Logo Przewdonik Katolicki

Przygoda na całe życie

Magdalena Guziak-Nowak
Fot.

Mój tata Szczepan był członkiem KLIKI. Dziękuję wam wszystkim, którzy go znaliście, za chwile radości, których od Was doznał, a których ja nie zdążyłem mu dać. Z wyrazami szacunku, Miron.

„Mój tata Szczepan był członkiem KLIKI. Dziękuję wam wszystkim, którzy go znaliście, za chwile radości, których od Was doznał, a których ja nie zdążyłem mu dać. Z wyrazami szacunku, Miron”.

 


To poruszające świadectwo jest jednym z wielu dowodów na to, że miejsca takie jak „KLIKA” są potrzebne. Katolickie Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych i Ich Przyjaciół obchodziło niedawno 40. urodziny.

 

Historia

Zaczęło się w trudnych, komunistycznych czasach. Był rok 1964, kiedy przy klasztorze krakowskich dominikanów z inspiracji abp. Karola Wojtyły powstała studencka „Beczka”. Kilka lat później członkowie duszpasterstwa akademickiego wymyślili, że będą pomagać niepełnosprawnym, aby – jak to się dzisiaj ładnie mówi – „zintegrować ich ze społeczeństwem”. Z hasłem „Wyciągnąć ludzi z domów” zaczęli tworzyć wspólnotę dla osób, których życie doświadczyło chorobą. – Pochodzenie nazwy nie jest do końca jasne. Choć dziś słowo „klika” nabrało pejoratywnego znaczenia, głównie z powodu układów politycznych, wtedy oznaczała grupę blisko związanych ze sobą ludzi – wyjaśnia Grzegorz Sotoła, od 12 lat szef KLIKI, „dyrektor bałaganu”, jak sam siebie nazywa, od dziecka poruszający się na wózku inwalidzkim.

 

Aktywność

Nie przeszkadza mu to jednak w organizowaniu czynnego życia wspólnoty. Podczas comiesięcznych spotkań rodzą się pomysły na działalność, których nikt nie odkłada do szuflady, ale wciela w życie.

Sztandarowymi inicjatywami są dwutygodniowe wyjazdy wypoczynkowe dla niepełnosprawnych, wolontariuszy i rehabilitantów. Są żaglówki, kajaki, wycieczki, gry i zabawy. Ich zimowym odpowiednikiem są ferie na Wielkiej Polanie pod Babią Górą, a wcześniej wyjazdy sylwestrowo-noworoczne. Oprócz tego klikowicze chętnie obchodzą andrzejki, organizują wyjścia na basen, ogniska, jeżdżą na spotkania młodych na Polach Lednickich. KLIKA prowadzi również Warsztat Terapii Zajęciowej na os. Złotej Jesieni 9 oraz wypożyczalnię sprzętu rehabilitacyjnego przy ul. Siemaszki 31.

Najważniejsza jest jednak codzienna obecność: pomoc w dostaniu się na uczelnię, zrobienie zakupów, wyręczenie w domowych obowiązkach.

Duchową pieczę nad wspólnotą sprawuje o. Marek Miławicki OP.

 

Zaproszenie

Członkowie KLIKI świętowali swój jubileusz od 2 do 4 września w Domu św. Jacka w Jamnej. Na spotkanie po latach przybyło ponad 200 osób, reprezentanci wszystkich generacji, bo KLIKA jest wielopokoleniowa. Życzyli sobie kolejnych 40 lat, a potem jeszcze 40… oraz – jak przyznaje szef – „byśmy się nie zlaicyzowali. Grupa istnieje tak długo chyba dlatego, że jest związana z Kościołem”.

Choć nazwa KLIKA może sugerować, że są zamkniętym kółkiem wzajemnej adoracji, nic bardziej mylnego. W ciągu roku przez organizację przewija się ok. 250 osób i w każdej chwili można do niej dołączyć. Grzegorz Sotoła zaprasza zarówno osoby niepełnosprawne, jak i wolontariuszy. – Staramy się, aby wszystko, co robimy, podlegało tym samym regułom jak w świecie osób zdrowych. Ważne są relacje, więzi, a to, że ktoś jest niepełnosprawny tak naprawdę nie ma znaczenia.

Można się o tym przekonać, zaglądając na spotkanie. Klikowicze zapraszają w każdą trzecią sobotę miesiąca do klasztoru oo. Dominikanów. Spotkanie rozpoczyna się Mszą św. o godz. 17, jej kontynuacją jest herbata i ciacho w kapitularzu.

 

 

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki