„Jaki jest najlepszy sposób na migrenę? Gilotyna”. Ten pełen czarnego humoru dowcip najlepiej pokazuje, że choć migrenowe bóle głowy towarzyszą nam od zarania dziejów, wciąż nie do końca potrafimy sobie z nimi poradzić. Dopadają nagle, potrafią dręczyć wiele dni, trudno się przed nimi obronić.
Jadwiga z Poznania ma 70 lat i na migreny cierpi od wczesnej młodości. Uważa, że są jak ciężka choroba, z okresami wyciszenia i nasilenia. – Kiedyś ból dopadał mnie średnio raz na miesiąc, dziś trochę rzadziej, ale i tak potrafi zatruć życie. Nie znam dnia ani godziny, każda pora jest dobra. Zdarza się, że na przykłąd po stresującym dniu zasypiam normalnie, ale ból budzi mnie w środku nocy, czasami zaczyna się o poranku, czasami w południe lub wieczorem. Odruchowo się wtedy wyciszam, mówię łagodniej i spokojniej, bo każdy głośniejszy dźwięk, nawet własnego głosu, zaostrza dolegliwości. O ile to możliwe, staram się odseparować od otoczenia, ale i tak w końcu kładę się do łóżka i leżę, przy zasłoniętych oknach, zgaszonych światłach, i w ciszy, by żaden bodziec, nawet zapachowy, nie zwiększał moich katuszy. Włączony telewizor, światło słoneczne, zapalona żarówka, a czasami nawet zapach jakiejś potrawy, byłyby torturą. Tak leżę kilka, kilkanaście godzin, czasami zdarza się że nawet ponad dwie doby. Ból jest zawsze podobny, tępy i stały lub pulsujący po jednej stronie głowy, zwykle w okolicy czoła. Do tego bardzo często dochodzą wymioty. O jedzeniu nie ma nawet mowy, ale pić trzeba, żeby się nie odwodnić. To błędne koło, bo picie często prowokuje wymioty. Przy łóżku zawsze stoi miska, żebym nie musiała biegać do łazienki. Środki przeciwbólowe na pewien czas zmniejszają nieco dolegliwości, co pozwala zasnąć, na godzinę, dwie, potem ból znowu się nasila. W lodówce mam zawsze zamrożone przynajmniej trzy nasączone wodą ściereczki, które ktoś z rodziny mi kolejno podaje, bym mogła przyłożyć je sobie do czoła jako kompres. Gdy zużyję ostatnią, ta pierwsza, ponownie odłożona do lodówki, znów jest zamarznięta i gotowa do przyłożenia. To mój patent na migrenę, nie usunie całkiem bólu, ale lodowate zimno przynosi ulgę. W sumie nie narzekam, bo nie mieszkam sama, ma kto mi pomóc, a znam ludzi, których migrena dopada częściej niż mnie, jest jeszcze silniejsza, do tego żyją samotnie i jeszcze muszą chodzić do pracy. Moje migreny są dziedziczne, bo cierpiała na nie mama, a także babcia. Mama była wręcz uzależniona od dostępnych kiedyś w sprzedaży tabletek przeciwbólowych popularnie nazywanych „z krzyżykiem”. Przed ich wycofaniem z rynku bała się, że gdy zostanie bez tego wsparcia, nic już nie uśmierzy jej bólu. Twierdziła, że jedynie one trochę jej pomagają. Cała rodzina musiała biegać po mieście, by wykupić tyle opakowań, ile tylko jeszcze zostało w sprzedaży. By uzupełnić zapasy, o pomoc poprosiła także daleką rodzinę z innych miast. Z całą pewnością nadużywała leków przeciwbólowych, które to prawdopodobnie doprowadziły do silnej choroby wrzodowej żołądka i dwunastnicy i mama zmarła. Ja więc ograniczam farmaceutyki – opowiada pani Jadwiga.
Potencjalne wyzwalacze
Jak się ocenia, na migrenę cierpią nawet cztery miliony Polaków. Większość ma napady rzadkie lub lekkie, ale co najmniej jedna czwarta przeżywa nawet kilka napadów miesięcznie, w tym również bardzo ciężkie wielodniowe. Co dziesiątemu przypadkowi migreny towarzyszy tzw. aura, czyli poprzedzające ból zaburzenia słuchowe i wzrokowe. Napad migreny może być wywołany przez różne bodźce – silny stres, zmiany hormonalne (np. w okresie dojrzewania czy menopauzy), zmiany pogody (temperatury, wilgotności i ciśnienia atmosferycznego), nadmiar kofeiny, hałas, mocny zapach, głód, pokarmy zawierające tyraminę lub fenyloetyloaminę (czekolada, sery, cytrusy, musztarda, śledzie), alkohol (zwłaszcza czerwone wino), podróże, dym tytoniowy, długie oglądanie telewizji, zbyt mała lub zbyt duża ilość snu. Migrenę mogą także wywoływać dodawane do żywności konserwanty np. glutaminian sodu. Poza typową migreną przyczyną bólów głowy może być: wysokie ciśnienie krwi, ogólne przemęczenie, niedokrwistość, jaskra, zatrucia, stany zapalne zębów, zatok, uszu, oczu czy zwyrodnienie kręgosłupa. Ciągły, narastający ból głowy może być też następstwem zmian nowotworowych, urazu, zapalenia opon mózgowych czy chorób naczyniowych w obrębie czaszki.
U prawie połowy dotkniętych silną migreną występują objawy depresji. Obie choroby w równym stopniu obniżają jakość życia. Ich przyczyny są różne, ale istnieje między nimi związek. Cierpiący na migrenę popadają w depresję, z kolei długotrwała depresja może prowadzić do migreny. Skłonność do migren może też być uwarunkowana dziedzicznie. Większość osób cierpiących na migrenę to kobiety.
Niebezpieczne napięcia
Na szczęście migrena, w odróżnieniu od innych bólów głowy, nie jest wynikiem choroby, nie zwiastuje żadnych niebezpiecznych następstw, o ile nie zaliczymy do nich pogorszenia jakości życia. Wbrew dość powszechnym przypuszczeniom, w czasie napadu migreny nie boli nas mózg, bo ten nie ma receptorów bólowych. Mają je natomiast otaczające go opony. Są to trzy błony łącznotkankowe wypełnione płynem mózgowo rdzeniowym, które otaczają mózg i chronią go jak w samochodzie poduszki powietrzne kierowcę. Klasyczna migrena polega na tym, że pod wpływem różnych bodźców naczynia krwionośne opon mózgowych rozszerzają się, powodując podrażnienie okolicznych tkanek.
Szczególnym rodzajem bólów głowy są bardzo częste bóle typu napięciowego. Najczęściej mają one charakter uciskowy, ściskający, trwający od 30 minut do 7 dni, obustronne, o niewielkim bądź umiarkowanym nasileniu, niezwiększające się pod wpływem zwykłej aktywności fizycznej. W odróżnieniu od typowych migren rzadko towarzyszą im nudności, wymioty, nadwrażliwość na dźwięki i światło. Sądzi się, że są one związane z nieprawidłowymi reakcjami na napięcia emocjonalne. Mechanizm, jaki je wywołuje, jest dość dobrze poznany. Swego cza0su w jednym z doniesień Polska Agencja Prasowa cytowała prof. Marka W. Kowalczyka, specjalistę w zakresie neurofarmakologii, który dość jasno to wytłumaczył. „Skok emocji inicjuje proces produkcji określonych hormonów, m.in. katecholamin i kortyzolu. Efektem jest przyspieszenie akcji serca i wzrost ciśnienia tętniczego oraz zwiększone napięcie mięśni, również tych na głowie. Organizm sam wie najlepiej, co się w jego wnętrzu dzieje i czy jest to bezpieczne. Wie, że wysokie ciśnienie krwi może spowodować uszkodzenie naczynia – wylew. Reakcją obronną organizmu jest wówczas rozszerzanie naczyń krwionośnych w celu obniżenia ciśnienia krwi. Jednak rozszerzanie naczyń krwionośnych wywołuje reakcję bólową” .
Leczenie nie zawsze skuteczne
Leczenie zarówno bólu głowy typu napięciowego, jak i migreny bywa trudne. W pierwszym okresie stosuje się niesteroidowe leki przeciwzapalne (NLP). Do leczenia profilaktycznego napięciowych bólów głowy stosuje się natomiast leki przeciwdepresyjne. NLP dostępne bez recepty są najczęściej stosowanymi lekami w terapii doraźnej. Specjaliści zalecają jednak, by stosowanie tych farmaceutyków ograniczyć do dwóch dni w tygodniu ze względu na możliwość wystąpienia bólów głowy związanych z nadużyciem leków. U pacjentów z migreną, u których nie osiągnie się poprawy, warto rozważyć zastosowanie swoistego leczenia przeciwmigrenowego lekami z grupy m.in. tryptanów. Ich podanie przerywa lub znacznie łagodzi napad migreny w ciągu 1–2 godzin u ponad 70 proc. chorych. Leczenie nimi musi się jednak odbywać na zlecenie i pod nadzorem lekarza. Leki zwalczające migrenę mogą mieć bowiem wiele przeciwwskazań, takich jak choroba wieńcowa, niekontrolowane nadciśnienie tętnicze, miażdżyca. W przypadku nudności lub wymiotów lekarz zaleci leki przeciwwymiotne, najlepiej w czopkach. Czasami w terapii stosuje się także leki przeciwpadaczkowe. Istotnym elementem leczenia jest unikanie czynników ryzyka. Niestety celem leczenia migreny nie jest wyleczenie choroby, bo tego medycyna jeszcze nie potrafi, a jedynie łagodzenie objawów i doprowadzenie do stanu, w którym napady są rzadkie i łatwe do przerwania.