaniem z Chrystusem, który nas nawraca. Doświadczenie wiary jest jak stan zakochania, kiedy kocha się bezwarunkowo i chce się poświęcić wszystko dla kochanej osoby” − podkreślał w jednym z wywiadów Jean-François Colosimo z wydawnictwa, w którym ukazała się książka Véronique.
− Gdy byłam mała, ojciec sadzał mnie na kolanach i powtarzał: „Pamiętaj, jesteś księżniczką, nosisz arystokratyczne nazwisko należące do jednego z dwunastu plemion Izraela” − do Lewiego. Nigdy o tym nie zapomnij − wspominała w jednym z wywiadów. Jednak rodzice nie przekazali dzieciom − Bernardowi-Henriemu, Véronique i Philippe − wychowania religijnego, bo byli zeświecczeni. Ona sama szybko zapomniała o manierach księżniczki. Ma 12 lat, kiedy umiera jej babcia. Chcąc zakląć Thanatos, odwraca się w stronę Erosa. Na pytanie zaniepokojonych rodziców, kim chce zostać w życiu, odpowiada bez zastanowienia: prostytutką. Szukając pomocy dla córki, która sprawia coraz większe kłopoty wychowawcze, umieszczają ją w szkole z internatem. Pewnego wieczoru w placówce organizowany jest wieczór filmowy. Véronique ogląda Jezusa z Nazaretu i przypomina sobie o dziecięcej fascynacji tą postacią. Chrystus „znalazł” ją na plaży. Pierwszy raz o Jezusie usłyszała podczas wakacji na południu Francji, gdy miała trzy lata. Coralie − dziewczynka, z którą bawiła się na plaży, opowiedziała jej o Jezusie, nauczyła modlitw „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” i podarowała krzyżyk. Véronique nie przyznawała się jednak do swojej wiedzy przed rodzicami, a później − na całe lata − o niej zapomniała.
Bez szpilek i szminki
Próbowała żyć swoim życiem: podjęła studia humanistyczne, chciała zostać pielęgniarką, uczęszczała na lekcje teatralne − wszystko to jednak kończyło się niepowodzeniami. Czegoś wciąż jej brakowało − szukała miłości, nocami chodziła do barów, gdzie nierzadko spotykała ludzi z marginesu, zmieniała mężczyzn jak rękawiczki. Brakowało jej zakorzeniania. Z małej księżniczki stała się femme fatale. − Musiałam dotknąć dna, by w końcu wyjść w stronę słońca – zwierzała się. Pewnej nocy miała sen. Śniło jej się, że jest szarpana przez mężczyzn; próbując się im wyrwać, pobiegła w stronę katedry. Kiedy drzwi kościoła się otworzyły, usłyszała bicie czyjegoś serca i zobaczyła ogromną postać Chrystusa na krzyżu. Poczuła, że ogarnia ją prawdziwa miłość. Przez swojego ostatniego kochanka trafiła do Monastycznej Wspólnoty Jerozolimskiej, prowadzonej przez ks. Pierre-Marie Delfieux w centrum Paryża. Stopniowo zaczęła zachodzić w niej głęboka przemiana. „Nakładałam różne maski, przyjmowałam różne role. Całe życie szukałam lekarstwa na śmierć, w końcu zrozumiałam, że mogę być sobą, bez szminki i szpilek” − przyzna po latach. Kiedy powiedziała bratu Bernardowi-Henriemu, zadeklarowanemu agnostykowi, że chce przyjąć chrzest w Kościele katolickim, ten bez namysłu stwierdził, że jest szalona i że to jej chwilowa fascynacja. − Zrozumiałem jednak, że nie jest to jej kaprys, ale autentyczne doświadczenie duchowe – wspomina Lévy. Dziś również on daje świadectwo o tym, co Chrystus uczynił z jego siostrą. Przyznaje, że w ciągu zaledwie kilku tygodni wiara uczyniła z niej całkiem nowego człowieka. Stała się kimś innym. Zwraca uwagę, że Véronique dobrze poznała teologię żydowską i chrześcijańską. Ona, która nic nie czytała, teraz rozczytuje się w Biblii i pismach ojców Kościoła. Co ciekawe, w jednym z wywiadów Véronique, mówiąc o Kościele, nieświadomie sparafrazowała sformułowanie chętnie powtarzane przez papieża Franciszka. − Kościół jest szpitalem zranionych dusz, którym nie może ulżyć ani psychiatria, ani psychoanaliza. Proponuje natomiast to, o czym świat zapomniał − przebaczenie, odkupienie i otwarcie ku wolności − stwierdziła.
Bernard-Henri był początkowo nieco zasmucony chrztem siostry. Wiedział, że jego rodzice byliby tym zawiedzeni. Jest to bowiem – jak twierdzi – zerwanie z tysiącletnią tradycją.
Innego zdania jest Véronique. Uważa, że to właśnie chrzest przywrócił ją judaizmowi. – Wróciłam do judaizmu, bo jestem katoliczką. Chrześcijanin jest bowiem „spełnionym żydem” − mówi Véronique. Pomimo deklarowanego agnostycyzmu brata dziś dzieli się z nim swą nową wiarą, czyta mu przez telefon fragmenty Pisma Świętego i innych pism duchowych, przekonana, że słowa te padają na żyzną glebę: „Zwracam się w nim do ziemi obiecanej” – dodaje.
Katechumeni w kraju Joanny d’Arc
Historia Véronique nie jest we Francji jedyną głośną w tym roku. Kilka miesięcy temu swoimi poszukiwaniami religijnymi na łamach tygodnika „La Vie” podzielił się Michel Houellebecq. − Już nie jestem ateistą − zadeklarował popularny pisarz i podkreślił, że opowiadając o swej książce Soumission, dzieli się zarazem własnymi poszukiwaniami religijnymi. Miał 13 lat, kiedy jeden z kolegów próbował go nawrócić. Do dzisiaj przechowuje podarowaną mu wtedy Biblię, którą zresztą w większości przeczytał. Jak wyznaje, ważną rolę w jego religijnych dociekaniach odegrało odkrycie porządku wszechświata. Houellebecq w Soumission przedstawia wizję Francji, która pod wpływem różnych czynników godzi się na islamizację, czego symbolem jest objęcie w 2022 r. urzędu prezydenta przez muzułmanina. Główny bohater książki, profesor uniwersytecki i wypalony erotoman, oswaja się z myślą o podporządkowaniu się islamowi. Ta wcale nie niemożliwa do spełnienia się w kraju Marsylianki wizja o prezydencie muzułmaninie budzi coraz gorętsze dyskusje. We Francji wyznawcy Allaha stanowią bowiem drugą co do wielkości grupę wyznaniową. Z drugiej strony w państwie szczególnie dbającym o polityczną poprawność niemal 5 tys. dorosłych i młodych Francuzów w Wigilię Paschalną przyjęło sakramenty inicjacji chrześcijańskiej. Wśród katechumenów ponad tysiąc osób stanowili młodzi w wieku od 12 do 18 lat, a niemal 4 tys. to dorośli. Tak pokaźna liczba chrztów świadczy na pierwszy rzut oka o wielkiej żywotności tamtejszego Kościoła, ale w rzeczywistości jest to też konsekwencja poważnych zaniedbań duszpasterstwa, drastycznego spadku liczby chrztów niemowląt. Ks. Philippe Marxer, odpowiedzialny we francuskim episkopacie za katechizację i katechumenat, podkreślił w rozmowie z Radiem Watykańskim, że wielu dorosłych katechumenów mogło przyjąć chrzest dużo wcześniej. – Większość z nich twierdzi, że zawsze myśleli o przyjęciu chrztu. W swych świadectwach wyznają, że przychodzą za późno, że stracili zbyt dużo czasu. Są to w każdym razie ludzie świadomi tego, czego chcą. Szukają sensu życia, szukają obecności Boga, aby uporządkować swe życie – wyjaśnił ks. Marxer.
Véronique Lévy deklaruje, że dzięki przyjęciu chrztu ona ten sens znalazła. A teraz – jak mówiła Joanna d’Arc – „Bóg nakreśla jej drogę”.