„Zuch kocha Boga i Polskę”, „Harcerz postępuje po rycersku” – te stare przykazania skautów już za chwilę mogą stać się politycznie niepoprawne i zakazane. Zamiast nich usłyszymy pewnie nową, „ulepszoną” wersję: „zuch stoi na straży równości” albo „harcerz aktywnie sprzeciwia się dyskryminacji wszelkich mniejszości”.
Entuzjaści cywilizacyjnego dostosowywania naszego kraju do europejskich norm
„postępu” i „równości” kierują się dość przejrzystą taktyką. Wychodzą ze słusznego skądinąd założenia, że narzucając swój model wychowawczy jako jedynie słuszny i obowiązujący, będą w stanie za 20–30 lat sprawować rząd dusz nad nowym pokoleniem Polaków. Sankcjonując swoje normy dozwolonych w przestrzeni publicznej zachowań, wprowadzając podręczniki szkolne skrojone według zasad gender, lansując głośny w ostatnim czasie postulat seksedukacji dla czterolatków, chcą stopniowo „przejmować” nasze dzieci. Teraz przyszła kolej na harcerstwo – jeden z najważniejszych i najliczniejszych ruchów zajmujących się wychowaniem młodego pokolenia w tradycyjnym duchu. Zaczyna się robić naprawdę niebezpiecznie.
Dekalog i przykazanie miłości
W polskim Sejmie od kilku miesięcy intensywnie pracuje Parlamentarny Zespół Przyjaciół Harcerstwa kierowany przez Bożenę Kamińską z Platformy Obywatelskiej. Przygotowany przez Zespół projekt nowej ustawy o działalności harcerskiej zupełnie zmienia jednak pojęcie klasycznie pojmowanego harcerstwa. „Przyjaciele” harcerstwa wprowadzają bowiem jego nową definicję, rozumianą jako „działalność wychowawcza, otwarta dla wszystkich bez względu na pochodzenie, rasę czy wyznanie”. Pod tym z pozoru dość niewinnie wyglądającym zapisem kryje się jednak możliwość delegalizacji tych wszystkich organizacji harcerskich, które w pracy z młodzieżą odwołują się wprost do wartości chrześcijańskich. A takowymi są m.in. Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej, Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”, a po części także Stowarzyszenie Harcerskie. W myśl nowych zasad albo skorygują one swój światopogląd – dostosowując go do równościowych norm, albo też w świetle projektowanych przepisów będą działać niezgodnie z prawem. A stąd już tylko krok do ich delegalizacji. O całej sprawie jako pierwszy zaalarmował opinię publiczną „Nasz Dziennik”, informując, że za tym projektem stoją parlamentarzyści PO i Ruchu Palikota, wspierani przez posłów SLD.
Tymczasem, jak łatwo się zorientować, właśnie chrześcijaństwo stanowi wręcz integralny element działalności wychowawczej większości organizacji harcerskich. Przykładowo Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego „Zawisza” Federacja Skautingu Europejskiego to organizacja katolicka ciesząca się statusem prywatnego stowarzyszenia wiernych prawa pontyfikalnego, nadanego przez Stolicę Świętą w 2003 r. Popularni „Skauci Europy” uznani są także przez Konferencję Episkopatu Polski, a ich symbolem jest harcerska lilijka wpisana w czerwony ośmioramienny krzyż świętego Jana Jerozolimskiego, który ma przypominać skautom „Chrystusa, który jest dla nich „Drogą i Prawdą, i Życiem” .
Podobnie wygląda sytuacja w ZHR. „Wychowanie w Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej prowadzone jest w oparciu o chrześcijański system wartości, wypływający z Dekalogu, oraz Przykazania Miłości. System ten jest przyjęty jako obowiązujący w ZHR” – możemy przeczytać w założeniach programowych tej organizacji. Co prawda ZHR deklaruje, że w jej szeregach jest miejsce dla wszystkich osób, w tym także dla niewierzących („Jesteśmy otwarci dla wszystkich uczestników poszukujących wiary, których życie jest inspirowane Prawem i Przyrzeczeniem Harcerskim” – możemy przeczytać w programie ZHR ), jednak nie dotyczy to członków funkcyjnych, czyli wychowawców i instruktorów. Zgodnie z obowiązującymi w ZHR zasadami mogą nimi być wyłącznie praktykujący chrześcijanie.
Pod butem państwa
W myśl nowego projektu takie założenia programowe mają być jednak zakazane. „Projekt wprowadza zasadę, że instruktorem może być osoba dowolnego wyznania, a co za tym idzie – organizacja katolicka nie mogłaby odmówić powierzenia opieki nad młodzieżą osobie innego wyznania, ateiście czy wręcz wrogowi chrześcijaństwa” – ostrzega „Nasz Dziennik”. Nie dość na tym – każda organizacja harcerska ma być zobowiązana do uzyskania specjalnego wpisu w rejestrze resortu edukacji narodowej. Projekt ustawy o działalności harcerskiej zakłada, że „minister właściwy ds. oświaty i wychowania może, działając z własnej inicjatywy lub na wniosek o przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego, wykreślić stowarzyszenie z rejestru organizacji harcerskich, w przypadku stwierdzenia, że działalność organizacji nie spełnia warunków określonych w artykule 2” (a więc wspomnianych nowych „równościowych” zasad). Wtedy zaś dana organizacja zostanie pozbawiona prawa do używania symboliki harcerskiej oraz możliwości pozyskiwania funduszy na harcerską działalność. Nowe przepisy przewidują również finansowanie organizacji harcerskich bezpośrednio z budżetu państwa – a więc ich automatyczne związanie i podporządkowanie władzy – im liczniejsza organizacja, tym większe miałaby ona otrzymywać subwencje. Krytycy tego pomysłu mówią wprost, że jest to zapis faworyzujący bezpośrednio najliczniejszą i najbardziej „świecką” z organizacji, czyli Związek Harcerstwa Polskiego.
Wszystkie te propozycje są zdaniem przedstawicieli organizacji harcerskich niczym innym, jak tylko próbą odebrania ruchu harcerskiego obywatelom i jego „monopolizacji” przez państwo. A to „oznacza ryzyko manipulacji i nacisków politycznych oraz ryzyko kształtowania światopoglądu młodzieży według aktualnego zapotrzebowania politycznego partii rządzącej. (…) Harcerstwo powinno pozostawać ruchem kształtującym młodych ludzi do podejmowania własnych, wolnych decyzji, w duchu prawidłowo pojętego patriotyzmu” – stwierdził w rozmowie z KAI Marcin Kruk, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza” – Federacja Skautingu Europejskiego.
Homoskauci
Ktoś jednak powie: jak to – przecież ten projekt nie został jeszcze uchwalony, to jest tylko propozycja, więc o co kruszyć kopię? Ano właśnie dlatego, że nic jeszcze nie zostało przesądzone, trzeba pisać o tym właśnie teraz. Nie ma na co czekać, bo to, co się od kilku lat dzieje w naszym społeczeństwie, pokazuje, że od słów do czynów wiedzie dziś krótka droga.
Jedno „błogosławieństwo” prof. Środy czy innej dyżurnej feministki, kilka przychylnych artykułów w „postępowych” mediach i już tworzy się klimat „społecznej aprobaty”, nad którym rządzący będą musieli się z troską pochylić, no bo skoro „taka jest wola ludu”… I
w ten sposób mamy za chwilę nowe prawo.
A że nie są to tylko czcze przestrogi, widać dobitnie na przykładzie Stanów Zjednoczonych. Dosłownie kilka dni temu Boy Scouts of America – BSA (Rada Krajowa Skautów Amerykańskich), mimo olbrzymich protestów społecznych, dopuściła zdeklarowanych gejów do uczestnictwa w skautingu. Przeciwko temu pomysłowi wystosowało petycję prawie 20 tys. obecnych i byłych skautów oraz członków rodzin skautowskich, w której zaapelowali oni do organizacji o „pozostanie na straży wartości, które definiowały ją przez ponad 100 lat” i „od pokoleń kształtowały, z powodzeniem, chłopców naszego narodu na przywódców”. W podobnym tonie wypowiedzieli się przedstawiciele amerykańskich Kościołów protestanckich, pisząc w specjalnym oświadczeniu, że zakaz „dyskryminacji” na tle „seksualnej orientacji bądź preferencji” może wręcz przyczynić się do otwartego demonstrowania zachowań seksualnych w ruchu skautów. Wszystkie te protesty nie zdały się na nic. „Z dniem dzisiejszym BSA znosi restrykcję, która uniemożliwiała wstępowanie w jej szeregi młodym ludziom jedynie z powodu ich orientacji seksualnej” – napisano w komunikacie BSA po oficjalnym głosowaniu Rady Krajowej Skautów Amerykańskich. Jedyne, co przeciwnikom nowych porządków w amerykańskim harcerstwie udało się wywalczyć, to kompromisowy zapis, który nie pozwala osobom o orientacji otwarcie homoseksualnej na piastowanie funkcji druhów i wychowawców skautów. Znając jednak życie, pewnie i ten kompromis zostanie wkrótce zniesiony w imię pełnej „równości” i „braku dyskryminacji”. „Obserwując to, co dzieje się w ruchu skautowskim na Zachodzie, widzę, że tam organizacje mające chrześcijańską wizję wychowania były poddane represjom. (…) Po raz kolejny okazuje się, że chrześcijańska myśl w wychowaniu młodzieży jest czymś skrajnie niepoprawnym politycznie, jest czymś zwalczanym. Nie da się ona pogodzić z lewicową „otwartością” – zauważył słusznie Jan Dziedziczak, poseł PiS, od 20 lat harcerz, czynny instruktor ZHR, w wypowiedzi dla portalu wpolityce.pl.
U nas za chwilę może być tak samo.