Logo Przewdonik Katolicki

Papież Dobroci

o. Stanisław Tasiemski OP
Fot.

Gdy po raz pierwszy wszedł do apartamentów watykańskich, otworzył okno, mówiąc: Wpuśćmy trochę świeżego powietrza. Gest ten stał się symbolem jego pontyfikatu, którego najważniejszym wydarzeniem było ogłoszenie i rozpoczęcie II Soboru Watykańskiego. 27 kwietnia 2014 r. papież Franciszek włączy Jana XXIII razem z Janem Pawłem II do grona świętych Kościoła powszechnego.

 

Gdy po raz pierwszy wszedł do apartamentów watykańskich, otworzył okno, mówiąc: „Wpuśćmy trochę świeżego powietrza”. Gest ten stał się symbolem jego pontyfikatu, którego najważniejszym wydarzeniem było ogłoszenie i rozpoczęcie II Soboru Watykańskiego. 27 kwietnia 2014 r. papież Franciszek włączy Jana XXIII razem z Janem Pawłem II do grona świętych Kościoła powszechnego.

Tym, co najcenniejsze w życiu, jest Jezus Chrystus, Jego święty Kościół, Jego Ewangelia, prawda i dobroć” – napisał w swoim testamencie Jan XXIII. 260. następca św. Piotra zasiadał na Stolicy Piotrowej zaledwie przez cztery lata siedem miesięcy i sześć dni. Jan Paweł II wynosząc go 3 września 2000 r. do chwały ołtarzy, stwierdził, że Jan XXIII zadziwił świat swoją bezpośredniością i przystępnością, wyrażającą szczególną dobroć serca. Podkreślił „proroczą intuicję sędziwego już wówczas papieża”, jaką było ogłoszenie II Soboru Watykańskiego.

 

Syn ubogiej rodziny

Angelo Giuseppe Roncalli urodził się 25 listopada 1881 r. w rodzinie rolniczej, w małej miejscowości Sotto il Monte, 18 km na zachód od Bergamo w Lombardii, na północy Włoch. Był czwartym, spośród trzynaściorga dzieci, a pierwszym chłopcem Marianny i Giovanniego Battisty Roncallich. Tego samego wieczora ochrzcił go miejscowy proboszcz, ks. Francesco Rebuzzini. W rodzinnej parafii, pod jego kierunkiem został wprowadzony w życie kościelne, chociaż właściwymi wychowawcami w wierze była jego rodzina, w tym jeden z jego wujów, Zaverio Roncalli. Wspólnie odmawiano Różaniec i modlitwę wieczorną, wzajemna miłość łączona była z ciężką pracą na polu. „Wyrosłem w atmosferze samowystarczalnej, błogosławionej biedy, która ma bardzo małe wymagania” – wspominał później swoje dzieciństwo. U schyłku XIX w. Włochy liczyły 29 mln ludności, ale 190 tys. osób emigrowało każdego roku za chlebem. Częste były choroby spowodowane niedożywieniem, a w pierwszym roku życia umierało ponad 20 proc. urodzonych dzieci. Mimo tych niedostatków, dostrzegając wielką ciekawość życia i zdolności, a także pragnienie poświęcenia się powołaniu kapłańskiemu, umożliwiono chłopcu przygotowanie do podjęcia formacji kapłańskiej. Miejscowi księża pomagali jemu w uzupełnieniu braków w łacinie i języku włoskim.

 

Na drodze do kapłaństwa

Otrzymawszy Pierwszą Komunię Świętą i bierzmowanie w 1889 r., Angelo Roncalli w 1892 r. wstąpił do niższego seminarium duchownego w Bergamo, gdzie z uwagi na studia klasyczne i filozoficzne pozostał do drugiego roku teologii. Koszty nauki opłacił jego proboszcz. Nie był błyskotliwym uczniem, choć pasjonowała go historia. Jako czternastoletni młodzieniec otrzymał tonsurę, związaną z przyjęciem niższych święceń. W tym też okresie rozpoczął zapisywanie notatek duchowych, które kontynuował aż do śmierci. Zostały one zebrane w Dzienniku duszy. Tutaj miała swój początek praktyka systematycznego kierownictwa duchowego. 1 marca 1896 r. ojciec duchowny seminarium w Bergamo, ks. Luigi Isacchi, przyjął go do III Zakonu św. Franciszka, w którym śluby posłuszeństwa regule złożył 23 maja 1897 r. Po ukończeniu II roku teologii został wysłany w styczniu 1901 r. do Rzymu, gdzie był alumnem Papieskiego Seminarium Rzymskiego. Ponieważ jednak relacje między Stolicą Apostolską a Włochami były w owym czasie napięte, nie było konkordatu, to alumni seminarium duchownego zmuszeni byli do odbywania służby wojskowej. 30 listopada 1901 r. Angelo Giuseppe Roncalli rozpoczął jej pełnienie w koszarach w Bergamo. Uważał, że odrywanie kleryków od przygotowania do kapłaństwa jest wielką niesprawiedliwością. Tym niemniej należał do najlepszych strzelców w swojej jednostce. Po roku powrócił do Rzymu i podjął studia teologiczne. 13 lipca 1904 r. uzyskał doktorat z teologii, zaś 10 sierpnia tego roku w kościele Santa Maria in Monte Santo na Piazza del Popolo w Rzymie przyjął święcenia kapłańskie. Jego rodzina nie mogła jednak przybyć na tę uroczystość. Bilet na pociąg kosztował zbyt wiele. Następnego dnia, 11 sierpnia sprawował swoje prymicje w bazylice św. Piotra. Postanowił wówczas całkowicie oddać się służbie Chrystusowi i Kościołowi.

 

Sekretarz charyzmatycznego biskupa

W październiku 1904 r. ks. Roncalli rozpoczął w Rzymie studia specjalistyczne z prawa kanonicznego, ale kilka miesięcy później w lutym 1905 r. biskup Bergamo, Giacomo Radini Tedeschi, mianował go swoim sekretarzem. Był to hierarcha posiadający doskonałe kontakty w Watykanie (sakry udzielił mu św. Pius X), a jednocześnie głęboko zaangażowany w problemy społeczne swej epoki. Właśnie z powodu swej wrażliwości na krzywdy ludzi pracy biskup był niesłusznie oskarżany o modernizm. Ks. Roncalli towarzyszył jemu w wizytacjach duszpasterskich, współpracując w wielu inicjatywach: synodzie, redakcji miesięcznika „Życie diecezjalne”, pielgrzymkach, dziełach społecznych. W seminarium wykładał historię, patrologię, apologetykę. W 1910 r., reformując statuty Akcji Katolickiej, biskup powierzył jemu sekcję V (kobiety katolickie). Współpracował z dziennikiem katolickim z Bergamo, był gorliwym, głębokim i skutecznym kaznodzieją. Bp Radini Tedeschi wysyłał go też w świat. Po jego przedwczesnej śmierci – 22 sierpnia 1914 r. – ks. Angelo kontynuował swoją posługę kapłańską jako wykładowca w seminarium oraz w różnych dziedzinach duszpasterstwa.

 

Wojenna szkoła 

Wraz z przystąpieniem Włoch do I wojny światowej w maju 1915 r. ks. Roncalli został powołany do pełnienia służby wojskowej. Jako kapelan w stopniu sierżanta służył w szpitalach wojskowych w Bergamo. Był także koordynatorem pomocy duchowej i moralnej dla żołnierzy. Jego podopieczni wspominali później, że uspokajała ich sama jego obecność. Głęboko zapadły w nim obrazy rannych konających w konwulsjach. „Wojna wiele mnie nauczyła. Jakże dokładnie poznałem wtedy ludzkie serca” – wyznał po latach. Pracując nad encykliką Pacem in terris wspomniał krzyk Austriaka, z klatką piersiową rozerwaną przez bagnety. W lipcu 1918 r. zgodził się, by posługiwać żołnierzom chorym na nieuleczalną wówczas gruźlicę, wiedząc, że ryzykuje zarażeniem się. Po zakończeniu wojny otworzył Dom Studenta, troszcząc się o duszpasterstwo akademickie. W 1919 r. został mianowany ojcem duchownym w seminarium.

 

W służbie Stolicy Apostolskiej

Zdolności organizacyjne ks. Roncallego sprawiły, że papież Benedykt XV postawił go na czele włoskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary. W tym charakterze odwiedził wiele diecezji, organizując kręgi misyjne. Musiał wykazać się też talentem dyplomatycznym, by różne organizacje wspierające misje nakłonić do utworzenia centrali w Rzymie. To on na zlecenie Piusa XI przygotował dekret nadający dziełom misyjnym tytuł papieskich. Jego wysiłki zostały docenione i w 1925 r. Pius XI mianował go wizytatorem apostolskim w Bułgarii, wynosząc jednocześnie do godności tytularnego arcybiskupa Areopolis. Jako swoje motto biskupie wybrał słowa Obedientia et Pax („Posłuszeństwo i pokój”). Były one programem, który zawsze jemu towarzyszył.

 

W Bułgarii i nad Bosforem w obronie człowieka 

Po otrzymaniu sakry biskupiej 19 marca 1925 r. w Rzymie, abp Roncalli dotarł do Sofii 25 kwietnia tego roku. Mianowany następnie, 31 października 1931 r., pierwszym delegatem apostolskim, pozostał w Bułgarii do końca 1934 r., wizytując wspólnoty katolickie, nawiązując relacje z innymi wspólnotami chrześcijańskimi. Jego obecność miała szczególne znaczenie dla wiernych obrządku greckokatolickiego. Nauczył się bułgarskiego, wywarł wielki wpływ nie tylko na swoje otoczenie, ale i na niewielką wspólnotę katolicką w tym kraju. Był to w jego życiu okres poznawania chrześcijańskiego Wschodu i przełamywania lodów w kontaktach z hierarchią prawosławną. Prawosławie darzył szacunkiem, a seminarzyście, który chciał przyjąć katolicyzm i podjąć studia teologiczne w Rzymie odpisał: „Proszę niczego nie zmieniać. Miejsce, w którym jesteście jest dla was najlepsze”. W relacjach pomagały jego cechy charakteru, zwłaszcza zaś bezpośredniość w kontaktach. Bułgaria zapisała się na trwałe w sercu Jana XXIII. Zapewnił, że jeśli ktokolwiek z tego kraju, niezależnie od wyznania zapuka do jego drzwi, to będą one zawsze otwarte. Na łożu śmierci wspominał swoich bułgarskich przyjaciół, spośród których wielu stało się męczennikami za wiarę. Prosił też, by przekazano jego różaniec jednemu z nich – biskupowi Sofii obrządku greckokatolickiego, Kiriłowi Kurtewowi, którego znał osobiście.

30 listopada 1934 r. abp Roncalli został mianowany delegatem apostolskim w Turcji i w Grecji. O ile relacje z Grecją nie były łatwe, o tyle w przypadku Turcji uległy one zdecydowanej poprawie i to zarówno w odniesieniu do władz kraju, jak i prawosławnego Patriarchatu Konstantynopolitańskiego. Po wybuchu II wojny światowej abp Roncalli obecny był w spustoszonej walkami Grecji. Starał się przekazywać informacje o jeńcach wojennych i ocalił wielu Żydów, posługując się „wizą tranzytową” Delegatury Apostolskiej. Podjęte badania historyczne wykazały, że wielokrotnie interweniował kanałami dyplomatycznymi w celu uratowania osób zagrożonych hitlerowskimi prześladowaniami. Czynił to w porozumieniu z watykańskim sekretariatem stanu. Jego interwencje dotyczyły między innymi uratowania tysiąca dzieci żydowskich ze Słowacji i 400 Żydów deportowanych z Chorwacji. W tym celu wystawiał fikcyjne metryki chrztu.

 

Nad Sekwaną i w Wenecji

22 grudnia 1944 r. Pius XII mianował abp. Roncallego nuncjuszem apostolskim w Paryżu. Powierzona jemu misja wymagała wielkich talentów. Rząd tymczasowy domagał się usunięcia 30 biskupów, popierających w czasie wojny kolaborujący z hitlerowskimi Niemcami rząd w Vichy. Udało się jemu tę liczbę zredukować do trzech. Potrafił nawiązywać kontakty z ludźmi różnych światopoglądów, w tym z osobami otwarcie niechętnymi Kościołowi. Troszczył się również o jeńców wojennych. Dzięki jego zabiegom mogli oni słuchać wykładów z teologii. Nawiedzał francuskie sanktuaria i poszczególne diecezje, w tym na terenie francuskiej wówczas Algierii. Uczestniczył w najważniejszych świętach i wydarzeniach religijnych. Był bacznym, roztropnym i ufnym obserwatorem nowych inicjatyw duszpasterskich francuskiego episkopatu i duchowieństwa, takich na przykład, jak ruch „księży robotników”. Cechowało go zawsze dążenie do prostoty Ewangelii, także pośród najbardziej złożonych kwestii dyplomatycznych. Całą Francję obiegły powiedzonka nuncjusza. Kiedyś w czasie bankietu posadzono go obok mocno wydekoltowanej pani. Podczas deseru podał jej jabłko i wyjaśnił: „Ewa dopiero, gdy zjadła jabłko, spostrzegła, że jest naga”.

Abp Stanisław Szymecki, który 3 maja 1947 r. przyjął święcenia diakonatu z rąk ówczesnego nuncjusza, jako alumn Polskiego Seminarium Duchownego w Paryżu wspomina, że abp Angelo Giuseppe Roncalli był częstym gościem tej uczelni i to nie tylko od święta. „Pewnego popołudnia usiadł sobie przy naszym boisku i przyglądał się, jak alumni grają w siatkówkę. Zdarzyło się, że jednemu z graczy uciekła piłka i trafiła samego nuncjusza. Poleciał kapelusz. Arcybiskup nuncjusz powiedział wówczas z uśmiechem: «Dobrze, że to nie była kula armatnia!». Zapanowała ogólna radość” – wspomina białostocki arcybiskup senior. Nad Sekwaną abp Roncalli zaprzyjaźnił się również z Polakiem pracującym w dyplomacji watykańskiej, ks. Bolesławem Szkiłądziem. Pod wpływem swego współpracownika zainteresował się bardziej Polską, jej historią i literaturą. Chętnie też słuchał koncertów skrzypcowych w jego wykonaniu. Dość szybko ks. Szkiłądź awansował na sekretarza, a potem audytora nuncjatury i otrzymał godność prałata. Niestety zginął w tragicznym wypadku samochodowym, wracając od chorego 7 listopada 1958 r., kilka dni po wyborze kard. Roncallego na Stolicę Piotrową. 12 stycznia 1953 r. abp Roncalli został mianowany kardynałem, a trzy dni później patriarchą Wenecji. Biret kardynalski odebrał z rąk prezydenta Francji, Vincenta Auriola w Pałacu Elizejskim. Cieszył się, że ostatnie lata swego życia będzie mógł poświęcić bezpośredniej posłudze duszpasterskiej. Pragnienie to nurtowało go zawsze, od chwili, gdy został księdzem. Wizytował parafie, zwołał synod diecezjalny, troszczył się o ożywienie zainteresowania wiernych Pismem Świętym.

 

Biskup Rzymu

Po śmierci Piusa XII kard. Roncalli został wybrany na papieża 28 października 1958 r. i przyjął imię Jana XXIII. Nie krył swojego zaskoczenia decyzją konklawe. Tremens factus sum ego et timeo (łac. drżę i lękam się). „To, co wiem o moim niedostatku i ograniczoności, jest wystarczającym powodem mojego zmieszania. Ale w głosach moich braci, najprzewielebniejszych kardynałów naszego Świętego Rzymskiego Kościoła, widząc znak woli Bożej, przyjmuję wybór oraz pochylam głowę i barki dla krzyża” – dodał. Jako papież nie zmienił swego nastawienia do ludzi. Chętnie spotykał się z ludźmi prostymi. Już na początku pontyfikatu zdobył serca rzymian wizytami w szpitalu dziecięcym oraz w więzieniu, gdzie ocierał łzy skazanym i opowiadał, jak jeden z jego krewnych trafił do aresztu za kłusownictwo. Gdy po raz pierwszy wszedł do apartamentów watykańskich, otworzył okno, mówiąc: „Wpuśćmy trochę świeżego powietrza”. Gest ten stał się symbolem jego pontyfikatu, którego najważniejszym wydarzeniem było ogłoszenie i rozpoczęcie II Soboru Watykańskiego. Zamysł zwołania soboru Jan XXIII ogłosił 25 stycznia 1959 r., po przeprowadzeniu w tej sprawie rozmowy z grupą kardynałów. Program reform soborowych został przez papieża podany w jego encyklice inauguracyjnej Ad Petri Cathedram (1959). Miały one prowadzić do pogłębienia życia chrześcijańskiego, dostosowania instytucji kościelnych do zmieniających się warunków naszych czasów, a także służyć wspieraniu ekumenizmu i umocnieniu działalności misyjnej. Otwierając obrady soboru, 11 października 1962 r. Jan XXIII wskazywał, że Kościół powinien posługiwać się raczej lekarstwem miłosierdzia niż surowością. Podkreślał konieczność dowartościowania ludzkiej godności. Pragnął doprowadzić do zjednoczenia chrześcijan. Dlatego na obrady soboru zaprosił przedstawicieli innych wyznań jako obserwatorów, którzy choć nie mieli prawa decydowania, mogli przedstawiać swoje opinie. Jak to ujął br. Roger z Taizé, Jan XXIII zaproponował chrześcijanom rozdzielonym przez wieki sporów całkiem nową perspektywę: „Nie będziemy dochodzić tego, kto się mylił, a kto miał rację. Odpowiedzialność leży po obu stronach. Powiemy po prostu: Pojednajmy się”. Idea jedności, była tak droga sercu papieża, że umierając powtarzał: Ut unum sint… („Aby byli jedno...”). Zmarł wieczorem 3 czerwca 1963 r., w przeddzień Zesłania Ducha Świętego. „Moje walizki są spakowane. Gdy przyjdzie moment, by odejść, nie będę się ociągał” – zapewniał. Choć bardzo cierpiał, troszczył się o innych. „Kiedy będzie już po wszystkim, nie zapomnij odwiedzić swej matki” – zachęcał sekretarza ks. Lorisa Capovillę – dzisiaj kardynała. Chciał pozostać w pamięci – jak sam stwierdził – jako ktoś, kto nie budował murów podziałów i nieufności, kto nie zasmucał nieśmiertelnych dusz, zasiewając w nich podejrzenie lub lęk, kto był szczery, lojalny i ufny, kto patrzył z braterską sympatią nawet na tych, którzy nie podzielali jego poglądów. Takiego właśnie papieża opłakiwał cały świat. Tego Dobrego Papieża, kochającego Polskę i Polaków wyniósł do chwały ołtarzy Jan Paweł II, z którym razem zostanie włączony do grona świętych.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki