„Młodzieży Azji, zbudź się!” Te słowa wypowiedziane przez papieża Franciszka każdy z nas powinien odnieść do siebie.
Największa katolicka parafia w Seulu ma 16 tys. wiernych. Działa w niej... 85 grup Legionu Maryi. Do każdej z nich należy dziesięć osób, które wspólnie uczestniczą w cotygodniowych spotkaniach formacyjno-modlitewnych. − Przy około dwudziestu salkach tej parafii wiszą szczelnie wypełnione terminami grafiki spotkań. Nie trudno zauważyć, jak ludzie tam apostołują, przyciągając do Kościoła kolejne osoby − mówi ks. Adam Pawłowski z Poznania, który przebywał w sierpniu w Korei. Jednym z celów jego podróży było zaproszenie Azjatów do przyjazdu na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa w 2016 r.. − We wspomnianej seulskiej parafii zaskoczyła mnie też nieco inna organizacja duszpasterstwa. Biuro parafialne czynne jest na przykład po niedzielnych Mszach św., a prowadzą je świeccy. Z księżmi można się natomiast spotkać w ciągu tygodnia i to nie tylko w czasie, kiedy pełnią oni dyżury duszpasterskie. To zapewne jedna z przyczyn tego, że w tym kraju ilość powołań rośnie – opowiada kapłan.
Czas się przebudzić
Ks. Adam Pawłowski, opiekun Diakonii Misyjnej Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Poznańskiej, dotarł do Azji w ramach wolontariatu wspólnie z należącą do diakonii Olą Nowicką, studentką filologii rosyjsko-angielskiej i absolwentką sinologii. Punktem zaczepienia stało się dla nich zaproszenie dominikanina, o. Tomasza Zalewskiego, który pracuje na leżącym u wschodnich wybrzeży Chin Tajwanie, w Kaohsiung, gdzie jego zgromadzenie prowadzi liceum.
Razem z o. Tomaszem i grupą Tajwańczyków oraz młodych ludzi z Ameryki Południowej studiujących na Tajwanie, pojechali do Korei Południowej na VI Azjatycki Dzień Młodzieży. Na jego temat składały się słowa „Chwała męczenników niech was rozpromieni!” oraz „Młodzieży Azji! Przebudź się!”, a uczestniczyło w nim prawie 10 tys. młodych ludzi z Korei, w której 11 proc. mieszkańców stanowią katolicy oraz z ponad dwudziestu innych krajów z całego kontynentu. Ks. Adam i Ola szczególnie przeżyli Mszę św. sprawowaną na zakończenie Azjatyckiego Dnia Młodzieży na zamku w Haemi, której przewodniczył papież Franciszek. − Koncelebrowałem tę Eucharystię stojąc dość blisko Ojca Świętego. Przypomniał on m.in. młodym, że są spadkobiercami wielkiego, cennego świadectwa złożonego Chrystusowi przez koreańskich męczenników, których wcześniej beatyfikował – wspomina ks. Adam. − Szczególnie poruszyły mnie ostatnie słowa Franciszka, który zawołał: „Młodzieży Azji, zbudź się!”. Również ja odniosłam je do siebie. To przesłanie przypomniało mi, że cały czas trzeba czuwać i iść z mocą naprzód. Stale z radością nieść Chrystusa innym – wyznaje Ola.
Do zobaczenia w Krakowie
Jak przyznaje, charakter azjatyckiego spotkania podobny był do Światowych Dni Młodzieży w Madrycie i Rio, w których uczestniczyła. – Wszędzie tam czułam atmosferę wspólnoty i życzliwości. Jednak u młodych katolików z Korei widziałam żar i ogień, który w nich płonie dla Jezusa. Ta młodzież ze swoją silną i świeżą wiarą może wnieść nową jakość do współczesnego Kościoła – zauważa. Jej zdaniem już powinniśmy cieszyć się na obecność młodych mieszkańców Azji w 2016 r. w Krakowie. − Zachęcając ich przy każdej okazji do przyjazdu do nas na Światowe Dni Młodzieży podkreślałam, jak wartościowe jest takie doświadczenie powszechności Kościoła. Zapraszałam ich też do udziału w tzw. dniach w diecezjach, które poprzedzą wydarzenia w Krakowie – tłumaczy Ola, a ks. Adam dodaje, że podczas jego rozmów z pracującymi na Tajwanie kapłanami oraz wolontariuszami Azjatyckiego Dnia Młodzieży (część z nich pochodziła ze Stanów Zjednoczonych i Europy) usłyszał wiele deklaracji: „Tak, wybieramy się! Chcemy do was przyjechać.”
Trzeba się modlić o plon
Zanim ks. Adam Pawłowski i Ola Nowicka dotarli do Korei, przebywali na Tajwanie. W tym 23-milionowym kraju katolicy stanowią tylko 1 proc., a ich liczba niestety ciągle spada. – Dzieje się tak mimo obecności misjonarzy z innych krajów i ich gorliwej pracy. „Ci ludzie nie chcą się nawracać”, słyszałem od posługujących tam księży – opowiada ks. Adam. Na Tajwanie brakuje powołań, a w całym kraju działa tylko jedno seminarium duchowne. − Pierwsza fala ewangelizacji dotarła tutaj jakieś pół wieku temu, ale pokolenie, które się wówczas nawróciło, obecnie wymiera. Trudno im przekazywać wiarę młodym, którzy przenoszą się najczęściej do miast, gdzie oddalają się od Boga. Po ludzku więc, nie widać tam efektów pracy misyjnej, ale ziarno Słowa Bożego jest siane i trzeba się modlić o plon – stwierdza. Przez kilka dni poznańscy wolontariusze uczestniczyli w życiu parafii prowadzonej przez misjonarza z Indii znajdującej się w małym miasteczku położonym w górach. Włączyli się tam m.in. w prowadzenie półkolonii dla dzieci, z którymi uczyli się np. fragmentów Pisma Świętego po chińsku na pamięć.
Chrześcijaństwo jak wyspa
Zarówno na Tajwanie, jak i w Korei zaobserwowali oni, że Kościół katolicki jest przyjmowany życzliwie. − Nie spotkaliśmy się z żadnymi przejawami wrogości wobec katolików tak, jak ma to miejsce w Europie. To ciekawe, że w tych regionach o tradycji konfucjańskiej, taoistycznej i buddyjskiej, katolicy są traktowani z większym szacunkiem niż na naszym chrześcijańskim kontynencie – zauważa Ola. Według niej w tak rozwiniętych krajach, jak Tajwan czy Korea, gdzie na co dzień widać u ludzi duże nastawienie na konsumpcjonizm, chrześcijaństwo jest taką „wyspą”, która pozwala ludziom zwrócić się ku wartościom duchowym.
− Z radością mówiłem Azjatom: „Jestem od Jezusa i jestem kapłanem!” – przyznaje ks. Pawłowski. Chodził w sutannie nie tylko podczas Azjatyckiego Dnia Młodzieży, ale również po wypełnionych Azjatami i turystami z różnych zakątków świata ulicach Tajpej, kilkumilionowej tajwańskiej aglomeracji, a potem równie ogromnego Kaohsiung leżącego na drugim końcu wyspy. Jak przyznaje, wiele osób podchodziło do niego prosząc, żeby się nad nimi pomodlił czy pobłogosławił, a on te spotkania na ulicach wykorzystywał, żeby porozmawiać z ludźmi i podzielić się z nimi swoim świadectwem wiary. Bóg tylko wie, co zasiał w ich sercach...