Logo Przewdonik Katolicki

Sposoby na chłody

Renata Krzyszkowska
fot. gpointstudio/fotolia

Jesień mamy w miarę ciepłą, a jednak w przychodniach już tłok. Typowe o tej porze roku: kaszel, katar i gorączka potrafią nagle zwalić z nóg. Tymczasem prosta zmiana diety to obok odpowiedniego stroju najskuteczniejszy sposób, by zmniejszyć ryzyko infekcji.

Jedna z najważniejszych wskazówek dotyczących jesienno-zimowej diety: jedzmy i pijmy tylko ciepłe. – Proces trawienia w organizmie człowieka przebiega w temperaturze 38°C, tylko w takich warunkach działają enzymy trawienne. Jeśli spożywamy posiłek znacznie chłodniejszy, np. lody (około –4°C) organizm musi najpierw zainwestować energię, żeby „podgrzać” taki posiłek do temperatury 38°C. Jeśli jednak spożywamy ciepły posiłek (np. 60°C), to nie tylko organizm nie traci energii, żeby go podgrzać, ale jednocześnie w procesie wyrównywania temperatur, taki posiłek oddaje energię cieplną organizmowi, rozgrzewając go od środka – mówi Agnieszka Piskała, specjalistka ds. żywienia w programie edukacyjnym „Żyj smacznie i zdrowo”. Zimą zawsze warto sięgać po rozgrzewające napoje. Herbata z lipy z miodem i cytryną przyspiesza wyjście z choroby. Dobra jest też herbata z miodem, czy płynna czekolada albo kakao z dodatkiem rozgrzewających przypraw: cynamonu, pieprzu, gałki muszkatołowej lub chili.
Ostrożnie powinniśmy spożywać produkty mleczne. – W czasie zimy nie musimy z nich rezygnować całkowicie, ale należy pamiętać, że zarówno jogurty, jak i inne produkty mleczne wychładzają nasz organizm. Nabiał ponadto ma właściwości nie tylko wychładzające, ale i mocno nawilżające, a to pierwszy krok do infekcji. Dlaczego? Chodzi o to, że nabiał powoduje większe wydzielanie śluzu, np. w naszym jelicie czy gardle, stwarzając tym samym dobre warunki do rozwoju drobnoustrojów. Codziennie każdy z nas powinien zjeść rano ciepłe i pożywne śniadanie. Zamiast jogurtu warto przygotować jajecznicę czy płatki owsiane z mlekiem, które rozgrzeją nasz organizm i dostarczą nam energię na cały dzień – radzi Agnieszka Piskała.

Ryby, owoce i czosnek
Jesienią i zimą w naszej diecie nie może brakować witaminy C, której doskonałym źródłem jest kiszona kapusta, papryka, a także owoce, w tym cytrusy. Choć działają one wychładzająco, warto je jeść o tej porze roku, bo są bardzo cennym źródłem witamin. Zarówno warzywa, jak i owoce lepiej jeść na surowo, przegryzając je między posiłkami lub w formie surówki do głównego dania. W diecie na chłodne dni muszą także pojawiać się selen i cynk, które odgrywają ważną rolę w budowaniu naszej tarczy ochronnej przed bakteriami i wirusami. Selen znajdziemy w kiełkach pszenicy, tuńczyku oraz cebuli. Cynk jest dobrze przyswajalny w postaci owoców morza, pestek dyni i jaj. W jesienno-zimowej diecie powinny też zagościć nienasycone kwasy tłuszczowe, które znajdziemy przede wszystkim w morskich rybach. Wspomagają one wytwarzanie serotoniny – hormonu szczęścia, który skutecznie chroni przed jesiennymi smutkami. Starajmy się więc, aby chociaż dwa razy w tygodniu na naszym stole pojawiły się makrela, śledź, tuńczyk czy łosoś. W chłodnym okresie zaprzyjaźnijmy się również z czosnkiem. W niektórych wybranych przypadkach może on być nawet alternatywą dla antybiotyków, których w naszym kraju używamy za często (patrz ramka). To warzywo posiada silne substancje, które również mają działanie bakteriostatyczne. Obrane i pokrojone ząbki czosnku można po prostu jeść położone na kromce chleba z masłem. Można też pić nalewki czosnkowe, gorące mleko z czosnkiem, miodem i masłem. Gotowe preparaty zawierające czosnek można też kupić w aptekach. Czosnek ma bardzo silne działanie bakteriobójcze, ale też opóźnia starzenie, zapobiega nowotworom. Coraz więcej badań dowodzi także korzystnego działania czosnku na serce.
Zdrowa, dobrze zbilansowana dieta wbrew pozorom nie jest droga. By dostarczyć organizmowi dziennie minimum warzyw i owoców wystarczy zjeść np. jedno jabłko, banana, pomarańczę, trochę kiszonej kapusty i ziemniaków.

