Niektórzy moi znajomi są bardzo nieufni w stosunku do psychologów i pedagogów. Dotyczy to zwłaszcza osób, które w obliczu problemów wychowawczych otrzymali od specjalistów poradę sprowadzającą się w praktyce do zdania: „Staraj się rozwijać w dziecku poczucie własnej wartości”.
Rada taka wydaje się zbyt ogólna i w gruncie rzeczy nie rozwiązuje problemów. Rzeczywiście wiele współczesnych nurtów psychologii rozwojowej i pedagogiki wychodzi z założenia, że dziecko jest z natury dobre. Wobec tego zadaniem rodziców jest nie tyle je wychować, co wspomagać w rozwoju. Powstają szlachetne inicjatywy w rodzaju „Kocham, nie krzyczę”, a jednak intuicyjnie czujemy, że to tylko jedna strona medalu. Aby nasze dziecko stało się w przyszłości wartościowym, dojrzałym człowiekiem, potrzeba czegoś więcej.
Naprzeciw wychodzi idea edukacji klasycznej, czyli stylu wychowania, w którym rodzice dbają o formowanie charakteru swych dzieci. Dzieje się to dzięki rozwijaniu u dzieci cnót oraz kształceniu umysłu i jego podstawowych sprawności (mądrości, wiedzy, inteligencji). Popularyzatorem edukacji klasycznej w Polsce jest Dariusz Zalewski, autor książek Sztuka samowychowania, Wychować człowieka szlachetnego oraz blogu www.edukacja-klasyczna.pl.
W e-mailowym kursie dotyczącym dobrego i skutecznego wychowania Zalewski przedstawia dziewięć podstawowych zasad edukacji klasycznej, które za jego zgodą przedstawiam czytelnikom „Przewodnika Katolickiego”. Jestem przekonana, że będą one źródłem inspiracji dla wielu rodziców.
1) „Każde dziecko stanowi swoisty <> i wymaga odkrycia drogi prowadzącej do jego wewnętrznego świata”
Żadna metoda wychowawcza nie jest uniwersalna. Nawet rodzeństwo wychowywane, jakby się zdawało, w identycznych warunkach, może reagować zupełnie inaczej na te same zachowania rodziców. Każde dziecko ma swoje własne tempo rozwoju oraz dojrzewania zarówno fizycznego, emocjonalnego, jak i moralnego. Musimy przy tym pamiętać, że podstawą sukcesu jest dobre poznanie własnego dziecka i dostosowanie metod do jego charakteru i tempa rozwoju.
2) „Skuteczność oddziaływań wychowawczych zależy od stopnia doskonałości moralnej rodziców (wychowawców)”
Warto pamiętać, że jesteśmy wzorcami dla swych dzieci i jeśli sami nadużywamy alkoholu, palimy, kłócimy się przy dzieciach, jesteśmy chciwi czy leniwi, nasze dzieci odziedziczą po nas te wady. Zatem podstawą wychowania jest dążenie do własnego rozwoju moralnego.
Dariusz Zalewski pisze: „Można nawet pokusić się o tezę, że czym człowiek jest doskonalszy
moralnie (aż do świętości), tym skuteczniej i lepiej będzie wychowywał swoje dzieci”.
3) „Sama znajomość technik i metod nie gwarantuje sukcesu wychowawczego”
Wiele osób ma rozległą wiedzę o wychowaniu, nie umie jednak tego przekuć na praktykę. Nie pozwalają nam na to czynniki od nas niezależne, nasze wady czy brak umiejętności. Może się też zdarzyć, że rozumiemy teorię, lecz jesteśmy zbyt leniwi, by zastosować ją w praktyce. Dlatego właśnie zdobytą wiedzę należy natychmiast wykorzystywać w praktyce, by uniknąć pokusy lenistwa czy zniechęcenia.
4) „Ideologiczne banały szkodzą dobremu wychowaniu. Człowieka kształtują konkretne sprawności”
Współcześnie mówi się wiele o wychowaniu do wolności, tolerancji itp. Jednak podstawą np. tolerancji jest zestaw konkretnych sprawności – panowanie nad sobą, samokontrola, umiejętność powściągania gniewu. Zalewski pisze: „Zamiast wychowywać do wolności czy tolerancji, musimy w pierwszym rzędzie uczyć dziecko prostych sprawności: porządku wokół siebie, systematyczności, zwalczać lenistwo, chciwość, wdrażać do wytrwałości, cierpliwości itd. Dopiero dzięki opanowaniu tych podstawowych cnót będzie możliwa prawdziwa wolność”.
5) „Nie ma dobrego wychowania bez cenzurowania, kontrolowania i stawiania wymagań”
Autor mierzy się z mitem wrodzonej dobroci dziecka. Młody człowiek nie ma w sobie wrodzonej wiedzy, która pozwoliłaby mu na samodzielne kierowanie swym życiem w sposób mądry i odpowiedzialny. Jest podatny na wpływy. Dlatego dziecku potrzebna jest kontrola, a nawet cenzura (na przykładu – który rodzic będzie uważać, że dla jego dziecka dobre jest oglądanie pornografii?). Poza tym cnoty i sprawności kształtują się z czasem. Nawet bardzo dobre chęci i wysoka motywacja dziecka bez kontroli i wymagań rozpływają się. Z natury wygrywa lenistwo.
6) „Zachowanie dystansu w relacjach z dziećmi jest niezbędnym warunkiem późniejszego ich szczęścia”
Nie chodzi tu bynajmniej o zimno i brak okazywania miłości. Jednak rodzic, aby był skuteczny, musi być dla dziecka autorytetem. Rodzic pozostający z dzieckiem na płaszczyźnie przyjaciół, równorzędnych partnerów, nie jest w stanie go naprawdę wychować. Ważna jest w tym konsekwencja – wyznaczenie granicy. Ktoś, kto z pozycji siły krzyczy na dziecko a za chwilę pod wpływem poczucia winy pozwala mu na różne wybryki, dobrze go nie wychowa. Dzieci szybko rozpoznają emocjonalne słabości rodziców. Starają się wykorzystać chwile poczucia winy i uzyskać jak najwięcej – np. prezentów. Rozwiązaniem jest stałość – pełna miłości, ale też ukazująca granice.
7) „Wychowujemy do wieczności, cele doczesne osiągamy niejako po drodze”
Jest takie powiedzenie: ,,Pan Bóg jest na swoim miejscu, to wszystko jest na swoim miejscu”. W wychowaniu nie koncentrujmy się wyłącznie na pokierowaniu dziećmi, tak by np. zdobyły dobry zawód. Pamiętajmy, że ostatecznym celem człowieka jest życie wieczne, zbawienie.
8) „Dorastające dziecko wymaga stosowania oddziaływań opartych na ograniczonym zaufaniu”
Jest to rozwinięcie piątej zasady. Każde dziecko boi się przyznać, że coś zbroiło. Nastolatek pod wpływem namowy kolegów jest w stanie zrobić coś bardzo głupiego. Inaczej zachowuje się w obecności rodziców, inaczej w grupie z rówieśnikami. Bezgraniczne zaufanie i wiara, że zawsze zachowa się w sposób dojrzały i odpowiedzialny, to co najmniej naiwność.
9) „W wychowaniu nie można zapominać o środkach nadprzyrodzonych''
Oznacza to w gruncie rzeczy prostą sprawę – módlmy się za swoje dzieci. Wypraszajmy dla nich łaski u Pana Boga przez modlitwę, uczestnictwo w sakramentach. Dariusz Zalewski podsumowuje: „Doświadczenie pokazuje, że nawet dzieci kształtowane w domach chrześcijańskich odchodzą od wiary swoich ojców i matek niejako «porywane przez świat». Z tego względu nie wystarczy
być ,«letnim» chrześcijaninem, trzeba być heroicznym i zdeterminowanym w walce duchowej o dzieci”.