Logo Przewdonik Katolicki

Bez tajemnic

Natalia Budzyńska
Fot.

Najdrobniejsze szczegóły najsłynniejszego polskiego ołtarza pokazane z perspektywy niedostępnej dla żadnego zwiedzającego to główny walor unikatowego albumu Andrzeja Nowakowskiego Blask. Ołtarz Mariacki Wita Stwosza. Fascynujące zdjęcia to jednak tylko jego część. Niemniej ciekawe są opisy dzieła.

Najdrobniejsze szczegóły najsłynniejszego polskiego ołtarza pokazane z perspektywy niedostępnej dla żadnego zwiedzającego to główny walor unikatowego albumu Andrzeja Nowakowskiego Blask. Ołtarz Mariacki Wita Stwosza.  Fascynujące zdjęcia to jednak tylko jego część. Niemniej ciekawe są opisy dzieła.

 
Największy gotycki ołtarz Europy powstawał przez 12 lat. 500 lat temu Wit Stwosz stworzył dzieło oryginalne, ale w ówczesnym świecie nie było nawet do czego go porównać. Przez lata chyba trochę nam spowszedniało, a jego kopie czy reprodukcje najczęściej nie oddawały ani potęgi, ani piękna ołtarza. W Kościele Mariackim przy tym zawsze panuje półmrok; światło, rozproszone przez witraże, muska jedynie ciemne wnętrze. Stajemy z daleka, oddzieleni od dzieła Mistrza Stwosza barierkami i nawet jeśli zamieramy z zachwytu, to raczej i tak nie widzimy detali. Ołtarz był zresztą fotografowany przez wybitnych fotografików wielokrotnie, jednak zawsze w ten sam sposób. W albumie Blask. Ołtarz Mariacki Wita Stwosza zobaczymy zdjęcia, jakich nigdy dotąd nie było. Można śmiało powiedzieć, że gdy weźmiemy książkę do ręki, to spojrzymy na to niezwykłe dzieło sztuki  „nowymi oczami”, dosłownie z nowej perspektywy, a wówczas autentycznie może nas porazić jego wielkość i oryginalność.
 
W ogromnej skali
Wit Stwosz przyjechał do Krakowa z Norymbergii w 1477 r., stworzył własną pracownię i zabrał się do pracy. Ołtarz, a właściwie retabulum, czyli dekoracja ołtarza, był gotowy na dzień Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, czyli na 15 sierpnia 1489 r. Nie wiadomo, kto zaproponował Wita Stwosza jako artystę mogącego wykonać tego rodzaju dzieło w najważniejszym krakowskim kościele. Nieznane są jego wcześniejsze prace i właściwie nie wiadomo wcale, czy był wówczas sławny. Na pewno jednak mógł się czymś pochwalić, bo kiedy przyjechał do Krakowa, miał już 30 lat, a wówczas był to zupełnie dojrzały wiek. Widywał różne ołtarze w kościołach Europy, jednak to, co wykonał, nie może się z niczym równać. Jego retabulum ma wymiary niespotykane: 11x13 m, a największe figury mierzą niemal 3 m! Konstrukcja została wykonana w drewnie dębowym, tło w modrzewiu, a figry wyrzeźbiono w litych klocach lipowych. Te lipy musiały więc mierzyć ponad 3 m; taką wysokość pnia i odpowiednią jego grubość lipa osiąga dopiero po 500 latach. Wit Stwosz połączył mistycyzm z realizmem. Kostiumy, sprzęty codziennego użytku, ale przede wszystkim postaci są odwzorowane bardzo starannie, z dbałością o każdy szczegół. W 1933 r. powstała nawet praca opisująca choroby skóry, na które cierpieli krakowianie pozujący artyście do rzeźb apostołów.
Ciekawe są wojenne dzieje ołtarza: w 1939 r. wyjęto z szafy ołtarzowej rzeźby i zapakowano do drewnianych skrzyń. Barkami spławiono je Wisłą do Sandomierza. Niestety, Niemcy za sprawą donosu odnaleźli skarb i zrabowali go. Przetrwał wojnę w mieście Wita Stwosza, w zawilgoconych piwnicach Norymbergi. W 1957 r. dzieło było wystawiane w salach na Wawelu i wtedy można było rzeczywiście jedyny raz przyjrzeć się rzeźbom ołtarzowym z bliska.
 
Spojrzenie w oczy świętego
Andrzej Nowakowski wjechał do kościoła Mariackiego na specjalnym dźwigu. Na spotkaniach autorskich opowiadał, że gdy zapaliły się specjalne reflektory, a on sam na wysięgniku spojrzał z bliska na rzeźby, zaniemówił. Pracował nocami w pustym i cichym kościele. Z tego obcowania z wielką sztuką powstało 6 tys. fotografii, olbrzymi materiał. Od planów ogólnych przechodził do szczegółów. Fałdy szat, rysy twarzy, kolor oczu, zmarszczki i drobne żyłki, widać nawet pojedyncze włosy i paznokcie. Efekt wzmaga wyizolowanie postaci ze znanego tła. Wiele postaci zostało pokazanych w czarnej neutralnej przestrzeni. No i ta niesamowita perspektywa, z której nigdy tych rzeźb nie będziemy mogli zobaczyć. Niektóre detale nie były znane nawet opisującym arcydzieło historykom sztuki. Fotografie mają interesujące podpisy, zawierające ciekawe informacje i hipotezy. Jeszcze nigdy dzieło Wita Stwosza nie było pokazane tak dokładnie. Dzięki fotografiom Andrzeja Nowakowskiego można pojąć ogromny geniusz  rzeźbiarza.
Ważną częścią albumu są teksty wybitnych specjalistów i uczonych: prof. Piotra Skubiszewskiego, prof. Jerzego Gadomskiego oraz dr Grażyny Jurkowlaniec. Pokazują Mistrza z Norymbergii na tle innych artystów tamtej epoki, rysują historyczne tło powstania Ołtarza Mariackiego i jego powiązanie z myślą teologiczną epoki, a także przedstawiają obecny stan badań. Na szczególną uwagę zasługuje bibliografia dotycząca Wita Stwosza – nigdzie nie znajdziemy dokładniejszej – oraz zbiór wszystkich dzieł artysty rozrzuconych po całej Europie. 
 
 


Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki