Sto lat temu niemiecki archeolog odnalazł liczące ponad trzy tysiące lat popiersie królowej Neferetiti. Jej wizerunek jest symbolem starożytnego świata, ideałem kobiecego piękna. Sposób, w jaki ta słynna rzeźba znalazła się w Berlinie do dziś budzi kontrowersje.
Największe odkrycia archeologiczne to owoce wielu lat marzeń i cierpliwych poszukiwań. Gdyby nie młodzieńcze marzenia Henryka Schliemanna, opowieść o Troi jeszcze długo wkładano by między bajki i legendy. Gdyby nie upór Cartera, który po raz nie wiadomo który postanowił przekopać Dolinę Królów, Tutanchamon nie zostałby odnaleziony. Archeologia to praca wymagająca sporo cierpliwości i szczęścia. Każda z przygód dawnych archeologów nadaje się na temat do fascynującego filmu, w niczym nieustępującego przygodom Indiany Jonesa. W czasach gdy prawo dotyczące własności odnalezionych przedmiotów i zabytków nie było ściśle określone, archeolodzy chętnie je wywozili, zupełnie legalnie. Potem zdarzało im się pewne skarby „przemycać”. Choć dziś budzi to oburzenie, oni mieli na swoją obronę fakt, że dzięki odkryciom uratowali od grabieży wiele starożytnych artefaktów. Każde z odkryć obfituje w niesamowite okoliczności, czasem mrożące krew w żyłach, czasem ocierające się o kryminalne zagadki, sensacyjne i zagadkowe. Neferetiti 6 grudnia 1912 r. ujrzała światło dzienne po tysiącach lat zapomnienia. Zaadoptowała ją kultura popularna, powielając jej wizerunek w milionach egzemplarzy na najprzeróżniejszych przedmiotach.
Piękność umazana błotem
Popiersie Neferetiti znajduje się obecnie w Berlinie, w Neues Museum. Co roku podziwia je kilkadziesiąt tysięcy zwiedzających. W sali, w której jest eksponowane panuje półmrok i kompletna cisza, pomimo że zawsze jest tu obecnych kilkanaście osób. Wizerunek królowej oszałamia urodą i majestatem. To najbardziej rozpoznawalne dzieło sztuki starożytnej, największy skarb zbiorów berlińskich, który bezowocnie chce odzyskać Muzeum w Kairze. Ludwig Borchardt był niemieckim egiptologiem żydowskiego pochodzenia. W 1895 r. wyjechał do Kairu, gdzie pracował nad opracowaniem katalogu Muzeum Egipskiego. Kierował pracami wykopaliskowymi prowadzonymi przez Deutsche Orient-Gesellschaft w Heliopolis, Abu Gurab i w Amarnie. To właśnie w tym ostatnim miejscu w grudniu 1912 r. odkrył wiele prac Totmesa, nadwornego rzeźbiarza faraona Echnatona. Wśród nich było słynne popiersie królowej Neferetiti. Borchardt zrobił w pamiętniku taką notatkę na temat rzeźby: „Ma ona w sobie najwięcej życia ze wszystkich zabytków starożytnego Egiptu. Nie opiszesz tego słowami, to musisz zobaczyć”. Były to czasy, gdy misje archeologiczne powinny zaprezentować swoje odkrycia Egipskiej Służbie Starożytności. Jej przedstawiciel wybierał przedmioty, które zostaną w Egipcie. Jakim więc sposobem rzeźba o tak wielkiej wartości mogła zostać odrzucona i opuścić Egipt? Podobno Borchardt ukrył popiersie. On sam twierdził, że głowa królowej pokryta błotem zupełnie nie zainteresowała Egipcjan, woleli wapienne posągi Echnatona i Neferetiti. W archiwum Deutsche Orient-Gesellschaft w 1924 r. znaleziono jednak zapis z 1913 r. o dyskusji niemieckich egiptologów i archeologów na temat podziału, w którym czytamy, że Borchardt „chce dla nas zachować popiersie”. Nic więc dziwnego, że podejrzewano go o zatajenie prawdziwej wartości odnalezionej rzeźby. Borchardt najpierw pokazał Egipcjanom zdjęcie ubłoconego popiersia i wprowadził głównego inspektora do spraw antyków w błąd, mówiąc, że rzeźba została wykonana z gipsu. W każdym razie wywieziono głowę królowej do Niemiec drogą morską i przez jakiś czas stała ona spokojnie w domu Jamesa Simona, niemieckiego filantropa, który sfinansował wykopaliska. W 1920 r. podarował rzeźbę rządowi pruskiemu i dopiero w 1923 r. wystawiono ją publicznie w Berlinie. Do tego czasu Borchardtowi bardzo zależało na trzymaniu popiersia w tajemnicy. Wówczas jednak świat doznał wielkiego olśnienia, wszystkich opanował zachwyt nad ponadczasowym pięknem egipskiej królowej, a Egipt do dziś nie uznał prawa własności Niemców do wizerunku Nefertiti.
Egipt czeka na królową
W 1925 r. rząd Egiptu zagroził władzom Niemiec, że nie wyda pozwolenia na wjazd do Egiptu kolejnym niemieckim ekspedycjom naukowym, jeśli popiersie nie zostanie zwrócone. Kilka lat później oferował na zamianę kilka innych starożytnych skarbów. W latach 30. nad zwrotem zastanawiał się Herman Göring, ale Hitler postanowił, że zbuduje dla Neferetiti nowe muzeum egipskie: „W środku gmachu cudowna Neferetiti zasiądzie na tronie… Niemcy nigdy nie zrezygnują z głowy królowej”. W czasie wojny popiersie było chronione w berlińskim bunkrze, a marcu 1945 r. ukryto je w kopalni soli w Merkers-Kieselbach w Turyngii. Po upadku III Rzeszy popiersie przejęli alianci, Egipt przez chwilę miał nadzieję, że Amerykanie pomogą powrócić Neferetiti do kraju piramid, jednak rząd amerykański w tej sprawie nie podjął żadnych kroków. Od roku 1956 podobizna Neferetiti pokazywana jest w Berlinie. Starania o powrót najsłynniejszego popiersia do Egiptu nasiliły się w 2007 r., kiedy to Zahi Hawass, ówczesny szef Najwyższej Rady Starożytności, zagroził zakazem wystawiania egipskich artefaktów w Niemczech. Chciał nawet zainicjować ogólnoświatowy bojkot niemieckich muzeów, w końcu wysunął propozycję chociażby wypożyczenia popiersia Egiptowi na trzy miesiące z okazji otwarcia nowego Wielkiego Muzeum Egipskiego w Gizie. Niemcy jednak byli niewzruszeni: odmówili, oficjalnie z powodu troski o stan rzeźby. Mimo że ogólnie jasne jest dla wszystkich, że Borchardt w pełni zdawał sobie sprawę z wartości rzeźby i wywiózł ją w sposób niezbyt uczciwy, to przecież Egipcjanie na ten wywóz jednak się zgodzili i prawnie wszystko się zgadza. Dziś niemieccy eksperci powtarzają, że popiersie jest zbyt kruche, żeby je gdziekolwiek przenosić, a tym bardziej przewozić.
Neferetiti ze zmarszczkami
Popiersie Neferetiti od początku wzbudzało ciekawość naukowców. I tak na przykład, dwukrotnie rzeźbę poddano badaniom tomograficznym: w 1992 i 2006 r. Okazało się, że rzeźbiarz przedstawił pierwotnie królową bardzo realistycznie: wokół ust i na policzkach widnieją zmarszczki, pod oczami widoczna jest opuchlizna. Wapienna rzeźba, która jest pokryta gipsową powłoką, przedstawia niemłodą kobietę z krótkimi, asymetrycznymi ramionami, smukłą szyją i zmarszczkami. Kilka warstw gipsu spowodowało, że wizerunek wydaje się tak idealny. Tomograf wykazał, że artysta poprawiał wizerunek czterokrotnie. Naukowcy twierdzą, że zmarszczki zostały dodane w celu większej indywidualizacji rzeźby, że były raczej oznaką prestiżu, a pozująca rzeźbiarzowi Neferetiti zezwoliła na nieznaczne postarzenie portretu. Zmarszczki okazały się widoczne, gdy rzeźba została mocno oświetlona. Dyrektor Muzeum Egipskiego w Berlinie prof. Dietrich Wildung powiedział: „Odkryliśmy, że Neferetiti pokazuje pewne ślady swego wieku. Teraz stała się bardziej fascynująca”. Włoski naukowiec Francesco Tiradritti dodał: „Unicestwiony został mit królowej – młodzieńczej piękności. Teraz poznajemy nową, elektryzującą kobietę – piękność dojrzałą”. Natomiast kilka lat temu szwajcarski historyk Henri Stierlin oświadczył, że popiersie Neferetiti znajdujące się w berlińskim muzeum jest falsyfikatem. Po trwających 25 lat badaniach jest pewien, że popiersie jest dziełem samego Borchardta, któremu pozowała żona. Stierlin twierdzi, że archeolog chciał przetestować na posągu starożytne pigmenty, które znalazł podczas wykopalisk. Szwajcar uważa, że twarz królowej została przedstawiona zgodnie z manierą charakterystyczną dla sztuki secesyjnej, modnej na początku XX w. Niestety, nie podaje źródeł tych sensacyjnych rewelacji, a Neues Museum w Berlinie ich nie komentuje. Za to z okazji setnej rocznicy odkrycia popiersia zorganizowało wielką wystawę „W świetle Amarny – 100 lat odkrycia Neferetiti”. Zebrano ok. 400 znalezisk z tego starożytnego miasta, a wiele z nich przeszło niedawno konserwacje. Kilkadziesiąt zostało wypożyczonych z Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, z Luwru i British Museum. Amarna była stolicą starożytnego Egiptu za panowania męża Neferetiti, Echnatona. Podczas wykopalisk w tym miejscu znaleziono niemal 10 tys. przedmiotów, z których 5 tys. znajduje się w Berlinie. Neues Museum przygotowało brązową kopię rzeźby, którą będzie można podziwiać dotykiem. Neferetiti wciąż kryje wiele tajemnic, jedno jest pewne: nadal zachwyca.