Logo Przewdonik Katolicki

Człowiek większy niż każdy argument

Bp Jan Tyrawa
Fot.

Liturgia słowa dzisiejszej niedzieli jest tak bogata, że wokół każdego czytania z osobna można by napisać osobny traktat. Pozostańmy zatem przy Ewangelii, bo zdaje się być najbogatsza w swej treści i bardziej frapująca od pozostałych czytań.

Liturgia słowa dzisiejszej niedzieli jest tak bogata, że wokół każdego czytania z osobna można by napisać osobny traktat. Pozostańmy zatem przy Ewangelii, bo zdaje się być najbogatsza w swej treści i bardziej frapująca od pozostałych czytań.

Pomiędzy Jezusem a faryzeuszami zaistniał tragiczny konflikt, który doprowadził Jezusa na krzyż. Przyczyny tego konfliktu należy szukać w sposobie rozumienia Jezusa przez dwie strony. Stary Testament nakreślił obraz Mesjasza i tak Go rozumieli faryzeusze. Mesjasz, z którym wiązano nadzieję wyzwolenia Izraela, według rozumienia faryzeuszy miał być człowiekiem mimo całej swej wielkości. Jezus swoją nauką i czynami ten obraz rozsadzał całą swoją nowością, którą ze sobą przyniósł. A było nią Jego bóstwo. Wymagało to od Żydów nowego aktu wiary: przyjęcia Jezusa Chrystusa jako Boga. Nie wszyscy Żydzi na ten nowy akt wiary mogli się zdobyć. Tak Go przyjęli apostołowie i ci, którzy za nim poszli. Faryzeuszom, wiernym Staremu Testamentowi, nie pozostało nic innego, jak powiesić Jezusa na krzyżu jako bałwochwalcę.

Już to samo jest wielce intrygujące, bowiem odrzucenie Jezusa, przynajmniej przez część Żydów, gdy inni przyjmują Go nowym aktem wiary, jest swoistym dowodem historyczności Jezusa, gdyż takiego Jezusa nikt nie potrafiłby z Żydów, ale i spośród pogan także, wymyślić.

Chrystus, dla ukazania swoich roszczeń, podjął się dzieła realizacji swojej misji poprzez nauczanie i czyny. Nauczając, mówił o równości między Ojcem a Nim. Poprzez czyny leczył, wskrzeszał, wyrzucał złe duchy, czynił cuda. Jednym słowem stwarzał sytuację rozstrzygnięć, domagających się odpowiedzi. Już więcej nie można było przejść obok Niego obojętnie. I tutaj natrafia na postawę faryzeuszy, którzy wszystko to odrzucają w całości i dla usprawiedliwienia siebie stawiają diagnozę: „Odszedł od zmysłów”, „Ma Belzebuba i mocą władcy złych duchów wyrzuca złe duchy”, „Ma ducha nieczystego”. Jezus odpowiada, że takie myślenie jest nielogiczne. Najbardziej klasycznym przykładem może być opis uzdrowienia niewidomego od urodzenia (J 9). Faryzeusze czynią wszystko, aby nie uznać tego uzdrowienia, bowiem konsekwencją musiałoby być ich nawrócenie. Jesteśmy świadkami, jak na bardzo proste pytania, m.in. uzdrowionego, odpowiadają tak zawiłymi, że wręcz niezrozumiałymi konstrukcjami myślowymi. Widzimy, jak ich myślenie jest nielogiczne.

I właśnie w tym kontekście pada stwierdzenie Jezusa, że „kto by zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia grzechów”. Czym jest ów grzech? Z wywodu dzisiejszej Ewangelii wynika, że ów grzech to jakaś myśl czy czyn skierowany przeciwko logice myślenia, przeciwko rozumowi. Można zatem powiedzieć: jeśli ktoś powie, że Jezus nie jest Bogiem, to taki grzech może mu być odpuszczony. Ale jeśli powie, że Jezus nie uczynił cudu, nie uzdrowił, nie wskrzesił, nie wyrzucił złego ducha, mimo że są na to świadkowie, to taki grzech nie może mu być odpuszczony.

W tym miejscu odsłania się tajemnica człowieka. Człowiek jako tajemnica jest jednością elementu stworzenia i elementu duchowego, pochodzącego od samego Boga i dlatego jest „większy” niż największy racjonalny argument, który może odrzucić. Stąd mówi się o grzechu.

 

Bp Jan Tyrawa, biskup bydgoski

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki