"Królestwo niebieskie doznaje gwałtu, a zdobywają je ludzie gwałtowni" (Mt 11, 12).
To zdanie można porównać do kalejdoskopu, w którym obraz zmienia się za lada dotknięciem. Jego kluczowy grecki czasownik biazetai, który należy do gramatycznej kategorii „czasowników przechodnich”, może występować w stronie biernej lub czynnej. Zacznijmy od tej ostatniej, która sugerowałaby tłumaczenie: „królestwo niebieskie toruje sobie drogę gwałtem”. Można by je odczytać w świetle innego zdania sformułowanego przez Jezusa, które już kiedyś objaśnialiśmy: „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz” (Mt 10, 34). Chodziłoby zatem o poważne, trudne, wymagające zadanie, jakim jest wierność Ewangelii, a gwałt miałby, tak jak miecz, wydźwięk symboliczny. Chrześcijanin musi prowadzić walkę ze złem, otwarcie rzucając mu wyzywanie i odpierając także jego agresję, tak by na jego ruinach wznieść królestwo Boże.
Niektórzy egzegeci uważają jednak, że – cały czas analizując słowa Jezusa w formie czynnej – można uznawać to zdanie za polemikę z ludźmi, którzy łudzą się, że można wprowadzić królestwo niebieskie, uciekając się do gwałtu. W czasach Jezusa takie myślenie bliskie było tzw. zelotom, buntownikom przeciw Rzymowi, którzy mieszali ideały polityczne i religijne i dlatego nie wahali się chwytać za sica, czyli krótki puginał, którym znienacka i w ciemności atakowali rzymskich żołnierzy, zyskując z tego powodu przydomek sicarii. Chrystus swą wypowiedzią miał potępiać opcję przemocy.
Przejdźmy do strony biernej, której użyto w przekładzie „doznaje gwałtu”. Także w tym przypadku możliwe są dwie rozbieżne interpretacje. Pierwsza, pozytywna, wskazuje na postawę określaną niekiedy jako „święty gniew”, który prezentują ludzie „gwałtowni” wobec siebie samych: prowadzą oni surową wojnę z własnymi wadami i z zakusami zła i w ten sposób „zdobywają” królestwo Boże. W praktyce jest to logika Kazania na górze, w którym Jezus rysował obraz bramy i drogi: „Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdą” (Mt 7, 14). Opowiedzenie się za Ewangelią nie jest łatwe, wymaga odwagi i wysiłku, jest jak zdobywanie twierdzy przez cierpliwe i wytrwałe obleganie jej.
Możliwe jest jednak odczytanie tych słów w sensie, by tak rzec, negatywnym. Królestwo niebieskie jest nieustannie atakowane zarówno przez siły zła, jak i jego popleczników, którymi są ludzie przewrotni, niesprawiedliwi i występni. Ścierają się tym samym jakby dwa imperia: zła i grzesznego świata oraz dobra i wspólnoty wierzących w Chrystusa, którzy wraz z Nim stanowią królestwo Boże. Gwałtowni grzesznicy próbują zwalczać to królestwo, usuwając je z historii – grecki czasownik w czasie teraźniejszym harpazousin, „zdobywają” miałby znaczenie „usiłują rzucić wyzwanie” („próbują pokonać”), ponieważ w rzeczywistości nigdy nie uda im się go ujarzmić. Jezus rzeczywiście to potwierdził: „Jeśli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wpierw znienawidził (…) Na świecie doznajecie ucisku, ale odwagi! Jam zwyciężył świat” (J 15, 18; 16, 33).
Przeprowadzona przez nas analiza pokazuje, że słowa Jezusa, odznaczające się przecież wielką zwięzłością i klarownością, oferują ogromny wachlarz znaczeń wplecionych w tekst. Często są to pozorne sprzeczności, które można by wstawić w wiele różnorodnych sekwencji tematycznych, w innych przypadkach nie potrafimy odszyfrować ich dominującego znaczenia, w jeszcze innych zaś sama droga tekstu, od jego narodzin w ustnym nauczaniu Jezusa do zredagowania go przez ewangelistów, staje się źródłem trudności nie dla wszystkich zrozumiałych.