To, że mistrzostwa Europy w piłce nożnej odbywają się w Polsce, ma swoje dobre strony. Choćby dlatego, że przypomnieliśmy sobie – oby nie na chwilę – o tym, co mamy pięknego.
I nie mam tu na myśli biało-czerwonych flag wymalowanych na twarzach, poduszkach, kubkach i butach. Nadziwić się za to nie mogę pomysłowości tych, którzy na powrót zaczęli sięgać po wzory ludowe. Bo oto na naszych oczach cepelia przestaje być symbolem obciachu. Tradycyjne i zapomniane motywy pojawiają się już nie tylko na chustach i spódnicach, ale i na biżuterii, koszulkach, skarpetkach i krawatach, na etui do telefonów komórkowych i podkładkach pod komputerowe myszki. Ludowe staje się modne. Na razie to co najbardziej znane, głównie łowickie – ale przecież każdy z regionów pochwalić się może swoją kulturą. Również ten niewielki i mało znany – Pałuki.
Trudne granice na początek
Ani to Kujawy, ani Wielkopolska – to coś pośrodku, czerpiące z jednej i drugiej strony, i jeszcze z Pomorza co nieco, ale zachowujące własną odrębność. Ten świat pogranicza to właśnie Pałuki.
Nazwy Pałuki użył po raz pierwszy Jan z Czarnkowa, w II poł. XIW w., pisząc o „Terre Palucenzis”. Dokładne granice Pałuk wyznaczyć jest bardzo trudno: leżą one w powiatach żnińskim, nakielskim, gnieźnieńskim, wągrowieckim, chodzieskim i mogileńskim. Jako że Pałuki nigdy nie były odrębną prowincją administracji państwowej, nie było potrzeby wyznaczania ich stolicy. Wśród najciekawszych i najbardziej charakterystycznych miejscowości Pałuk wymienić można: Żnin, Rogowo, Wenecję, Biskupin, Wągrowiec, Kcynię czy Szubin.
Mężczyzna codzienny
Kiedy już wiemy, gdzie żyją Pałuczanie, zajrzyjmy przez granicę czasu i przypatrzmy się im uważnie. Najpierw temu, jak wyglądali. Tak naprawdę w zbyt odległą przeszłość zajrzeć nie zdołamy, bo najstarsze informacje na temat stroju pałuckiego pochodzą dopiero z końca XIX w. Po I wojnie światowej strój pałucki praktycznie zanikł – najpierw męski, a później kobiecy. W okresie międzywojennym noszono już tylko jego najbardziej charakterystyczne elementy, a po II wojnie światowej pojawiał się już jako ciekawostka, np. podczas procesji Bożego Ciała.
Stare, czarno-białe zdjęcia nie oddają feerii kolorów, jakimi naznaczona była codzienność Pałuczan. Mężczyźni na co dzień wkładali koszule z lnu lub flaneli, w różnych odcieniach czerwieni, nazywane jakami. Spodnie na lato szyte były z białego sukna, na zimę – z grubszego, granatowego sukna. Wpuszczano je w buty z drewnianą podeszwą i skórzaną, wysoką cholewką, karbowaną nad kostką. Buty te nazywano kropami – robiono je z „kropawej skóry”, czyli najtańszej, świńskiej, z dziurkami po włosiu. Codziennym nakryciem głowy była maciejówka, czyli płócienna czapka z daszkiem.
Mężczyzna odświętny
Na święta elegancki Pałuczanin zakładał białą koszulę z cienkiego płótna, pod szyją wiązał jedwabną chustę, nazywaną jedwabnicą, a na koszulę zakładał czerwony, lekko dopasowany i krótki kaftan bez rękawów. Spodnie nosił granatowe, podobnie jak te na co dzień wpuszczone w marszczone nad kostką buty, i przewiązywał się czerwonym pasem. Co ciekawe – elegancję poznawało się przede wszystkim po cholewkach butów – im były dłuższe, tym lepiej. Jeśli było zimno, elegancki mężczyzna na wierzch włożyć mógł jeszcze granatową sukmanę, marszczoną z tyłu, zapinaną na kołeczki i sznurek. Zimą długi czerwony pas, zamiast na spodniach, zawiązać można było na szyi, dopiero znacznie później przepasać się nim już na sukmanie.
Charakterystyczny dla świątecznego stroju letniego był czarny, filcowy, stożkowy kapelusz, ozdobiony czerwoną wstążką i papierowymi kwiatami, nazywany ryjokiem – bo kształtem przypominał świński ryj. Zimą noszono bobę, czyli czapkę z baraniego kożucha lub rogatywkę z barankowym obszyciem.
A o tym, jak ubierały się pałuckie kobiety i o najpiękniejszym chyba dziedzictwie tych ziem, czyli o pałuckim hafcie, przeczytać będzie można za tydzień.