Logo Przewdonik Katolicki

W męskim gronie

Błażej Tobolski
Fot.

Niezaprzeczalnym faktem jest, że Kościół w Polsce, oczywiście nie licząc księży, to środowisko sfeminizowane. Na nabożeństwach gromadzą się przede wszystkim kobiety, głównie też do nich skierowane są propozycje duszpasterskie w naszych parafiach. Mężczyźni pozostają w zdecydowanej defensywie. Panowie, obudźmy się! Pora zmienić ten stan rzeczy.

Trzeba przyznać, że odpuściliśmy. I nie możemy zwalać winy na kobiety, że ich w kościołach pełno, kiedy bywa, że nas tam rzadko widać. Gdyby nie one, to świątynie świeciłyby pustkami. Jest ich też zdecydowanie więcej w grupach parafialnych, ale co księża za to mogą, że na 20 żeńskich róż różańcowych przypada, i to nie zawsze, jedna męska? Czasem w parafiach spotka się jeszcze kilku(nastu) członków jakiegoś dawnego bractwa, są też mężczyźni w Parafialnych Radach Ekonomicznych. Ale to zdecydowanie za mało. Tym bardziej że mężczyzna ma być głową domowego Kościoła i prowadzić swoich najbliższych do Boga. To trudne zadanie, ale przecież mężczyznom trzeba stawiać poważne wyzwania. Warto, stawiając mu czoła, obrać sobie za wzór św. Józefa, który odpowiedział na Boże wezwanie i wziął odpowiedzialność za Świętą Rodzinę.

 

72 godziny

Jak przekonuje Andrzej Lewek z krakowskiej wspólnoty „Mężczyźni św. Józefa”, my mężczyźni mamy niesamowity, a niewykorzystany potencjał i energię do wychodzenia naprzeciw Bożym zamysłom. – Mężczyzna musi mieć przede wszystkim świadomość priorytetów w życiu. Na pierwszym miejscu powinna się znaleźć jego relacja z Bogiem, potem żona i dzieci, które ma chronić i dla których ma być świadkiem wiary, następnie praca, dzięki której zapewnia byt swojej rodzinie, a dopiero na końcu zaangażowanie w inne posługi i wspólnoty. Dlatego męskie grupy nie powinny wyciągać mężczyzn z tych miejsc, za które odpowiadają, ale być dla nich wsparciem w wypełnianiu ich podstawowych męskich ról – podkreśla Lewek. Stąd też krakowscy „Mężczyźni św. Józefa” proponują program 72 godzin do Zmartwychwstałego Życia pomagający w odnalezieniu w swoim życiu miejsca i zadań, które przeznaczył dla nas Bóg. – Jezus potrzebował trzech dni Paschy, żeby przejść ze śmierci do życia. Chcemy w pewien sposób przeżywać wraz z Nim to doświadczenie, oddając Mu do dyspozycji trzy pełne dni w roku, czyli 72 godziny. Składają się na nie comiesięczne dwugodzinne spotkania w parafii (24 godziny rocznie), raz w roku sześciogodzinna konferencja dla mężczyzn i również raz w roku weekendowe rekolekcje (42 godziny). To, jak wierzymy, minimum, które jest niezbędne do odrodzenia naszego życia w Bogu – wyjaśnia Andrzej Lewek. Otwarte dla wszystkich spotkania „Mężczyzn św. Józefa” odbywają się w Krakowie w parafii pw. św. Józefa na Podgórzu w każdą trzecią środę miesiąca, a składa się na nie Eucharystia, katecheza i dyskusja w mniejszych grupkach. Działa też tzw. aktywna grupa męska, w której mężczyźni mogą przeżyć przygodę, np. postrzelać z łuku, przemierzyć jaskinię, podziwiać wschód słońca z Babiej Góry czy uczestniczyć w porannej jutrzni u kamedułów na Bielanach. – Nasze aktywne spotkania zaczynają się najczęściej w sobotę o piątej rano, kończą około dziewiątej. Kiedy wracamy do domu, nasze rodziny dopiero się budzą... – dopowiada Andrzej.

 

Przestrzeń dla mężczyzn

Od ekstremalnych, męskich doświadczeń nie stronią też członkowie Grupy Męskiej, powstałej ponad rok temu przy Wspólnocie Porcjunkula, skupiającej ludzi studiujących i pracujących. – W istniejącej już od wielu lat wspólnocie, będącej pod duchową opieką ojców franciszkanów konwentualnych ze Wzgórza Przemysła w Poznaniu, była zauważalna przewaga kobiet nad mężczyznami. Powstała więc idea, żeby stworzyć podobną przestrzeń spotkania, wymiany doświadczeń i wzrastania w wierze, ale typowo dla mężczyzn – wyjaśnia Krzysztof Firlik, lider grupy liczącej ok. 45 mężczyzn w wieku od 25 do 40 lat. Wyjeżdżają oni razem w góry, organizują rajdy rowerowe, ale zdążyli już odwiedzić również klasztor franciszkański w Gnieźnie, gdzie zakosztowali życia duchowością św. Franciszka. Najbardziej odpowiadają im jednak weekendowe wypady do chaty stojącej w środku Puszczy Noteckiej, gdzie panują wręcz spartańskie warunki: nie ma bieżącej wody, prądu, gazu i zasięgu sieci komórkowych. – To dla nas czas wyciszenia, odcięcia od cywilizacji, żeby pobyć ze sobą samym i we wspólnocie bez żadnych „zakłóceń” z zewnątrz. Mamy wówczas okazję do rozmów i pracy, która zbliża ludzi i uczy odpowiedzialności za wspólnotę. Można sobie wyobrazić, co się stanie, jeśli ktoś nie przyniesie drewna na opał, a inny wody – uśmiecha się Krzysztof. Mężczyźni spotykają się też regularnie raz w miesiącu przy klasztorze Franciszkanów pod duchową opieką o. Michała Baranowskiego. Dzielą się wówczas swoimi doświadczeniami i rozmawiają, m.in. o duchowości mężczyzny, o miejscu na patriotyzm w dzisiejszym świecie czy o tym, gdzie mężczyzna powinien się realizować: w pracy czy w rodzinie. A rozmowy są naprawdę szczere, bowiem mężczyźni bardzo przestrzegają zasady, że wszystko, o czym rozmawiają między sobą, zostaje we wspólnocie. – Pozwala to nam w męskim świecie, gdzie odkrywanie się przed drugim człowiekiem nie jest takie łatwe, zachować dużą otwartość wobec siebie i dzielić się naszymi problemami. Możemy też w każdej sytuacji liczyć na wsparcie modlitewne grupy – przekonuje jej lider.

 

Duchowa walka

Inną z męskich wspólnot powstałych w ostatnim czasie są również „Żołnierze Chrystusa”. Grupa zawiązała się prawie dwa lata temu w podpoznańskim Kiekrzu. – Kiedy dowiedziałem się, że po całych latach modlitwy wielu ludzi, w której sam także uczestniczyłem, nawrócił się mój przyjaciel, na nowo doceniłem moc modlitwy. Po spotkaniu z nim zaczęliśmy natomiast modlić się wspólnie, choć każdy w swoim domu, co tydzień o tej samej porze – opowiada Tomasz Stańczyk, współzałożyciel męskiej grupy, do której dziś należy ponad 20 mężczyzn w różnym wieku, różnych stanów i zawodów, z Poznania i okolic. W każdy piątek o godz. 22.00 łączą się ze sobą duchowo, odmawiając Różaniec i Litanię do św. Michała Archanioła, patrona wspólnoty i parafii w Kiekrzu. Codziennie rano natomiast odmawiają modlitwę papieża Leona XIII, tzw. mały egzorcyzm. – Modlitwa to duchowa walka, o czym mówi List do Efezjan (przyp. red. − Ef 6, 10–17). A my, jako Boży wojownicy, chcemy walczyć o nasze dusze, nasze rodziny i Kościół, w czym wspomaga nas św. Michał. Wymaga to nierzadko wysiłku i samozaparcia, ale przynosi też efekty, które odczuwam. Daje mi wewnętrzny pokój, co dobrze wpływa też na moich bliskich, a i rozmaite problemy powoli zaczynają się rozwiązywać – przekonuje Tomasz. Grupa złączona takim łańcuchem modlitwy spotyka się także raz w miesiącu wieczorem na adoracji Najświętszego Sakramentu w milczeniu w kierskim kościele, w którym znajduje się kopia wizerunku św. Józefa Kaliskiego w obrazie Świętej Rodziny. Potem jest czas na katechezę i dyskusję. Chętni członkowie wspólnoty podejmują też, niezależnie od pory roku, piesze nocne pielgrzymki do okolicznych sanktuariów. Najbliższa planowana jest w marcu, na koronację obrazu św. Józefa w jego poznańskim sanktuarium.

 

* * *

 

Niezależnie od nazw grup i form działalności, ich członkowie dostrzegają ogromną potrzebę spotykania się mężczyzn w Kościele w tzw. swoim gronie. Potrzebują oni bowiem miejsca, gdzie mogą porozmawiać o wierze tak po męsku, wzrastać i kształtować siebie jako katolików, mężów i ojców. Stawajmy więc, tak jak św. Józef, do codziennej walki „przepasawszy biodra prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju” (Ef 6, 14–15).

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki