Logo Przewdonik Katolicki

Tyle razy mówiłam, a on nic!

Bogna Białecka
Fot.

Ewa próbuje nauczyć 4-letniego synka teoretycznie prostej rzeczy grzecznego witania się. Gdy mają się z kimś spotkać, instruuje Oskara: Podaj prawą rękę, popatrz w oczy, powiedz «dzień dobry». Ile razy mam ci to powtarzać? Mimo to synek bąka tylko coś pod nosem i ze wzrokiem wtopionym w ziemię wykręca się, dopóki dorosły nie puści jego ręki.

Oskar doskonale wie, czego mama od niego oczekuje. Gdy zapytałam go, jak należy się witać, powiedział: „Trzeba podać prawą rękę, popatrzeć w oczy i powiedzieć <<dzień dobry>>”. Na poziomie intelektualnym chłopiec rozumie, co ma robić. Jednak w jego głosie wyczuwało się wielką niepewność. Zagadnęłam go: „Wiem, że witanie się z obcą osobą może być trudne, zwłaszcza jeśli myli się prawa i lewa ręka”. Oskar skinął potakująco głową: „No właśnie, a potem mnie poprawiają i mi głupio”. „Spróbujmy poćwiczyć witanie się i zobaczymy, czy potem poczujesz się pewniej”, podpowiedziałam.
Najpierw kilka razy pokazałyśmy z Ewą, jak się wita. Potem zawiązałyśmy Oskarowi na prawej rączce brązową nitkę jak bransoletkę. Teraz Oskar się witał. Było to tak łatwe i naturalne, że następnym razem, gdy się witaliśmy, przytrzymałam jego rękę, pogładziłam po głowie i powiedziałam: „Jaki miły, dobrze wychowany chłopiec”. Oskar na nowo wbił oczy w ziemię i powiedział: „Nie lubię, jak mi się tak robi”. Okazało się, że wielu znajomych Ewy właśnie w ten sposób wita się z chłopcem. Jako dorośli mamy czasem tendencję, by traktować dzieci jak zwierzątko domowe do głaskania, mimo że dla malucha kontakt fizyczny z obcą osobą może być niemiły. Ewa wymyśliła proste rozwiązanie problemu. Gdy spotyka się z kimś, prosi dziecko o przywitanie się, a następnie od razu sama podaje rękę. Dzięki temu synek nie jest głaskany ani obściskiwany.
 
Jak nauczyć dziecko rozwiązywania problemów?
Historia ta przybliża nam kilka ważnych spraw. Jeśli dziecko dobrze rozumie, czego od niego wymagamy, jednak tego nie robi, warto dotrzeć do istoty problemu. Zwykle okazuje się, że czegoś się boi, zwyczajnie nie potrafi zrobić lub popełnia błędy. Druga sprawa  to różnica między „wiedzieć” a „potrafić”. Oczywiście jasna instrukcja jest podstawą – dziecko musi wiedzieć, czego od niego oczekujemy – jednak nawet najlepsza instrukcja nie wystarczy.
Robert Mc Kenzie w książce Kiedy pozwolić, kiedy zabronić opisuje cztery proste sposoby uczenia dzieci rozwiązywania problemów i doskonalenia umiejętności.
 

Pełne teksty artykułów "Przewodnika Katolickiego" w Internecie ukazują się po 10 dniach od daty wydania drukiem.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki