Logo Przewdonik Katolicki

Przyjaciel Oblubieńca

kard. Gianfranco Ravasi
Fot.

Ten, kto ma oblubienicę, jest oblubieńcem; a przyjaciel oblubieńca, który stoi i słucha go, doznaje najwyższej radości na głos oblubieńca (J 3, 29).


Ten, kto ma oblubienicę, jest oblubieńcem; a przyjaciel oblubieńca, który stoi i słucha go, doznaje najwyższej radości na głos oblubieńca  (J 3, 29).

 

Nie mogli pogodzić się z tym, że ich mistrz o grzmiącym głosie i władczym obliczu, prawdziwy dziedzic wielkich proroków Izraela, pozwala, by przewagę zdobył młody rabbi z Nazaretu, już na pierwszy rzut oka – skromniejszy od niego. Uczniów Jana Chrzciciela dręczyła ta zrodzona z zawiści myśl, jak wynika z kontekstu wybranego przez nas fragmentu czwartej Ewangelii, która przytacza ich słowa: „Nauczycielu, oto Ten, który był z tobą po drugiej stronie Jordanu i o którym ty wydałeś świadectwo, teraz udziela chrztu i wszyscy idą do niego” (3, 26).

Zresztą ta sama pokusa nachodzi również uczniów Chrystusa: „Nauczycielu, widzieliśmy kogoś (…), jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zaczęliśmy mu zabraniać, bo nie chodzi z nami. Lecz Jezus odrzekł: „Przestańcie zabraniać mu (…). Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami” (Mk 9, 38–40).

Wróćmy jednak do Jana i do odpowiedzi, jakiej udziela swym gorliwym uczniom na temat Jezusa. Odwołując się do słynnego biblijnego symbolu, którym posługiwali się prorocy, by opisać przymierze między Izraelem a Bogiem, czyli do obrazu wesela, Jan Chrzciciel nazywa Jezusa Oblubieńcem, któremu przeznaczona jest oblubienica, którą jest wspólnota wierzących w Niego. Już samo użycie tego wyobrażenia świadczy o uznaniu, jakim Jan darzy Chrystusa, rozpoznając Go w Jego boskości, o czym świadczy zastosowanie prorockiej symboliki ślubnej. W ramach tego uznania, wyznacza również miejsce dla siebie i kreśli swój autoportret jako przyjaciela oblubieńca. Nie jest to sformułowanie ogólne, moglibyśmy raczej uznać je za techniczny termin prawniczy. W starożytnym Izraelu przyjaciel oblubieńca był zobowiązywany przez obydwa rody do podtrzymywania relacji między narzeczonymi, a także do przeprowadzania wszelkich konkretnych, prawnych i ekonomicznych, formalności związanych z zawieranym małżeństwem.

Zatem misja Jana jest niezwykle ważna – nie tylko w znaczeniu metaforycznym – ma ona doprowadzić do spotkania Jezusa z Izraelem. W tym świetle Jan staje się rzeczywistym „prekursorem”. Jak mówi o nim w Prologu św. Jan: „Nie był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości” (1, 7). Bardzo jasne i odważne jest wyznanie, które czyni Chrzciciel po to, by jego uczniowie wznieśli się ponad swą duchową ciasnotę: „Trzeba, by On wzrastał, a ja żebym się umniejszał” (3, 30).

To zdanie jest wyrazem prawdy i pokory, świadomości własnego powołania oraz ograniczeń, jakie ono niesie. Jest to prawdziwa lekcja dla rodziców i wychowawców, przewodników i mistrzów – ich zadanie nie polega na stawianiu w centrum siebie samego, by na zawsze związać dziecko czy ucznia ze sobą, ale na tym, by to on wzrastał w pełni, by osiągnął dojrzałość i objął pierwszeństwo. Możemy powtórzyć za słynnym łacińskim filozofem żyjącym w I w. p. n.e., Seneką, że w nauczaniu jest podwójna korzyść, ponieważ ucząc, sami się uczymy.

Tłum. Dorota Stanicka-Apostoł

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki