Logo Przewdonik Katolicki

Chodźmy do kina, ole!

Adam Gajewski
Fot.

Komplement to nieco przewrotny, ale wart przytoczenia: oglądanie w kinie wielu filmów hiszpańskiego reżysera Carlosa Saury jest istną udręką! Bo jak tu wysiedzieć w kinowym fotelu, gdy chce się przytupnąć, zaklaskać, zatańczyć?!

 

 

Saura i jego bohaterowie potrafią bowiem porwać nas do muzyki i tańca, uwieść obrazem i dźwiękiem, wlać w nasze uśpione żyły sporo gorącej, hiszpańskiej krwi. Reżyser doskonale wie, o czym chce widzom opowiadać, bo iberyjskie nuty prowadzą go przez długie życie (rocznik 1932!), nieustannie inspirując, napełniając wigorem i świeżością.

 

„Muzyczne” filmy

Dotychczasowe „muzyczne” filmy Carlosa Saury są niezwykłe, specyficzne, autorskie, balansując gdzieś na pograniczu fabuły i dokumentu, teatru i kina, maniery i wysmakowania. Mają te obrazy na całym świecie, także i u nas, swoją zdeklarowaną publiczność, gotową oglądać dany film hiszpańskiego mistrza jeszcze raz, jeszcze raz… Sam nie zliczę, ile odbyłem domowych projekcji Tanga z roku 1998. Fabuła tam niezmiernie prosta, służąca jedynie za pretekst do ukazania najważniejszego – tańca, tytułowego tanga, którego prezentację powierzono prawdziwym wirtuozom, podobnie jak zdjęcia czy filmowe oświetlenie. Efekt znakomity, a co najważniejsze Saura potrafi ów ekranowy cud wielokrotnie powtarzać, zajmując się dotąd tangiem, muzyką fado, flamenco. W polskich kinach pojawiła się szansa na zobaczenie Flamenco, flamenco – kolejnej odsłonie hołdu, jaki twórca składa kulturze swego kraju.

 

Hiszpański wachlarz wart zachwytu  

Co ciekawe, w 1995 r. reżyser nakręcił już Flamenco; drugi film ma stanowić jego nieukrywaną kontynuację. Rozpoczyna się pieśnią, która wcześniejszy obraz zamykała. Saura nie szuka już zarysów fabuły filmowej, tylko w kilkunastu tanecznych scenach po prostu, punkt po punkcie, pragnie pokazać różnorakie style flamenco, które kultywuje się w różnych miejscach i „szkołach”. To w zupełności wystarcza.

Wiele w ostatnich latach powstało filmów brawurowo odwołujących się do kompozycji malarskich, toposów z historii sztuki. Wiele takowych znaków i śladów znajdujemy w scenografii i tego filmu, co dodatkowo buduje szeroki kulturowy kontekst, uszlachetnia tło. 

Saura na piękno flamenco pozwala nam patrzeć oczyma jednego ze współczesnych geniuszów kadru – włoskiego operatora Vittoria Storaro, swego czasu zdobywcy Złotej Żaby na jedynym w świecie polskim festiwalu oceniającym sztukę operatorską – „Camerimage”, gdzie nagrodzono również wieloletnią współpracę owego twórczego tandemu: Storaro – Saura. Laury były jak najbardziej zasłużone, potwierdzone kolejnym niezwykłym dziełem.                

 


 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki