„Z dołu obrazu w głąb wiedzie czarna asfaltowa droga. Po lewej spacerująca para. Patrzą na siebie. Mężczyzna to wysoki szatyn, włosy ma zaczesane do tyłu. Ubrany jest w długi żółty płaszcz, brązowe spodnie, czarne buty. Trzyma pod rękę młodą długowłosą szatynkę. Kobieta ma na sobie czerwony kostium i różowe buty. Z prawego dolnego rogu obrazu wyłania się przód białego sportowego samochodu. To kabriolet. Za kierownicą postać w pomarańczowej pilotce i kurtce. Lewa ręka zgięta, dłoń na kierownicy. Przed samochodem, po prawej, na wzniesieniu, trzy jasne bryły budynków. Zwieńczone są czerwonymi dwuspadowymi dachami. W połowie obrazu droga ginie za wzniesieniem. Wyłania się ponownie po lewej. Pnie się do linii horyzontu pomiędzy zielonymi polami. Po jej obu stronach drzewa o podłużnych smukłych koronach” – to fragment audiodeskrypcji obrazu Spacer na Bielany Kajetana Sosnowskiego, jednego z 25 dzieł sztuki, które zostaną pokazane (i „usłyszane”) na wystawie „5 zmysłów. Audiodeskrypcja”.
Muzeum Narodowe w Poznaniu po raz pierwszy pokaże wystawę przeznaczoną specjalnie dla osób, które dotychczas miały olbrzymie utrudnienia w percepcji dzieł sztuki. Obrazy przeznaczone są przecież do oglądania – wzrok jest głównym zmysłem niezbędnym do odbioru zbiorów muzealnych. Na świecie już od kilkudziesięciu lat stosuje się technikę audiodeskrypcji w muzeach, galeriach, kinach, a nawet w teatrach.
Widzieć uszami w teatrze
Audiodeskrypcja to na pierwszy rzut oka nic nowego. To przecież intuicyjna i naturalna metoda opowiadania tego, co się widzi osobie, która zobaczyć tego nie może. Po raz pierwszy jednak do odbioru sztuki ten system wykorzystano w Stanach Zjednoczonych w 1981 r. Miało to miejsce w teatrze Arena Stage w Waszyngtonie, a pomysłodawcami była niewidoma od dziecka Margaret Pfanstiehl i jej mąż. Dość szybko pomysł tego rodzaju narracji opisowej dotarł do Europy i trafił najpierw do teatru. Z teatru w niewielkim mieście Averham w Wielkiej Brytanii pomysł dotarł do Royal Theatre w Windsorze. Zostały tam zamontowane odbiorniki ze słuchawkami, które działały podobnie jak te stosowane do symultanicznego tłumaczenia. Niewidzący w przerwie pomiędzy dialogami słuchali słownego opisu scen. Było oczywiste, że technika audiodeskrypcji będzie równie przydatna w telewizji, w kinie, na DVD, w czasie uczestniczenia w widowiskach sportowych, a wreszcie w muzeach i galeriach.
Dzisiaj korzystają z niej niewidomi z wielu krajów Europy, w tym także w Polsce, choć dopiero od kilku lat. Pionierką audiodeskrypcji w Polsce i pierwszą trenerką tej techniki jest Barbara Szymańska. Przygotowując referat na konferencję naukową na temat „Świat pełen znaczeń – kultura i niepełnosprawność”, który analizował zagadnienie odbioru sztuki przez osoby niewidzące, zauważyła, że w Polsce ten problem nie jest w ogóle zauważany. Natomiast w Stanach Zjednoczonych czy też w Wielkiej Brytanii niewidzący jest zupełnie normalnym gościem w kinach, teatrach czy muzeach. Wtedy usłyszała o audiodeskrypcji.
Był roku 2006, kiedy Tomasz Strzemiński, z którym podzieliła się tym odkryciem, doprowadził do pierwszego w Polsce seansu filmowego z audiodeskrypcją. Stało się to w Białymstoku podczas seansu filmu Statyści. Rok później niewidomi mogli „obejrzeć” pierwszy serial opisany tą metodą – telewizyjne Ranczo. Przecierano kolejne szlaki: zastosowano audiodeskrypcję podczas meczu piłki nożnej, w polskim teatrze i na płycie DVD filmu Katyń, a przede wszystkim podczas festiwalu filmów fabularnych w Gdyni – po raz pierwszy na taką skalę w świecie.
Talent do audiodeskrypcji
Technika audiodeskrypcji wcale nie jest prosta, bo nie każdy opis jest audiodeskrypcją. Trzeba więc podać informacje ważne, ale tylko te, które mogą być odebrane wyłącznie wzrokiem. Scenerię, wygląd osoby, mimikę twarzy, gesty, język ciała, kostiumy, przebieg akcji. Ten zwięzły opis wmontowany jest w ścieżkę dźwiękową i podawany w przerwie między dialogami.
Jeden z najbardziej aktywnych na świecie propagatorów techniki audiodeskrypcji, Joel Snyder, stworzył zasady obowiązujące przy tworzeniu narracyjnych opisów. Zauważa on i podkreśla, że ta technika to właściwie działalność artystyczna wymagająca talentu. Przyrównuje ją wręcz do japońskiej sztuki poezji haiku – krótkich wierszy, przez swoją oszczędność i metaforę oddziaływających silnie na wyobraźnię. Czytając haiku, czujemy zapachy, barwy, dźwięki, klimat i rozumiemy emocje. Podobne zadania Joel Snyder stawia przed sztuką audiodeskrypcji.
Audiodeskrypcja ma nie tyle streszczać i absolutnie nie komentować, ale „malować obraz słowem”. Trzeba być bardzo ostrożnym, opisując niewidomemu dzieło sztuki: obraz, film czy spektakl, aby nie przekazywać mu własnej interpretacji. – Poprawnie stworzona audiodeskrypcja przestaje być słyszalna, stając się tożsama z przedstawianym obrazem – podkreśla Barbara Szymańska, współzałożycielka Fundacji Audiodeskrypcja, w ramach której przeprowadzane są szkolenia i wykłady z zakresu udostępniania treści wizualnych za pomocą audiodeskrypcji. Fundacja opracowała standardy tworzenia audiodeskrypcji: zebrała i usystematyzowała reguły i zasady, według których powinni pracować audiodeskryptorzy. W poradach można przeczytać trzy złote reguły opisu: opisz, co widzisz, nie podawaj subiektywnej wersji tego, co widzisz, nigdy nie opisuj znanych dźwięków, dialogu albo komentarza.
Obraz, którego nie widać
Wreszcie audiodeskrypcja wkroczyła do muzeów. W grudniu zeszłego roku audiodeskryptorzy opisali dużą część ekspozycji w Muzeum Powstania Warszawskiego. Opis czytany jest przez lektora Stefana Knothe i trwa ponad pięć godzin. Jest to pierwsza audiodeskrypcja muzealna opracowana dzięki projektowi „Poza Ciszą i Ciemnością”. W jego ramach powstaje właśnie audiodeskrypcja dwóch sal warszawskiego Zamku Królewskiego: Marmurowej i Tronowej. Od roku niewidomi mogą oglądać przez opisanie Panoramę Racławicką, a Muzeum Narodowe we Wrocławiu, przygotowując wystawę polskiej sztuki współczesnej, myśli także o tym, jak pokazać ją niedowidzącym. To nie lada wyzwanie dla audiodeskryptorów opisać sztukę abstrakcyjną.
Niedawno w jednej z warszawskich galerii odbyła się wystawa malarstwa przeznaczona tylko i wyłącznie dla osób niewidomych. Na ścianach zamiast obrazów zawisły odtwarzacze mp3 i słuchawki. – Przez moment i widzący, i niewidomi będą odbierać sztukę w ten sam sposób – mówił PAP organizator wystawy. Po wystawie odbyła się aukcja podarowanych przez polskich artystów dzieł sztuki. Przy kupnie można było kierować się wyłącznie słuchem i wyobraźnią, a dochód z aukcji został przekazany Fundacji Audiodeskrypcja. Wkrótce w Muzeum Narodowym w Poznaniu otwarta zostanie wystawa „5 zmysłów. Audiodeskrypcja”, podczas której zwiedzający zobaczą 25 arcydzieł reprezentujących różne epoki, style i techniki. Wystawa zostanie tak zorganizowana, że niewidomi będą mogli samodzielnie ją zwiedzać. Oprócz audiodeskrypcji, czyli werbalnego opisu dzieła, kuratorka projektu, Ewa Drążkowska, proponuje niewidomym odbiór sztuki także za pomocą dotyku, smaku i zapachu.
Strona Fundacji Audiodeskrypcja „Drzwi do kultury i sztuki” - http://www.audiodeskrypcja.org.pl