Spacer w stroju na cebulkę
Im mocniejszy jest nasz układ odpornościowy, tym rzadziej chorujemy. Na stan jego sprawności mają wpływ liczne czynniki od genetycznych, poprzez środowiskowe, aż na stylu i sposobie życia kończąc. Jeśli chcemy wzmocnić nasz organizm i się nie przeziębiać, musimy się wysypiać. Brak snu, sen za krótki lub przerywany osłabiają nas. Jeśli do tego dojdzie jeszcze przemęczenie i wychłodzenie, organizm nie obroni się przed czyhającymi zewsząd wirusami i bakteriami. Wychodząc na jesienny spacer czy do pracy, pamiętajmy o ciepłym nieprzemakalnym płaszczu lub kurtce, szaliku, czapce i rękawiczkach. Ubierajmy się na cebulkę, by w razie konieczności zdjąć z siebie jedną warstwę, tak by zarówno nie wyziębiać organizmu, jak i nie dopuszczać do przegrzania. Niestety w wielu sklepach o tej porze roku jest bardzo ciepło. Zapewne chodzi o komfort personelu, który może swobodnie pracować w lekkich, prawie letnich strojach. Jednak klientom w ciepłych ubraniach szybko robi się gorąco. Wchodząc więc do ciepłego sklepu, ściągajmy czapki i szaliki, rozpinajmy, albo także zdejmujmy kurtki, by się nie spocić. Gdy rozgrzani wyjdziemy ze sklepu, różnica temperatur podziała osłabiająco na nasz układ odpornościowy.
Aktywizująco na nasze siły obronne działa ruch. Wystarczy zacząć od codziennych spacerów. Zimno sprawia, że organizm łatwiej odprowadza ciepło i wolniej się męczy. To także doskonała okazja do rozpoczęcia pracy nad formą: gdy jest niska temperatura, odruchowo poruszamy się szybciej, by było nam cieplej, a to jeszcze bardziej zwiększa zużycie energii, a zatem jeśli ważymy trochę za dużo, pomoże nam to zrzucić zbędne kilogramy.

 Myjmy ręce
Według badań UNICEF-u, codzienna higiena dłoni wodą i mydłem, tylko po wyjściu z toalety i przed jedzeniem, pozwala ograniczyć ryzyko złapania infekcji oddechowych o 25 proc., a zachorowania na biegunkę o połowę. Mycie rąk jest pierwszą profilaktyką przed zakażeniem wirusem grypy. Jak wiadomo przenosi się on drogą kropelkową – w kropelkach wydzielin z dróg oddechowych w czasie kaszlu, kichania, rozmowy. Pamiętajmy, by jak najczęściej myć ręce, bowiem wirusy bardzo często przenoszone są właśnie na dłoniach. Po zakażeniu wirus grypy namnaża się w komórkach nabłonka jamy nosowo-gardłowej, tchawicy oraz drzewa oskrzelowego. Gdy dotykamy ust ręką, a potem podajemy ją na powitanie, otwieramy drzwi, trzymamy się poręczy schodów itp., to zostawiamy wirusy na wszystkim, z czym nasze ręce miały kontakt. Każdy, kto dotknie tych rzeczy po nas, może zostać zainfekowany. Pamiętajmy, by myć ręce zawsze wtedy, kiedy czujemy, że są brudne, gdy mieliśmy kontakt z osobą chorą, właśnie wróciliśmy do domu, wyszliśmy z toalety, zabieramy się za jedzenie lub przygotowywanie posiłku.

Prof. Dariusz Jurkiewicz z Kliniki Otolaryngologii Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie
– W Polsce najgorsza jest chęć sięgania od razu po antybiotyki. Gdy lekarz radzi pacjentowi, żeby się wyleżał, wygrzał i napił herbaty z malinami, a dopiero gdy to nie pomoże, wykupił za kilka dni antybiotyk, to pacjent od razu idzie do apteki i go wykupuje. A jeśli wychodzi z gabinetu lekarza bez recepty na antybiotyk, czuje się rozczarowany. To trzeba zmienić. Antybiotyki to świetne leki, ale niszczą całą florę bakteryjną. I co najgorsze, bakterie się na nie uodparniają. Kiedy wprowadzono penicylinę, jej niewielkie dawki wystarczały na wyleczenie większości zakażeń. Teraz dawki penicyliny są kilkanaście czy kilkadziesiąt razy większe, a mimo to lek ten stosowany jest już tylko na kilka rodzajów infekcji. Jesteśmy w czołówce krajów świata, w których nadużywa się antybiotyków. W najbliższej przyszłości nie możemy się spodziewać tego typu nowych preparatów. Dlatego, aby nadal były one skuteczne, powinniśmy chronić te, które mamy.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki