Czy nie znalazłoby się i dla nas miejsce w Wieczerniku, wśród apostołów zgromadzonych tam po śmierci Jezusa? A może mamy z nimi więcej wspólnego, niż nam się wydaje? O tym pomoże nam się przekonać amatorska grupa teatralna „Spinacz” z Wronek.
Aktorzy amatorzy z wielkopolskich Wronek postanowili sięgnąć po dramat poetycki Ernesta Brylla pt. Wieczernik. Został on napisany, jak przypomina ks. Marcin Budziński, pod którego kierownictwem powstaje spektakl, w latach 80., w czasach komunistycznych. – Wówczas tłamszony był w ludziach duch wolności, a jednym z wymiarów tego przedstawienia jest właśnie próba jego odzyskania. Zapewne też dlatego nie wydano wówczas zgody na jego wystawienie w teatrze, mimo że obsada była wspaniała: Krystyna Janda, Olgierd Łukaszewicz, Maciej Orłoś, Piotr Machalica, Krzysztof Kolberger, Daniel Olbrychski... A całość reżyserował Andrzej Wajda – zauważa ks. Budziński. Spektakl ostatecznie zagrano w będącym jeszcze w stanie budowy kościele pw. Miłosierdzia Bożego przy ul. Żytniej w Warszawie. Później wielokrotnie przygotowywano adaptacje sztuki, funkcjonujące nierzadko w tzw. drugim obiegu.
Zamknięci w sobie
Rzecz dzieje się w Wieczerniku, gdzie po śmierci Jezusa zebrali się Jego uczniowie. Najzwyczajniej w świecie się boją, zarówno prześladowań ze strony Żydów, jak i tego, co będzie z nimi dalej po śmierci Mistrza. Klimat niepewności potęguje ponadto informacja, że ciało Jezusa zniknęło z grobu. – Co znamienne, pojawienie się Marii Magdaleny, która wchodzi do Wieczernika z radosną nowiną, że Pan zmartwychwstał i żyje, nie powoduje jakiejś zasadniczej zmiany w nastawieniu uczniów. Są tak zamknięci, może też tak osamotnieni w swoim osobistym doświadczeniu wiary, a raczej jej braku i śmierci Jezusa, że zupełnie nie potrafią przyjąć tej dobrej nowiny, dopóki sam Pan nie stanie pośród nich – podkreśla reżyser spektaklu, a na co dzień wikariusz parafii pw. św. Urszuli we Wronkach. Jak zresztą dodaje, z podobnym brakiem odwagi przyznania się do swojej wiary zmaga się wiele osób także dzisiaj. – Deklarujemy, że wierzymy w Jezusa, ale ta wiara w jego obecność wśród nas wcale nas nie przemienia – przyznaje.
Poszukiwanie i pewność
W przygotowywane od połowy lutego przedstawienie zaangażowani są młodzi ludzie, głównie studenci i uczniowie. Większość z nich miała już okazję grać ze sobą w teatrze „Odgrywane Kapsle” działającym przy Wronieckim Ośrodku Kultury. Niektórzy przeżyli też przygodę z filmem Przed sklepem jubilera realizowanym przed dwoma laty pod kierunkiem franciszkanina o. Kordiana Szwarca. Obecna inicjatywa teatralna zrodziła się natomiast podczas odwiedzin duszpasterskich. – Na kolędę przyszedł do mnie ks. Marcin i rozmowa zeszła na wspólną pasję, jaką jest teatr. Potem zaproponował wystawienie Wieczernika, zaczęliśmy więc wśród osób, które znaliśmy kompletować obsadę – wspomina Bartek, z zawodu farmaceuta, odtwórca roli niewiernego Tomasza. – Ks. Marcin już jako diakon chciał zrealizować tę sztukę na poznańskim Wydziale Teologicznym. Wówczas się nie udało, ale teraz pomysł odżył. Ściągnął więc i mnie do Wronek, proponując rolę Marii Magdaleny – opowiada Kinga, studentka ostatniego roku teologii. Postać Marii Magdaleny jest zresztą wyjątkowa. Dawna jawnogrzesznica, teraz stara się podtrzymać wiarę apostołów. – Odkrywam w niej wiele z mojego poszukiwania Boga, a potem pewności, że On jest, że rzeczywiście żyje. Przyznam, że praca nad tą rolą to dla mnie także taka osobista ewangelizacja – mówi Kinga, która oprócz scenariusza sięgnęła też po Pismo Święte, żeby raz jeszcze odtworzyć sobie wydarzenia tamtego czasu. – Myślę, że bez wgłębienia się w Ewangelię nie byłabym w stanie tego zagrać – stwierdza.
Zazdrosny o miłość
Chyba każdy z aktorów, aby zmierzyć się ze swoją rolą, musi zadać sobie pytanie o własną wiarę w Zmartwychwstanie. Potwierdza to Mikołaj, gimnazjalista, najmłodszy z całej grupy, grający też najmłodszego z uczniów, Jana. – Jest on, tak jak ja, pełen entuzjazmu. Pragnie wierzyć w słowa Marii Magdaleny, że Jezus żyje, pomimo panującego wokół zwątpienia – zaznacza Mikołaj. Podobnie dwie przyjaciółki studentki, Asie, które wcieliły się w bezimiennych Uczniów. – Nasze postaci są pewne swojej wiary, ale trochę zdominowane przez tych, którzy byli najbliżej Jezusa przed Jego śmiercią. Nie pozostają jednak bierne, chcą powiedzieć innym uczniom o tym, że spotkali Mistrza – zauważają. W tej trudnej dla apostołów sytuacji pojawia się, niewiadomo skąd, Nieznajomy, jedyna postać, która nie występuje w Biblii. – Chce on wyciągnąć z Wieczernika Marię Magdalenę, która jest oparciem dla kruchej wiary apostołów. Próbuje ją uwieść, przypominając dawne relacje między nimi. Jest przy tym zazdrosny o miłość, jaką darzy ona Jezusa – wyjaśnia grający go Adam. – Niewątpliwie praca nad tym przedstawieniem jest ogromnym wyzwaniem, a jednocześnie osobistym doświadczeniem wiary zarówno dla mnie, jak i dla każdego z aktorów – podsumowuje ks. Budziński.
Sztuka o nas
Prapremiera spektaklu odbędzie się 28 maja w domu parafialnym wronieckiej parafii pw. św. Urszuli Ledóchowskiej, z okazji 10. rocznicy kanonizacji świętej. Z kolei 4 czerwca będzie można go zobaczyć w klasztorze Franciszkanów we Wronkach. – Tamtejsza sala ma klimat Wieczernika, tak jak go sobie najczęściej chyba wyobrażamy, z dużym stołem pośrodku. Dzięki temu widzowie będą mogli wręcz zasiąść do tego stołu z aktorami, naprawdę poczuć się uczniami. Przyjęliśmy również konwencję, która zakłada brak klasycznego podziału na scenę i widownię, bo to tak naprawdę sztuka o nas. Pomimo lat, które upłynęły zarówno od powstania tego dramatu, jak i od wydarzeń z Wieczernika, doświadczenie zgromadzonych tam apostołów jest dla nas wciąż bardzo aktualne – wyjaśnia reżyser, który swoją wizję Wieczernika konsultował także z jego autorem Erenstem Bryllem. Z tego, co udało nam się dowiedzieć, dramat zostanie wystawiony również w poznańskiej Cafe Misja Centrum Kultury Fara. Trwają też starania, aby trafił na jedną ze scen Teatru Nowego w Poznaniu. Jednocześnie grupa „Spinacz” przyjmuje też zaproszenia na występy objazdowe w parafiach.