Logo Przewdonik Katolicki

Wychowanie A.D. 1859

Monika Białkowska
Fot.

Kształcenie w szkole to tylko jeden z elementów wychowania. Równie istotne jest zadbanie, by młody człowiek umiał prawidłowo funkcjonować w społeczeństwie. Temu służy to, co kiedyś nazywano kindersztubą.

 

Sprawy właściwego wychowania młodzieży ważne były zawsze i dla wszystkich pokoleń. Jeśli czymś się różnimy od naszych dziadów i pradziadów, to niektórymi normami, które ulegają ewolucji – czasem wraz z postępem techniki, czasem wymuszone stylem życia, czasem po prostu zanikiem istotnych elementów życia społecznego sprzed stu lat.

 

Leżenie szkodzi zdrowiu

Choć do lamusa odeszła etykieta balowa, dawne podręczniki dobrego wychowania mogą dziś stanowić dla nas ciekawą lekturę. W 1859 r. nakładem własnym autora, Ignacego Piotra Legatowicza, ukazała się w Wilnie książka Dawna przodków naszych obyczajność, to jest Ustawy Obyczajności, Przyzwoitości, Przystojności i Grzeczności. Znaleźć w niej można setki wskazówek dla tych, którzy nie chcieli kompromitować się w towarzystwie.

Dobre wychowanie zaczyna się już od pierwszych minut dnia. „Nie wylegaj się długo; jeżeli się ocknąłeś, jeśli czujesz się zdrowym i spać nie chcesz, tedy wstań: leżenie bowiem, mianowicie długie, szkodzi zdrowiu, odurza głowę i wdraża do próżnowania. Ospalstwem i długim leżeniem w łóżku nie daj sam o sobie świadectwa, żeś śpioch, leniuch i próżniak. Jeżeli nie śpisz, tedy inszym śpiącym przykrości, psót i figlów nie wyrządzaj. Niegrzecznie byłoby, jeżelibyś się wylegał, kiedy już starsi powstali”.

 

Włosy i zęby

Kiedy zaczynają się wskazówki dotyczące porannej toalety, na twarzach współczesnych pojawia się uśmiech. Legatowicz radzi bowiem: „Umyj sobie codziennie twarz, uszy, szyję, ręce, ba nawet i nogi, aby dla drugich nie wydawały obrzydliwego smrodu. Nie czyść zębów szczoteczką: bo gdy pooddzierasz dziąsła od kości, tedy ci z gęby nieznośnie cuchnąć będzie; najlepiej uczynisz, jeżeli zrana i wieczorem, a także po każdem jadle czystą wodą wypłuczesz, jeśli palca zamiast szczotki używać będziesz”.

Po porannej toalecie czas się ubrać i wyjść do ludzi. Tu też dawne podręczniki służyły pomocą, nam pozostawiając świadectwo przeszłych zwyczajów: „Nie noś włosów długich, które brudzą suknię i nie noś czupryny, jako gniazdo wronie. Nie nastrzępiaj czuba, aby ciebie nie nazwano dudkiem. Jeżeliś nie wojskowy, tedy nie noś wąsów: jeżeli nie masz praw ich nosić, nacóż się narażasz, ażeby Policya ogoliła ci je na rynku”.

 

W stroju arlekina

Kościół był ważnym elementem życia naszych przodków, nie tylko w swoim wymiarze duchowym. Dawał również okazję do prowadzenia życia towarzyskiego, więc i tu należało wskazywać zasady dobrego wychowania. Legatowicz zwracał uwagę na stroje: „Nie chodź do kościoła w tym celu, abyś pokazał siebie i swoje bogate suknie dla wzbudzenia zazdrości w drugich. Nie wchodź do kościoła w ubiorze arlekińskim, choćby ten był najświeższej mody, jeślibyś w nim nie śmiał wnijść na pokoje jakiegoś ziemskiego pana”.

Choćbyśmy się starali, nie damy rady podważyć aktualności tych rad – a przed wyjściem z domu do kościoła zadać sobie powinniśmy to samo pytanie, które zadawali sobie nasi pradziadowie: czy w tym stroju moglibyśmy stanąć przed przełożonym na oficjalnej uroczystości?

 

O religii nie rozprawiaj

O tym, że w kościołach wielu szukało okazji do życia towarzyskiego, świadczą również kolejne wskazówki: „Nie chodź do kościoła dla zbierania dziennych nowim, plotek i rzucanych na ludzkość potwarzy i czernideł. Podczas nabożeństw nie zaglądaj ludziom w oczy: miłostki, wszelka nieskromność i płochość są obrazą wyższego Majestatu”.

Z innych wskazań domyślać się można, że nie zawsze kapłani mieli łatwość formułowania swoich myśli. Wierni słyszeli więc: „Słuchaj z uwagą kazań i nauk duchownych, nie wdając się w krytykę stylu i krasomówczych zwrotów, pamiętając na to, że jakkolwiek kaznodzieja mówi, mówi zbawienną naukę i słowo Boże głosi”.

W innym miejscu Legatowicz mówi wprost: „W materyach religii nie rozprawiaj, a raczej zostaw to Teologom”.

Zwraca również uwagę na to, by nie modlić się zbyt głośno i nie przychodzić do kościoła z małymi, głośno płaczącymi dziećmi. Przypomina, że „ołtarz nie jest zwierciadłem toalety”, nie ma więc potrzeby nieustannego poprawiania na sobie ubrania. Ale też w niczym nie pozwala popadać w przesadę. Pisze: „I w nabożeństwie zachowaj miarę; bo ci, którzy zaniedbawszy obowiązki, na rannem i wieczornem nabożeństwie czas trawią, i cały dzień w kościele siedzą, źle się modlą i próżnowaniem grzesząc drugim zły przykład z siebie dają”.

Być może jedną z zasad najbardziej godnych ocalenia z przeszłości jest jednak ta, dotycząca dzieł miłosierdzia: prosta, a zupełnie dziś zapomniana: „W dni w roku dla ciebie uroczyste: urodziny, imieniny, ślubowiny, chrzciny i t.p. miej zwyczaj nakarmić choć jednego ubogiego człowieka”.

 

Chichot głupich

W czasach, kiedy nie było jeszcze telewizji, ludzie spotykali się ze sobą dużo częściej, co wymagało szczegółowych uregulowań towarzyskich. Już na samym początku rozdziału O sprawowaniu się w towarzystwie Legatowicz pisze: „Nie zawieraj licznych znajomości: bo podtrzymywanie tych mogłoby się kosztować wiele czasu, zdrowia i pieniędzy. Nie uwięzuj się do kogoś ze swoją przyjaźnią, nieprzekonawszy się wprzód, czyś mu przypadł do serca”.

Inne rady również pozostają aktualne: „Nie śmiej się konwulsyjnie lada z czego, i nie chichotaj bez ustanku: bo taki śmiech jest oznaką płochości i zwyczajnie jest cechą głupich. Nie wchodź do towarzystwa w odzieży przesyconej dymem smrodliwego tytuniu, ażebyś karczemną wonią nie zapowietrzał domu. W towarzystwie nie nudź ludzi opowiadaniem o twych chorobach, dolegliwościach, a raczej spowiadaj się z tego lekarzom. Bądź grzecznym dla starych panien: bo biada temu, kto je obraził, biada jemu i jego pokoleniu”.

 

Nie pytaj, jak się ma

Być może najciekawsze zmiany, jakie zaszły w ciągu minionych 150 lat, to te dotyczące relacji między starszym i młodszym pokoleniem. Choć szacunek wobec starszych wciąż jest pożądany, to zmieniły się formy jego okazywania. Legatowicz zalecał, żeby nigdy nie siedzieć w obecności osoby starszej, która stoi lub chodzi, oraz by powstawać, kiedy ktoś starszy przechodzi obok. Młody powinien również stać, kiedy starsza osoba do niego mówi, a jeśli dzieje się to na świeżym powietrzu – winien również zdjąć czapkę. Zabraniał palenia cygar i fajki w towarzystwie starszych, nakazywał chodzenie zawsze po ich lewej stronie i pozostawanie o krok z tyłu. Przestrzegał również przed nieostrożnością w rozmowach: „Jeśli ktoś godniejszy od ciebie mówi coś niedorzecznie, albo fałszywie, ty nie poprawuj, raczej zamilcz, a kłamstwa mu nie zadawaj. Nie pytaj się osoby godniejszej od ciebie: jak się ma, bo to byłoby zanadto poufałe, i w każdym razie zostaw to pytanie lekarzom. Nie miej w zwyczaju pytać się wyższych i godniejszych od ciebie, co robią, co myślą? Gdzie byli? Dokąd idą? Bo oni nie obowiązani do zdawania przed tobą rachunku ze spraw i myśli swoich”.

 

Koszałki opałki

Rozmowy – nie tylko ze starszymi – obwarowane były zasadami, które chronić miały zwłaszcza mówiącego mniej. „Nie mów wiele, abyś wielomówstwem wszystkich od siebie nie zraził. Nie nudź ludzi gadając trzy po trzy, paplając terefere, plotąc koszałki opałki, prawiąc androny, ambaje i smalone duby: bo wszyscy od ciebie uciekać będą jak przed nieznośnym gadułą. Gadając z zapałem zbyt sie nie zbliżaj do tych, którzy ciebie słuchają, abyś ich śliną z ust nie opryskał. Unikaj szpetnego zwyczaju mówiąc z kimś trzymać się jego sukni, rękawa, klapy lub kołnierza” – pisał Legatowicz.

 

Zdać rachunek

Cóż jeszcze ciekawego zalecano półtora wieku temu? Choćby to, by nie jeść niczego na ulicy: „bo to na wsi uchodzi, ale w mieście wcale nie przystoi”. Albo żeby nie śpiewać serenad na ulicy, choćby śpiewało się dobrze, i tańczyć tylko w czystych rękawiczkach, żeby brudnymi rękami nie brudzić damskich sukni. I jeszcze, żeby żon nie szukać sobie na zabawach i publicznych widowiskach, bo „dobrej żony nikt nie dostał w tańcu, one najpospoliciej siedzą w domu pod czujnem okiem poczciwych matek”. Przede wszystkim zaś powtarzano to, co pozostaje aktualne dziś, i nie straci na aktualności za kolejnych 150 lat: „Zawsze i wszędzie, w mowach i czynach twoich, pamiętaj na to, że kiedyś, a może niezadługo, przyjdzie co zdać rachunek z życia i przed ludźmi i przed Bogiem”.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki