Logo Przewdonik Katolicki

Świadkowie wiary - ks. Hieronim Feicht

Monika Białkowska
Fot.

Cykl Świadkowie wiary, do którego w Roku Wiary będziemy wracać, ma pokazać związane z archidiecezją gnieźnieńską postaci, które wprawdzie nie trafiły na ołtarze, ale swoją wiarą i pracą budowały Kościół. Taki był między innymi ks. Hieronim Feicht.

Cykl „Świadkowie wiary”, do którego w Roku Wiary będziemy wracać, ma pokazać związane z archidiecezją gnieźnieńską postaci, które wprawdzie nie trafiły na ołtarze, ale swoją wiarą i pracą budowały Kościół. Taki był między innymi ks. Hieronim Feicht.

 

Choć urodził się w Mogilnie – mówi się o nim mało. Bardzo szybko wyjechał z rodzinnego domu i już nigdy w te okolice nie wrócił. Na postać ks. Feichta trafiłam przypadkiem: kiedy szukałam informacji o Bogurodzicy. Bo to właśnie on, jako muzykolog, prowadził głębokie badania nad historią jej melodii.

 

Życie

Urodził się we wrześniu 1894 r. Kiedy był małym chłopcem, musiał spotykać ówczesnego mogileńskiego proboszcza, niekoronowanego króla Polski, ks. Piotra Wawrzyniaka. O tamtych czasach jednak nie mamy wielu świadectw – jego życie jest solidnie udokumentowane dopiero od 1914 r., kiedy to wstąpił do Zgromadzenia Księży Misjonarzy. Studiował w Krakowie, poza teologią uczył się również gry na organach i fortepianie oraz kompozycji. Po otrzymaniu święceń kapłańskich studiował muzykologię we Lwowie, oraz zrobił doktorat z filozofii. Później we Fryburgu zgłębiał tajniki chorału gregoriańskiego. W 1946 r. uzyskał habilitację, a w 1961 r. tytuł profesora zwyczajnego.

Pracował przede wszystkim jako wykładowca we Lwowie, Wilnie, Fryburgu, Krakowie i Warszawie, przez krótki czas, na początku lat trzydziestych, był dyrektorem gimnazjum w Bydgoszczy. W czasie II wojny światowej w Olczy pod Zakopanem uczył na tajnych kompletach, choć Niemców się bał i unikał działalności politycznej. Czasem grywał w kościele jako organista i komponował góralskie pieśni.

 

Dzieła

Ks. Feicht, zarówno przed wojną, jak i po niej, oprócz nauczania pisał książki i artykuły, redagował hasła encyklopedyczne, zorganizował Ośrodek dokumentacji i Inwentaryzacji Zabytków Muzycznych, komponował muzykę dla chórów w swoim zgromadzeniu. Interesowała go przede wszystkim muzyka staropolska. W 1925 r. we Lwowie odnalazł wersję Bogurodzicy, nad którą rozpoczął intensywne badania – ich owocem stała się wielka rozprawa, analizująca genezę melodii i przeznaczenie hymnu. Rozprawa ta zmieniła dotychczasowe poglądy na temat najstarszej polskiej pieśni. Wszystkich dzieł Feichta wymienić tu nie sposób, ale o wielkości autora świadczyć może rozpiętość tematyki: ks. Feicht pisał bowiem o polskiej muzyce średniowiecza, renesansu, baroku, o metodyce nauczania historii muzyki i dziejach reformy muzyki kościelnej w Polsce, o Mozarcie, Bachu, Szymanowskim i Chopinie oraz o wpływie tego ostatniego na muzykę skandynawską, o rękopisach znalezionych we Lwowie i w Płocku, o kolędach śląskich i źródłach śpiewu gregoriańskiego w Polsce, a nawet o „znaczeniu radiofonii dla propagandy liturgii kościelnej”.

 

Kapłaństwo

Poza naukową działalnością muzykologa ks. Feicht był jednak przede wszystkim księdzem.

Pracę duszpasterską w Łyskowie zaczynał w 1935 r., na zupełnie pustej plebanii. Wspominał: 
„W celi o średnich rozmiarach i jednym oknie stoi łóżko i jedyne, nowiuteńkie krzesło. Przy piecu stoi pieniek, a na pieńku miednica; ręcznik wisi na gwoździu wbitym w ścianę. I w tych warunkach trzeba się jakoś urządzić. Więc najpierw umywalnia: obok pieńka stawiam z jednej strony pędzel, z drugiej tubkę z mydłem do golenia; za pieńkiem brzytwę, lusterko i grzebień; pasek do ostrzenia brzytwy zawieszam na rączce od drzwiczek pieca. A teraz ubranie. Na wilgotnej i puszczającej bielidło ścianie nie można go zawiesić, ale są przecież drewniane okiennice w oknie, więc tu da się coś o coś zaczepić. Istotnie na jednej zawieszam płaszcz, na drugiej sutannę. Spodnie wepchnie się w rękaw płaszcza, a bielizna spocznie na ślicznym, nowym krześle. Obok głowy łóżka kładę na ziemi zegarek i okulary, a pod łóżko obuwie. Krótki pacierz i wieczorne rozmyślanie: Śpisz w wilgotnej norze? Oto Chrystus spał na twardym dnie mokrej łodzi, lub w polu pod drzewem, czy w przydrożnej bruździe”.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki