Drażni cię słowo „walentynki”? Irytujesz się, widząc tę całą przelukrowaną komercję? Rozumiem cię, ale kijem Wisły nie zawrócimy. Można jednak spróbować przeżyć ten czas inaczej...
Walentynki minęły. Ale jeszcze wiele dni po tym święcie zakochanych, podobnie jak wiele dni przed, na większości wystaw sklepowych dominuje kolor czerwony i elementy w kształcie serca. Natomiast w samo wspomnienie św. Walentego na ulicach można było spotkać panów niosących bez cienia zawstydzenia pluszowe misie. W szkołach nie tylko dziewczyny dostawały wypieków na widok kolejnej otrzymanej kartki walentynkowej. Z kolei w mediach 14 lutego odbywały się dyskusje, jaką bieliznę założyć na ten wieczór i która potrawa jest najlepszym afrodyzjakiem. Ale dociekliwi, jeśli tylko chcieli, bez trudu mogli odnaleźć także informacje, gdzie można nawiedzić relikwie św. Walentego. No właśnie, bo jeśli przenosić obce zwyczaje na polski grunt, to warto je przecież wzbogacić. Niektórym się to udało.
Weekend w klasztorze
Teresa i Ryszard Adamusowie z Obornik Śląskich postanowili spędzić weekend poprzedzający walentynki w gronie osób, którym, podobnie jak im, zależy na budowaniu własnego związku. Wybrali się na rekolekcje i to w wyjątkowe miejsce. Pary małżeńskie z różnych miejsc w Polsce spotkały się bowiem pod pełnym miłości spojrzeniem Matki Bożej, która patronuje na Świętej Górze pod Gostyniem małżonkom i zakochanym w znaku róży – kwiecie miłości. To tutaj, w klasztorze Księży Filipinów, od 8 lat, w weekend poprzedzający walentynki odbywają się rekolekcje nazywane „Róża dla małżeństw”. − Jeżeli w to święto mówimy o zakochanych, to małżeństwo powinno być największym świadectwem zakochania. I dlatego właśnie małżonkom chcemy dać w naszym klasztorze możliwość połączenia tego, co duchowe z przyjemną formą spędzenia czasu – wyjaśnia ks. Dariusz Dąbrowski, proboszcz świętogórskiej parafii, a jednocześnie prowadzący rekolekcje. − Najważniejsze, aby mąż i żona znaleźli tutaj czas dla siebie. Dlatego zapewniamy dzieciom, z którymi przyjeżdżają, dobrą opiekę – dodaje. Małżonkowie mogą więc wysłuchać katechez, porozmawiać i wspólnie się pomodlić. Jeśli chcą, także podzielić się swoimi doświadczeniami z innymi parami. Jednak najważniejszym wydarzeniem weekendu w klasztorze jest uroczysta Msza św. połączona z odnowieniem przysięgi małżeńskiej, podczas której każda z pań otrzymuje od męża kwiat róży. Ponieważ filipini to bardzo radosne zgromadzenie, podczas rekolekcji nie może zabraknąć zabawy walentynkowej nawiązującej do wesela.
Podczas tegorocznych, swoich drugich i jak mają nadzieję – nie ostatnich, rekolekcji na Świętej Górze Teresie i Ryszardowi najbardziej zapadły w pamięci treści mówiące o tym, że w małżeństwie niezwykle istotne jest dbanie o rozwój sfery duchowej, niestety tak często pomijanej. – To w tej sferze może nastąpić największy rozkwit, a wraz z wiekiem coraz bardziej ją doceniamy – przyznaje Ryszard. – Mimo naszego 27-letniego stażu małżeńskiego cały czas mamy wrażenie, że ledwo co „trzymamy się szaty Jezusa”. Uczestnictwo w rekolekcjach jest więc dla nas koniecznością. Właśnie tutaj odświeżamy naszą duchowość – dopowiada Teresa.
Dyskusje o łamaniu sumień
Natomiast młodzi ludzie z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży (KSM) do dobrego przeżycia małżeństwa dopiero się przygotowują. Z myślą o tym czas w okolicach dnia św. Walentego starają się dobrze wykorzystać. Dlatego też w miastach, w których aktywnie działa KSM, m.in. w Warszawie, Koszalinie, Zielonej Górze, Krakowie, Częstochowie, Tarnowie i Poznaniu, zorganizowano debaty walentynkowe dotyczące tematu miłości. Jedna z ostatnich odbyła się 16 lutego na Politechnice Poznańskiej. − Zaproponowaliśmy dyskusję na temat wspólnego mieszkania młodych bez ślubu, bo właśnie o tym rozmawiają studenci, chociażby w akademikach – wyjaśnia Krzysztof Cichoń, współorganizator poznańskiej debaty zatytułowanej „Małżeństwo to nie prawko, wspólne mieszkanie to nie kurs jazdy”. A problem jest poważny, bowiem jak wyjaśnia jedna z prelegentek debaty dr Iwona Przybył z Instytutu Socjologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, powołując się na własne badania, 30 proc. małżeństw mieszkało wspólnie przed ślubem, nie mając jeszcze planów sformalizowania związku, a kolejne 10 proc. po zaręczynach. Mówiąc natomiast o badaniach psychologicznych Barbara Koralewska stwierdza, że małżeństwa, które wspólnie zamieszkiwały przed ślubem, są gorszej jakości i częściej dochodzi w nich do rozwodów. − Co więcej, im dłużej mieszka się przed ślubem razem, tym większe jest prawdopodobieństwo, że do tego rozpadu dojdzie – tłumaczy psycholog. Poruszając ten temat, nie sposób pominąć kwestii etycznych. − Dwoje ludzi podejmując decyzję o wspólnym zamieszkaniu przed ślubem, jeżeli są osobami poruszającymi się w kategoriach wiary, w sposób świadomy i dobrowolny mówi Panu Bogu: mnie nie interesują przykazania, mnie nie interesuje dobro i zło. To jest bardzo podobne do definicji piekła – stwierdza zdecydowanie ks. dr Paweł Pacholak, diecezjalny duszpasterz małżeństw i rodzin, podkreślając, jak radykalna jest to decyzja. Na szczęście wśród licznie zgromadzonych na poznańskiej debacie młodych ludzi niewielu ma zamiar ją podjąć. Na pytanie prowadzącego: „Kto z państwa jest za tym, żeby nie mieszkać ze sobą przed ślubem?” większość uczestników podniosła ręce. A jeden ze studentów stwierdził krótko: „Po prostu kocham Boga i jest to niezgodne z moim sumieniem”.
Małżeństwo się opłaca!
Dni poprzedzające walentynki były również okazją do zorganizowania Ogólnokrajowego Tygodnia Małżeństwa. I to w... Stanach Zjednoczonych. Organizatorami tego wydarzenia była koalicja złożona z grup różnych wyznań chrześcijańskich i religii walczących o umocnienie małżeństwa. Inicjatywa ta miała zachęcić pary małżeńskie do pogłębienia, odnowienia i umocnienia swoich związków, a pomocą miały im w tym służyć spotkania, konferencje, seminaria i rekolekcje, które odbywały się w całym kraju.
Jak na Amerykanów przystało, ważny okazał się także aspekt ekonomiczny. Na potrzeby Tygodnia Małżeństwa Uniwersytet w Wirginii przeprowadził badania opinii publicznej pod hasłem: „Wielka recesja a małżeństwo”. Jak z nich wynika, 38 proc. małżeństw, które myślały o rozwodzie lub separacji, decyzję zmieniło ze względów ekonomicznych. Oprócz tego, że Amerykanie dochodzą do wniosku, że małżeństwo po prostu się opłaca, zauważyli, co wynika również z badań, że ludzie żyjący w małżeństwach są szczęśliwsi. Stwierdzili także, że dzieci takich rodziców lepiej sobie radzą w szkołach, mają mniej problemów z prawem i rzadziej uzależniają się od substancji odurzających. Aby dojść do tak budujących wniosków, potrzebna jest organizacja Tygodnia Małżeństwa. Miejmy zatem nadzieję, że stanie się on tradycją nie tylko w Stanach Zjednoczonych.
Wspomnijmy jeszcze o inicjatywie podejmowanej od 6 lat w stolicy Austrii. W pobliżu wiedeńskiej katedry św. Szczepana oraz na centralnych placach miasta i w wagonach metra 14 lutego „posłańcy świętego Walentego” rozdają przechodniom „listy miłosne od Boga”. Obdarowani nimi zachęcani są do uczestnictwa w nabożeństwach połączonych z błogosławieństwem dla zakochanych oraz do napisania odpowiedzi, którą mogą włożyć do skrzynek specjalnie do tego celu wystawionych w wiedeńskich kościołach. Pomysł ciekawy, ale najpierw warto pamiętać o najważniejszym liście, jaki Bóg napisał do ludzi. Biblia bywa przecież nazywana także Księgą Miłości...