Oferta rekolekcji wyjazdowych dedykowanych panom staje się coraz bogatsza, a renesans przeżywają nauki stanowe. Nowo powstałych wspólnot i ruchów „tylko dla panów” jest w Polsce kilkanaście. Niestety, nikt nie prowadzi ich badań ani statystyk – trudno więc określić jednoznacznie, na jaką skalę jest to zjawisko. Dość precyzyjnie można za to ustalić, jaką rolę odgrywają w życiu poszczególnych mężczyzn i jak wpływają na relacje małżeńskie.
Tożsamość Wojownika
– Ważna jest rozmowa „aż do szpiku kości”, tak głęboka i dotykająca istoty rzeczy, że ciarki przechodzą po plecach – podkreśla Bogusław Kała, jeden z odpowiedzialnych wspólnoty Galilea z Bielska-Białej.
Dla moich rozmówców spotkania w męskim, wierzącym gronie, wspólna modlitwa, precyzyjne nazywanie problemów i znajdowanie rozwiązań są jak stacja pomiarowo-naprawcza, w której na podstawie parametrów określa się, czy pojazd będzie w stanie dotrzeć do celu i usuwa się przeszkody oraz braki. Narzędziem do tego – oprócz tradycyjnych środków duchowych: modlitwy, sakramentów, towarzyszenia duchowego – jest męska przyjaźń. To ona pozwala zejść w spotkaniach na bardzo głębokim poziom, daje możliwość praktycznego kształtowania samego siebie dzięki wzorcom osobowym, które podpowiadają inni mężczyźni w grupie.
– Dla mnie wspólnoty są przede wszystkim praktyczną odpowiedzią na tzw. kryzys męskości. Spotykam wielu panów, którzy przez kilka lub kilkanaście lat miotają się, by określić swoją tożsamość – nie nadaną im przez ojca. Próbują ją odnaleźć w związku z kobietą, poprzez niebezpieczne zachowania, używki i uzależnienia. Nie udaje im się to – ponieważ męskość trzeba otrzymać od drugiego mężczyzny – wyjaśnia Mariusz Marcinkowski z Warszawy, lider główny Przymierza Wojowników i tato dwojga malutkich dzieci. – I taką właśnie wartość przekazują sobie panowie w męskich wspólnotach.
Głębokie relacje, jakich doświadczają, są ważne także w aspekcie współczesnej kultury, która przyjaźń pomiędzy mężczyznami często ukazuje w kontekście nieodpowiedzialnych życiowo macho lub w kontekście homoseksualnym. Męskie wspólnoty zdają się skutecznie prostować te mentalne nadinterpretacje, w praktyce życia powracając do tego, co było naturą męskich relacji – w czasach rycerskiego etosu.
Walka w samotności
W opowieściach o spotkaniach, zjazdach i rekolekcjach na pierwszy plan wysuwają się sformułowania: „stoczyć walkę” i „wymagać”.
– Facet potrzebuje pustyni, żeby zmierzyć się ze swoimi demonami w samotności i wrócić do codzienności z odpowiedzią – wyjaśnia Mariusz Marcinkowski. – Jednak – jak obserwuję – współcześni mężczyźni starają się zapełnić czas, czym mogą: grami, używkami, a nawet pasjami – byle tylko nie pozostać samemu ze sobą. We wspólnocie uczą się stoczenia walki sami ze sobą, w samotności – by móc potem odważnie wyjść do świata i podejmować w życiu konkretne decyzje.
Takim zaproszeniem do wymagania od siebie są np. organizowane przez Przymierze Wojowników rekolekcje „Wolni od niemocy”. Przeznaczone także dla tych, którzy są z dala od Kościoła, podejmują najważniejsze wyzwania, z jakimi mężczyźni mierzą się w konkrecie życia. – Poruszamy na nich kwestię pieniędzy – bo my często gubimy się w relacjach przez to, że chcemy kochać rodzinę tylko przez przynoszenie do domu „dużej kasy” – podkreśla pan Mariusz. – Relacji z ojcem – gdyż wielu panom poprzez swój żal do niego trudno jest wziąć w pełni życie w swoje ręce. Mówimy o męskiej seksualności – tak, by nie bagatelizować problemów, które zamykają nas na drugą osobę w związku lub nie zafiksować się tylko na nich.
Nastawieni na rozwój
– Widzę obok siebie menedżerów, naukowców, kierowców i sprzedawców, którzy modlą się nie dlatego, że żona jest przy każdym z nich i mu kazała. Przyszli – bo chcą, mimo że mogli w tym czasie robić coś innego – podkreśla Waldemar Dobrzyński, przedsiębiorca z Warszawy, tato dorosłych dzieci.
Jedność, siła, inspiracja. Widać ją w męskich wspólnotach także w warstwie retorycznej i w przebiegu spotkań. Panowie często świadomie posługują się słownictwem z pogranicza wojskowości. Wspólnie śpiewają pobudzające do działania, „męskie” pieśni, a np. nocne czuwanie, które organizują raz w miesiącu w jednej ze wspólnot nazywają „Nocą zmagania”.
Wspólnoty dla panów szczególnie prężnie rozwijają się w Stanach Zjednoczonych. – Grupy męskie zaczęły powstawać niezależnie w różnych miejscach, a w podobnym czasie – zauważa Andrzej Lewek z Krakowa, główny lider Mężczyzn św. Józefa w Polsce, „mąż, ojciec trójki dzieci na ziemi i jednego w niebie”. – Jestem przekonany, że są dziełem Ducha Świętego.
W Polsce męskich ruchów jest kilkanaście: niektóre zostały sprowadzone z Zachodu, inne – to „produkt własny”. – Z Polski inicjatywy przechodzą przede wszystkim na Wschód. Nasz ruch Mężczyzn św. Józefa jest już na Ukrainie, Białorusi, Litwie, Łotwie i Słowacji. Zaszczepiła go także u siebie polska emigracja na Wyspach Brytyjskich – podkreśla pan Andrzej.
Razem – nawet gdy osobno
Wiele osób przyglądających się z daleka „męskim” ruchom, jest pełnych obawy – że mogą odciągać panów od ich małżeństw, stanowić ucieczkę przed osobistym życiem. Oczywiście, istnieje takie niebezpieczeństwo, jednak zasadniczo nie powinno się tak stać.
– Wymagamy od mężczyzn 72 godzin zaangażowania w ciągu roku (spotkania, wyjazd rekolekcyjny, konferencja) – mówi pan Lewek. To zaledwie 10 proc. tego czasu, który według zachodnich statystyk mężczyzna spędza w ciągu roku przed telewizorem, i 5 proc. tego, ile na telewizję przeznacza polski odbiorca. Spotykamy się na tak krótko – by wspólnota nie wyciągała panów z ich rodzin, ale dawała impuls, który ułatwia zaangażowanie w rodzinę i dbanie o nią.
Podobnie jest w innych ruchach. Panowie za to mocno podkreślają, że te spotkania pomagają im lepiej zrozumieć ich żony. Wymieniają konkretne sytuacje z życia, w których jest im teraz łatwiej. Pan X podkreśla: gdyby nie wspólnota, nie bylibyśmy już małżeństwem.
Bywa, że żony na nowy pomysł mężów reagują z podejrzliwością i obawą. Trwa to zazwyczaj krótko. Kiedy widzą, że mąż staje się bardziej decyzyjny, odpowiedzialny, ma większą łatwość w braniu na siebie konsekwencji własnych decyzji – zaczynają tak organizować czas, by mógł pójść na spotkanie.
– Dzieje się tak, gdy pomożemy naszym paniom zrozumieć, dlaczego to jest ważne, a nie milczymy na zasadzie zachowywania swojej „męskiej tajemnicy” – podkreśla pan Mateusz.
Moi rozmówcy są świadomi, że męska grupa – z racji tego, ze funkcjonuje w prosty sposób – może im zacząć wystarczać. Mają też świadomość, że kobiety bardziej niż oni potrzebują poczucia bliskości i poczucia budowania związku. Wychodząc naprzeciw tym potrzebom, znajdują różne rozwiązania. Niektórzy z panów np. dzielą czas pomiędzy wspólnotę męską a taką, w której angażują się wraz z żoną.
Efekty męskich spotkań widać także w kontekście szerszym niż rodzinny. Panowie doświadczając, że są ważni w Kościele, chętniej służą w parafiach i częściej w środowiskach pracy mówią o sprawach istotnych i głębokich, także o wierze.
Autorytet
„Obraz, który mnie uformował – to obraz klęczącego ojca – człowieka życiowo silnego, kto zależy od Kogoś, kto jest większy” – podkreślał Karol Wojtyła.
Z badań i doświadczenia wynika, że to ojciec rodziny ma największy wpływ na kształtowanie się wiary i charakteru u pozostałych jej członków. Pociąga za sobą 90 proc. rodziny. Panowie, którzy stają się pełnymi mądrości autorytetami sprawiają, że ich dzieci będą z dużym prawdopodobieństwem naturalnie przyjmowały Boży autorytet.
Wybrane wspólnoty dla mężczyzn działające w Polsce
Mężczyźni św. Józefa, Bracia Zmartwychwstania przy wspólnocie Galilea, Przymierze Wojowników, Lew Judy w Toruniu, Mężczyźni Boga w Elblągu, Herosi w Bytomiu, męskie gałęzie Wspólnoty Rodzin w Świeciu, Miasto na Górze w Bielsku-Białej, wspólnota Wody Żywej w Warszawie oraz Mamre w Gorzowie Wielkopolskim.