Logo Przewdonik Katolicki

Lęk w tyle głowy

Łukasz Kaźmierczak
Fot.

Z prof. Andrzejem Zybertowiczem, dyrektorem Instytutu Socjologii UMK w Toruniu, badaczem zakulisowych wymiarów życia społecznego, rozmawia Łukasz Kaźmierczak Kilkanaście lat temu w swojej głośnej książce W uścisku tajnych służb: Upadek komunizmu i układ postnomenklaturowy zwracał Pan uwagę na istnienie w Polsce nieformalnego układu żerującego na transformacji ustrojowej....

Z prof. Andrzejem Zybertowiczem, dyrektorem Instytutu Socjologii UMK w Toruniu, badaczem zakulisowych wymiarów życia społecznego, rozmawia Łukasz Kaźmierczak

Kilkanaście lat temu w swojej głośnej książce „W uścisku tajnych służb: Upadek komunizmu i układ postnomenklaturowy” zwracał Pan uwagę na istnienie w Polsce nieformalnego układu żerującego na transformacji ustrojowej. Dziś słowo „układ” bardzo często pojawia się w publicznej debacie...
– Układ jest metaforą, sam wolę zresztą używać terminu „nieformalne pasożytnicze grupy interesu”. Gdy mówi się o mechanizmach zakulisowych, pojawia się obiegowy zarzut, że to myślenie spiskowe. Rzeczywiście, im zdrowsza demokracja w danym państwie, tym mniejsza rola działań spiskowych. Niestety, Polskę budujemy na gruzach państwa policyjnego – a tam agenturyzacja i zastraszanie były kluczowymi instrumentami władzy. W książce „Prywatyzowanie państwa policyjnego”, którą opublikowałem sześć lat temu z prof. Marią Łoś, próbowaliśmy rekonstruować proces transformacji ustrojowej nie pod kątem budowy instytucji demokratycznych i wolnego rynku – choć to bardzo ważne zjawiska – ale z innego punktu widzenia. Założyliśmy, że podjęto próbę – jak się okazuje, nader udaną – sprywatyzowania zasobów wytworzonych przez rozbudowane struktury państwa policyjnego. Przykładowo niszczenie archiwów SB było w znacznej mierze zasłoną dymną dla ich prywatyzacji.

Czy to oznacza, że „najcenniejsze” teczki spoczywają dziś wygodnie w sejfach biznesmenów X czy Y?
– Dokładnie. Grupy agentów prowadzone przez pana X lub jego kolegów, którzy pracowali dla SB lub służb tajnych LWP, zostały przy prywatyzacji wykorzystane do tego, żeby wspólnie, w porozumieniu i tajemnicy przechwycić smakowite kąski np. z sektora bankowego. Nowe służby nie przejęły tych agentów, bo często nie wiedziały nawet o ich istnieniu. Tajne służby peerelowskie nie tyle zostały po 1989 r. rozwiązane, co raczej uległy przegrupowaniu.

Spróbujmy skonkretyzować układ, odpowiedzmy na sakramentalne pytanie: kto za tym wszystkim stoi?
– Na układ nie można patrzeć jak na strukturę piramidalną, na szczycie której znajduje się szef rozdający karty na wzór mafijnego capo di tutti capi. Układ to pewna struktura sieciowa. Są w niej węzły, przez które przepływa więcej informacji, przez co osoby tam usadowione mają większe wpływy niż inne elementy sieci. Ale istnieje cała seria układów lokalnych, w których są osoby rozdające karty. Takie układy dokonują wspólnie dużych aferowych przewłaszczeń, ale też walczą ze sobą. Część informacji, które na temat afer otrzymywały media, była właśnie skutkiem wewnętrznych rozgrywek między grupami interesów. A niektóre największe afery prawdopodobnie nigdy nie wyjdą na jaw, bo zostały „zrobione” po mistrzowsku.

Dlaczego układ ma tak wielką władzę – a wykazała to afera Rywina – że może wpływać na kluczowe decyzje dotyczące całego państwa i wszystkich jego obywateli?
– Najbardziej wyrazisty jest chyba przypadek Marka Belki. Już jako szef rządu w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” stwierdził: „Mówi się, że u nas rządzą służby. I myślę, że do jakiegoś stopnia jest to prawda”. A zatem premier, konstytucyjnie uprawniony do rządzenia krajem, stwierdza na początku swojego urzędowania, że jakiś inny nieuprawniony podmiot współrządzi Polską. Żadna ze służb nie ma prawa rządzić w państwie, winna być jedynie instrumentem rządzenia. Nie wiemy, aby Belka wszczął jakiekolwiek procedury, które ukróciłyby ową zdiagnozowaną przez niego samego patologię w systemie władzy.

Dlaczego tak się zachował? Odpowiedź dała sejmowa komisja orlenowska. Belka najpierw przed nią skłamał, mówiąc, że nie podpisywał żadnych dokumentów dla służb, a potem dowiedzieliśmy się, że parafował instrukcję wyjazdową. Gdyby był politykiem na poziomie, to po zaprzysiężeniu powinien publicznie powiedzieć: „Mówi się, że u nas rządzą służby, to jest problem i będę go rozwiązywał. Nie przeszkodzi mi w tym, że swego czasu podpisałem instrukcję wyjazdową SB. Więc niech ci, którzy te dokumenty posiadają, nie myślą, że mają na mnie jakiegoś haka”.

Jednak ani Marek Belka, ani żaden inny polski polityk nigdy nie zdobył się na coś podobnego. Wielu polityków boi się wkraczać na tereny, które środowisko służb określa jako zastrzeżone dla siebie.

To też tłumaczy, dlaczego w Polsce nie udało się nigdy do końca przeprowadzić lustracji i dekomunizacji...
– Przeciwni temu są oczywiście byli funkcjonariusze i współpracownicy służb PRL, od lat funkcjonujący w układach biznesowo-politycznych. Ale jest jeszcze inny, szerszy krąg – ludzie, którzy otarli się o współpracę, byli przesłuchiwani, zastraszani, podpisali lojalkę albo nawet nic nie podpisali, ale boją się, że przypadkiem mogli zostać zarejestrowani. Zresztą „Gazeta Wyborcza” zrobiła wiele, by w nich takie obsesyjne obawy wytworzyć. Ci ludzie to „chór”: mają z tyłu głowy wdrukowany lęk przed tajnymi służbami i to oni są podglebiem frontu antylustracyjnego, współtworzą aurę lęku i zakłamania.

Setki tysięcy Polaków zostało przemielonych przez maszynerię państwa policyjnego, zainfekowano ich lękiem, niepewnością, zdradą, pogardą dla prawa, pogardą dla otwartości w życiu publicznym. Tymi ludźmi nie trzeba nawet zarządzać przez agentów, nikt im nie musi wydawać poleceń, oni są zarządzani przez własny lęk.

Czyżby tak łatwo można było pozbawić człowieka zdolności krytycznego myślenia?
– Wbrew pozorom inteligencję jako grupę społeczną dość łatwo skanalizować. Praca mózgu polega na codziennym wykonywaniu tysięcy zautomatyzowanych operacji. Podchodząc do drzwi, nie zastanawiamy się, z jaką siłą nacisnąć klamkę, nasze mózgi automatycznie to rozpoznają. Ale operacje automatyczne mogą się przekładać nie tylko na codzienne czynności życiowe, ale także na myślenie o polityce. Nazwijmy to kolanowym odruchem mózgu – na hasło: „agenturalne powiązania” zautomatyzowana podświadomość tłoczy reakcje: myślenie spiskowe, zatem oszołomstwo.

Skąd w nas ten odruch?
– Wybitny badacz tajnych służb Christopher Andrew, profesor Cambrige University, napisał, że kultura masowa sprowadza sposób patrzenia na świat specsłużb do poziomu płaszcza i szpady. Ponieważ łatwo doprowadzić to do absurdu, do żartów o szpiegach w ciemnych okularach, wytwarza się aura kulturowa, w której badaczom trudno jest w sposób poważny penetrować te zjawiska. A to jest na rękę tym, którzy działają zakulisowo i chcą, by społeczeństwo nie monitorowało tego, co robią.

Rozmawiamy kilka dni po podpisaniu przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego ustaw rozwiązujących Wojskowe Służby Informacyjne...
– Wydaje się, że od niedawna w cywilnych służbach specjalnych tonu nie nadają już ludzie uformowani w PRL. Ale służby wojskowe są reformowane właściwie po raz pierwszy od upadku komunizmu. Skoro zatem przez 16 lat transformacji potrafiły przeciwdziałać wszelkim zagrożeniom swoich struktur, to na pewno zdążyły dokonać przegrupowań – na czas rozprowadzić agentów i funkcjonariuszy na etatach niejawnych po kluczowych instytucjach, przede wszystkim finansowych, obwarować się w pewnych sektorach rynku. Może niepokoić też, że w ustawie wprowadzającej przepisy o nowych służbach wojskowych jest zapis umożliwiający, by aż do października 2008 szefami nowych służb wojskowych były osoby uprzednio będące funkcjonariuszami służb tajnych lub tajnymi współpracownikami w PRL.

Pozytywne jest powołanie od podstaw nowej w III RP tajnej służby, czyli Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Rozwiązanie WSI i powołanie CBA trzeba traktować jak elementy tego samego pakietu. To próba rozbicia matecznika pewnych patologii i budowy miecza Damoklesa, który będzie nas chronił przed ich odrodzeniem się.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki