Pewne amerykańskie małżeństwo przez siedem lat starało się o dziecko. Zdesperowani sięgnęli nawet po metodę in vitro, ale bezskutecznie. W końcu trafili do ośrodka leczącego bezpłodność za pomocą naprotechnologii. Tak jak im tam zalecono, zaczęli prowadzić obserwacje kobiecego cyklu według modelu Creighton. Po analizie ich wyników, które wskazywały na brak śluzu szyjkowego będącego jednym z objawów (tzw. markerem) płodności, przepisano żonie witaminę B6 w celu jego wytworzenia. W krótkim czasie doszło do poczęcia. − Byłoby oczywiście fantastycznie, gdyby wszystkie nasze przypadki były tak proste. Niestety, nie zawsze jest to tak łatwe – stwierdził prof. Thomas Hilgers podczas wykładu, który wygłosił 22 września w Poznaniu, przyznając, że naprotechnologia nie daje w przypadku niepłodności 100 proc. skuteczności w uzyskaniu poczęcia. − Żadna metoda leczenia niepłodności na świecie jej zresztą nie daje. Nadal jest bowiem wiele niewyjaśnionych aspektów niepłodności – zauważył amerykański naukowiec.
Pełne teksty artykułów "Przewodnika Katolickiego" w Internecie ukazują się po 10 dniach od daty wydania drukiem.