Bóg jest duchem; trzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie (J 4, 24)
Studnia ma głębokość 32 metrów. Otoczona jest murami prawosławnego kościoła, którego budowa nie została nigdy zakończona. Nad nim wznoszą się dwie góry znane także z Biblii, która wspominała o nich w sensie symbolicznym: zielona Garazim, góra błogosławieństwa, i skalista Ebal, znak przekleństwa (Pwt 27). Pierwsza z nich stała się również świętą górą Samarytan, którzy do dziś obchodzą tam swoją Paschę. Przy tej położonej w dolinie studni, nazywanej Jakubową, zatrzymuje się pewnego upalnego letniego dnia Jezus, a słynny hymn Dies Irae wspomina właśnie tę chwilę odpoczynku, którą podarował sobie Chrystus, kiedy Jego uczniowie udali się do pobliskiej wioski Sychar po chleb, i przekształca ją w symbol: Quaerens me sedisti lassus: szukając mnie, siadłeś zmęczony…
I rzeczywiście, ktoś nadchodzi w to słoneczne południe: kobieta, Samarytanka z owej nieprawowiernej wspólnoty, która przetrwała do dziś w mieście Nablus. Wszyscy wiemy – dzięki niezwykłej opowieści z 4. rozdziału Ewangelii wg św. Jana – jaki obrót przybierze spotkanie Jezusa z kobietą prowadzącą bujne życie uczuciowe. Woda ze studni stanie się ważnym znakiem duchowym: „Kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu” (4, 13–14).
W rozmowie dochodzi jednak do istotnego przełomu. Kieruje się ona ku nieskończonej tajemnicy Boga oraz ku poznaniu jej i przyjęciu przez człowieka. Słowa Chrystusa stają się jeszcze bardziej uroczyste: „Nadchodzi jednak godzina, nawet już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie” (4, 23). Pada określenie Boga, które przytoczyliśmy we wstępie: Bóg jest duchem, a wierny powinien czcić Go w „Duchu i prawdzie”. Musimy tu od razu odrzucić interpretację „spirytualistyczną” i prywatną, która nierzadko dawała początek religijności o charakterze indywidualnym, wewnętrznym, mistycyzującym, aż po ezoteryczny.
Zgodnie z tą koncepcją prawdziwy wierny to ten, kto wielbi Boga, kontemplując architekturę kosmicznej świątyni, lub czyni to w skromniejszej przestrzeni swego pokoju i spotyka Go w swej świadomości, która w końcu staje się autentyczną świątynią, w której przebywa Bóg. Ta wizja, choć sugestywna, nie wyjaśnia oryginalnej myśli Jezusa u św. Jana, gdzie „Duch i prawda” są powiązane ze sobą do tego stopnia, że stają się synonimami. „Duch” jest komunikowaniem się Boga, które znajduje swój doskonały wyraz w Chrystusie, a „prawda” jest słowem Bożym, które sam Chrystus głosi. W tej perspektywie sytuują się też słowa św. Pawła: „Pan zaś – to Duch, a gdzie jest Duch Pański – tam wolność” (2 Kor 3, 17).
Nie negując Ducha Świętego Parakleta, jako najdoskonalszy objawiciel Ojca i Jego Słowa ukazany zostaje Jezus: „Boga nikt nigdy nie widział; ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył” (J 1, 18). Chrześcijańska wiara i kult są zatem żywym i pełnym przylgnięciem do osoby Chrystusa, do Jego Ewangelii, do Jego daru komunii: „Jeśli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, to proście, o cokolwiek chcecie, a to się wam spełni” (J 15, 7). Zaś trwanie w Chrystusie jest trwaniem w Ojcu: „Ja w nich, a Ty we Mnie. Oby się tak zespolili w jedno” (J 17, 23).