Bazylika świętogórska jest przykładem na to, że nawet w małym miasteczku, gdzieś na uboczu głównych szlaków, wśród pól i sadów, można stworzyć miejsce pełne muzyki na wysokim poziomie. Przykładem jest Festiwal „Musica Sacromontana”, który rozpoczyna się w ostatnich dniach września.
Podróż z Poznania do Gostynia to droga przez typowo wielkopolskie krajobrazy, biegnąca. wśród malowniczych pól. Kopuła bazyliki wyłania się z daleka, świątynia została bowiem zbudowana na jednym ze wzgórz, wzniesieniu morenowym otaczającym Gostyń. Polska ma wiele takich pięknych kościołów położonych w wioskach, czasem naprawdę bardzo małych. Barokowa bazylika w takim miejscu robi niezwykłe wrażenie. Kto by pomyślał, że w tym spokojnym i, wydawałoby się, trochę zagubionym miejscu wre muzyczne życie. Szósta już edycja Festiwalu Muzyki Oratoryjnej „Musica Sacromontana” jest wpisana w dzieje Świętej Góry, jest kontynuacją tego, co działo się tutaj trzy wieki temu.
Święta Góra wśród pól
Korzenie festiwalu sięgają działalności św. Filipa Neri. Ten XVI-wieczny mistyk i kaznodzieja założył pierwsze oratorium, czyli miejsce, w którym organizował nabożeństwa, spotkania, rozmowy o Bogu. Oratorium w Rzymie stało się w pewnym momencie bardzo modne, na spotkania przychodziło wielu znanych ludzi. Filip Neri prowadził ewangelizację w nowoczesny sposób: oprócz głoszenia kazań uczył osobistej modlitwy, wzbogacał też nabożeństwa dialogowanym śpiewem pochwalnych pieśni religijnych. Do oratorium przychodzili wielcy kompozytorzy, Giovanni Animuccia i Palestrina, i komponowali muzykę do śpiewanych w czasie spotkań pieśni. Te hymny uzyskały nazwę oratorium. Nie minęło 100 lat, kiedy filipini znaleźli się na Świętej Górze niedaleko polskiego Gostynia. To wzgórze od najdawniejszych czasów nazywane było locus sacer, czyli miejscem świętym. Już w 1468 r. istniała tam cudami słynąca kaplica ku czci Matki Bożej. Budowa świątyni takiej, jaką znamy ją dziś, związana była z przybyciem do Polski filipinów i założeniem w Gostyniu Kongregacji Oratorium Świętego Filipa Neri w 1668 r. Pierwszym fundatorem Świętej Góry był cudownie uzdrowiony magnat wielkopolski Adam Florian Konarzewski. Budowa trwała ponad 20 lat, a kopułę ukończono dopiero w 1731 r. – bazylika pw. Niepokalanego Poczęcia NMP oraz św. Filipa Neri wzorowana była na weneckiej bazylice Santa Maria Della Salute. Autorem projektu był także Baldassare Longhena, który na prośbę wdowy po Konarzewskim wykonał autorską kopię. Gostyńska bazylika w 2008 r. została uznana za Pomnik Historii i jedyny na terenie Polski przykład pełnego „importu” baroku włoskiego. Opiekę nad sanktuarium od samego początku objęli filipini, których charyzmatem była ewangelizacja przez szeroko pojętą kulturę. Nic dziwnego, że wkrótce świętogórskie sanktuarium i klasztor zaczęli odwiedzać kompozytorzy i muzycy. Od XVII w. działała tu Kapela Świętogórska, która zapewniała oprawę dla liturgii i uświetniała muzyką uroczystości. Muzyków wysyłano na zagraniczne studia, sprowadzano dzieła ówczesnych mistrzów, a wszystko to dzięki wsparciu finansowemu wielkopolskich rodów. Wzorem swego patrona filipini pragnęli zatrudniać najlepszych, a dowodem na istniejące od początku bujne życie muzyczne są zbiory nutowe przechowywane od kilkuset lat w klasztornej bibliotece.
Szafa pełna nut
W latach 60. XX w. muzykolodzy natknęli się w Świętej Górze na zapisy nutowe Józefa Zeidlera. Choć wówczas był całkowicie zapomnianym kompozytorem, to przecież przybył do Gostynia jako znany i ceniony artysta. Był rok 1775. Szybko stał się nie tylko miejscowym kompozytorem, ale i domownikiem klasztoru. W owym czasie sanktuarium gostyńskie było jednym z największych ówczesnych ośrodków muzycznych w Polsce, w bibliotece przechowywano przeszło 900 utworów, w tym J. Haydna i W.A. Mozarta. Zeidler przepisywał i studiował ich utwory oraz wielu innych twórców polskich i zagranicznych. Zmarł w 1806 r. i został pochowany na przyklasztornym cmentarzu. Po odkryciu muzykologów zainteresowano się wreszcie twórczością Józefa Zeidlera, skatalogowano jego dzieła, których rękopisy znajdują się także w Gnieźnie, Częstochowie i Poznaniu. Jego spuścizna liczy niemal 40 wokalno-instrumentalnych utworów religijnych. Aż do 2004 r. jednak ta muzyka była zaklęta w nutach – pierwsze wykonanie po latach odbyło się podczas trwającego w Gostyniu Międzynarodowego Kongresu Duszpasterstw Oratoryjnych. Przygotowano utwór Veni Creator. Dziś Józef Zeidler uważany jest za jednego z najważniejszych polskich kompozytorów muzyki kościelnej przełomu XVIII i XIX w., nazywany „polskim Mozartem”. „Mniej więcej rok później zrodziła się inicjatywa, aby tę muzykę, zamkniętą na razie w nutach, pokazać światu. W tym celu zawiązało się Stowarzyszenie Miłośników Muzyki Świętogórskiej im. Józefa Zeidlera, a że zbliżała się 200. rocznica śmierci wielkiego kompozytora, rok 2006 ogłosiliśmy Rokiem Zeidlerowskim” – powiedział KAI ks. Jakub Przybylski COr. Obok ks. Przybylskiego inicjatorem festiwalu i jego dyrektorem artystycznym jest Wojciech Czemplik. W tym właśnie roku stowarzyszenie zorganizowało w Gostyniu Festiwal Muzyki Oratoryjnej „Musica Sacromontana”. „Cudowna szafa z nutami” księży filipinów zawiera wiele skarbów. Dzięki pracy muzykologów podczas każdej edycji festiwalu można usłyszeć kolejne utwory także innych świętogórskich czy związanych z Gostyniem kompozytorów. Te prawykonania cieszą się dużą popularnością wśród miłośników muzyki. Pokazują zupełnie nieznane i zapomniane oblicze polskiej muzyki kościelnej.
Penderecki u filipinów
Świętogórskim tegorocznym bohaterem festiwalu będzie Alfons Szczerbiński, którego utwory były wykonywane już dwa lata temu. Nigdy w sanktuarium nie tworzył, lecz był związany z tamtym miejscem. Urodził się w 1858 r. właśnie w Gostyniu, uczył się w Śremie, by później wyjechać do Berlina, do Królewskiej Akademii Sztuki. Podczas egzaminów przedstawiał komisji swoje własne kompozycje, wróżono mu ponoć przyszłość drugiego Beethovena. Po studiach wrócił do Polski, między innymi pracował jako nauczyciel muzyki dla dzieci z rodzin arystokratycznych w Krakowie. Miał jednak przede wszystkim ambicje kompozytorskie, cały czas pisał, lecz do szuflady. Coraz częściej myślał o poświęceniu się całkowicie służbie Bożej – w przededniu rozmowy w Starym Sączu z tamtejszym przeorem, uległ zaczadzeniu. Ledwo odratowanego odesłano do rodzinnego domu, wkrótce zmarł i został pochowany w Śremie. Wiele swoich zapisów nutowych podobno Szczerbiński spalił, część zachowanych znalazło się w bogatej bibliotece klasztoru w Świętej Górze. Młody francuski pianista Christophe Alvarez nagrał utwory Szczerbińskiego na początku 2012 r., płyta będzie miała swoją premierę podczas festiwalu. Alvarez powiedział, że Szczerbiński w swoich utworach „traktuje fortepian jak głos ludzki”, a „linie melodyczne układa niczym wersy w poemacie”, o czym będzie można się przekonać już w październiku. Festiwal zainauguruje jednak koncert będący prezentacją muzyki księcia Antoniego Radziwiłła do dramatu Johanna Wolfganga von Goethego – Faust. Dzieło to zdobyło rozgłos w Europie z powodu nowatorskiego podejścia do muzyki. W Fauście usłyszymy solistów z Opery Darmstadt i Opery Kameralnej w Warszawie, a towarzyszyć im będzie orkiestra Filharmonii Dolnośląskiej z Jeleniej Góry pod batutą Marcina Nałęcza-Niesiołowskiego oraz Poznański Chór Kameralny. Kolejny koncert znów posiada akcent świętogórski – odkryje nieznaną dotąd historię muzyki związaną z sanktuarium na Zdzieżu k. Borku Wielkopolskiego. W wieży klasztoru odnaleziono nuty utworów Józefa Zeidlera, a także Feliksa Nowowiejskiego i Piotra Niestrawskiego, którego utwory będzie można usłyszeć po raz pierwszy. Solistkami będą Anna Mikołajczyk- Niewiedział (sopran) oraz Anna Karasińska (sopran). Orkiestrę Sinfonia Viva poprowadzi Tadeusz Radziwonowicz. Największym wydarzeniem w historii festiwalu będzie zapewne koncert poprowadzony przez Krzysztofa Pendereckiego. Orkiestra Akademii Beethovenowskiej wykona utwory prof. Pendereckiego oraz Antonína Dvořáka. Wspaniałe wnętrza bazyliki i jej rewelacyjna akustyka gwarantują nie tylko przeżycia artystyczne na najwyższym poziomie, ale i przeżycia duchowe. Każdy, kto był tam choć raz, wie o tym dobrze.