Narodziny w lipcu 1995 r. owcy Dolly – pierwszego zwierzęcia sklonowanego z komórek somatycznych dorosłego osobnika metodą transferu jąder komórkowych – wywołały burzę nie tylko w środowisku naukowym. Eksperyment przeprowadzony w Instytucie Roślin pod Edynburgiem w Szkocji budził przede wszystkim zastrzeżenia natury etycznej: gdzie są granice nauki? Czy w imię postępu można pokonać wszelkie bariery? Wieszczono, że sklonowanie człowieka jest tylko kwestią czasu. Niektórzy nawet uważali, że potrzeba zaledwie dekady, by sen o powielaniu człowieka się ziścił. Rewelacyjne deklaracje o sklonowaniu ludzkiego zarodka pojawiły się w 2004 r., kiedy to tygodnik „Science” doniósł, że udało się tego dokonać południowokoreańskiemu zespołowi uczonych pod kierunkiem Woo Suk Hwanga. Rozczarowanie, niesmak, hańba – takie słowa cisnęły się na usta pół roku później, kiedy okazało się, że prace Hwanga były zwykłym hochsztaplerstwem. Uczeni nie dawali jednak za wygraną. Wyścig o palmę pierwszeństwa w powielaniu człowieka metodą wykorzystaną przy sklonowaniu Dolly trwał dalej. Aż do 2013 r.
Sklonuj mnie
W majowym numerze czasopisma „Cell” naukowcy pod kierunkiem Masahito Tachibana z Health&Science University w Oregonie oraz oregońskiego Narodowego Centrum Badawczego (ONPRC) ogłosili wyniki swoich badań. Za pomocą metody zwanej somatycznym jądrzastym transferem komórek, czyli takim jak w przypadku owcy Dolly, dokonali przekształcenia ludzkiej skóry w embriony, a następnie pobrali z nich embrionalne komórki macierzyste. Do swojego eksperymentu wykorzystali komórki jajowe jednej z kobiet, z których usunięto jądra komórkowe, zawierające zasadniczą część DNA, a zamiast niej wprowadzono jądro komórkowe pobrane ze skóry innej dorosłej osoby. Uzyskano ludzki zarodek, którego rozwój zatrzymano jednak po kilku dniach, gdy był na etapie blastocysty. To stadium zarodkowe, z którego można już pobrać komórki macierzyste i wykorzystać je do hodowli wyspecjalizowanych komórek w warunkach laboratoryjnych. Naukowcy twierdzą, że stworzone w ten sposób embriony mogą w przyszłości zostać rozwinięte w ludzkiego klona. Jeśli odkrycie dokonane przez badaczy nie okaże się fałszerstwem, hodowla tkanek i narządów może nie tylko zrewolucjonizować medycynę, ale – co gorsze – może grozić nieprzewidywalnymi w skutkach konsekwencjami.
Więcej niż DNA
– Są ludzie, którzy myślą, że bawimy się w Boga, sprzeciwiają się klonowaniu i kropka. Ja nie mam takiego wrażenia. Jestem przeciwny klonowaniu człowieka w celach reprodukcyjnych, ale popieram użycie tej metody do uzyskania komórek macierzystych – mówił niedawno w rozmowie z TVN24 prof. Keith Campbell, jeden z twórców owcy Dolly. Entuzjaści klonowania terapeutycznego, którego celem jest uzyskanie embrionalnych (zarodkowych) komórek macierzystych, upatrują w nim szansę na pokonanie wielu chorób czy „produkcję” potrzebnych organów. Eksperymenty z klonowaniem ludzkich zarodków budzą jednak olbrzymie wątpliwości moralne. Na razie prawo w tym względzie jest bardzo restrykcyjne. Klonowanie reprodukcyjne jest zakazane na całym świecie. Nie ma jednak żadnej gwarancji, że w przyszłości nie pojawią się szaleni naukowcy, którzy będą próbowali dokonać własnej kopii lub, co gorsza, wskrzesić zmarłą osobę. Dr David King z Human Genetics Alert na łamach „Daily Mail” ostrzegał, że eksperyment dokonany przez naukowców z Oregonu jest nieodpowiedzialny i nazwał go „prostą drogą do klonowania człowieka”. „Nie jesteśmy tylko produktem naszego DNA, który można kopiować lub klonować” – zaznacza z kolei cytowany przez „The Times” Robin Lovell-Badge, przewodniczący grupy genetyków na MRC National Institute for Medical Research. Klonowaniu embrionów w celu pobrania z nich komórek macierzystych, a następnie ich zabijaniu sprzeciwia się też Kościół katolicki. – Tworzenie ludzkich istot w laboratorium wyłącznie po to, by potem je zniszczyć, jest nadużyciem potępianym nawet przez osoby niepodzielające przekonań Kościoła katolickiego w sprawie ludzkiego życia – zauważył kard. Sean O’Malley, przewodniczący Komitetu Działań Pro-Life (Committee on Pro-Life Activites) przy Konferencji Episkopatu Stanów Zjednoczonych.
Dodał, że „postęp techniczny w klonowaniu człowieka to nie postęp ludzkości, lecz jego zaprzeczenie”. W amerykańskim dwutygodniku „National Review” artykuł na ten temat opublikował inny amerykański hierarcha, abp Samuel J. Aquila, arcybiskup Denver. Przestrzega w nim, że „«postęp», jaki pociąga za sobą terapeutyczne klonowanie terapeutyczne nie będzie pozbawione ofiar. Choć są małe i nie mają głosu, są to ludzkie istoty. Ofiarami tego procederu [klonowania – przyp. ms] będziemy my sami. Będziemy uczestniczyć w postępie zwalczania chorób za wszelką cenę, nawet za cenę zabijania innych”. Może warto sięgnąć po lekturę Frankensteina M. Shelley, by przypomnieć sobie, do czego prowadzi łamanie wszelkich barier i pogwałcenie praw Bożych i praw natury. Prawdziwe szaleństwo zdolnego naukowca zaczęło się od natrętnej myśli walki ze śmiercią...