Od tamtej chwili minęło już ćwierć wieku. Mieszkańcy parafii Świętej Rodziny dziękowali Bogu za opiekę i łaski podczas jubileuszowej Eucharystii, której przewodniczył biskup ordynariusz Jan Tyrawa.
Pragnienie i gorliwość modlitwy
Parafia została erygowana na mocy dekretu z dniem 1 stycznia 1984 r. i ustanowiona dla dzielnicy Piaski znajdującej się na zielonych obrzeżach miasta. Terytorialnie wydzielono ją ze wspólnoty Niepokalanego Poczęcia NMP na Jachcicach, gdzie proboszczem był ks. Roman Schoepe. Dzięki jego staraniom u władz państwowych wydano informację o terenie, na którym miała najpierw stanąć tymczasowa kaplica, a docelowo – kościół. – Rozpoczęliśmy naszą pracę w miejscu, na którym była złożona wielka hałda szlaki, wywiezionej z pobliskiej elektrociepłowni. Przy tej okazji nie można nie cofnąć się do roku 1979, w którym odbywała się peregrynacja kopii cudownego obrazu Matki Bożej na terenie archidiecezji gnieźnieńskiej. Obraz ten przybył w marcu na pobliskie Jachcice. W programie uroczystości ujęto również kaplicę w Smukale. Mieszkańcy Piasków, wiedząc o tym, wybudowali na drodze przejazdu ołtarz. Zatrzymali nawet biskupa, prosząc, aby ten pozwolił im pomodlić się przed obrazem. Pasterz, widząc gorliwość wiernych, na zakończenie modlitwy złożył im życzenia, aby w miejscu tej hałdy powstał kiedyś kościół. Zaledwie pięć lat później plac ten został wyznaczony pod budowę świątyni – powiedział ks. prałat Michał Andrzejewski. Kapłan od samego początku jest proboszczem wspólnoty. – Kiedy otrzymałem od prymasa dekret, byłem zaskoczony, że to właśnie mnie wybrał. Z drugiej strony, bardzo się ucieszyłem, kiedy dowiedziałem się, że będzie nam patronowała Święta Rodzina. Dzisiaj jest ona znakiem jedności całej parafii – dodał.
Siła świeckich
Wierni u początków istnienia wspólnoty uczestniczyli najpierw w jednej Mszy św., która była wyznaczona w parafii na Jachcicach. Regularne Eucharystie, nabożeństwa oraz praca duszpasterska na Piaskach „ruszyły” od Bożego Ciała 1984 r. Najpierw w tymczasowej kaplicy. – Dzisiaj należy się wielkie dziękczynienie Bogu za ten czas pracy, za jedność parafian. Za to, że wszyscy tak ochotnie podjęli wyznaczony im cel – budowę kościoła. Były to czasy, kiedy sami musieliśmy pracować w cegielni. Aby kupić 25 tys. cegieł, trzeba było włożyć i wyciągnąć z pieca aż 100 tys. Nie było także cementu. Doskonale pamiętam noc, kiedy 25 osób stało w kolejce, aby otrzymać tonę tego „cennego surowca” – podkreślił ks. prałat Andrzejewski.
Wśród parafian, którzy od samego początku zaangażowali się w rozwój wspólnoty, był Janusz Rożek. – To wszystko kosztowało nas dużo pracy. Najpierw wypełnialiśmy codzienne obowiązki zawodowe i rodzinne, a następnie – przez kilka lat – chodziliśmy na budowę. W momencie, w którym powstała parafia, przyjechał nowy proboszcz. Natychmiast znalazł miejsce pod naszym dachem. U nas była zakrystia, przechowywano także wszystkie szaty liturgiczne – wspominał. Pierwsze Msze św. były odprawiane w prowizorycznej szopie na rogu pobliskich ulic. – Obok domu był warsztat, w którym składano wszystkie konstrukcje na pierwszą kaplicę. Dzisiaj dziękuję Bogu przede wszystkim za zdrowie. Za to, że mogliśmy tyle sił włożyć w ten upragniony kościół, jaki mamy na Piaskach – zakończył Rożek.
Dzisiaj w centrum świątyni króluje obraz Świętej Rodziny, a pod nim swoje szczególne miejsce znalazły relikwie św. Joanny Beretty Molli, włoskiej lekarki, która jest m.in. patronką rodzin.