Logo Przewdonik Katolicki

Czego możemy uczyć się od Chińczyków?

Bogna Białecka
Fot.

Młodzież jest bezczelna i nie traktuje starszych z szacunkiem. Młodych nie interesują odczucia rodziców, ignorują polecenia dorosłych. Taki obraz nastolatków przedstawiają hollywoodzkie produkcje i wielu rodziców w to wierzy.

 

 

Bunt nastolatka wydaje się biologicznie uwarunkowany. Jest w tym trochę prawdy. Wśród uczniów gimnazjum i szkoły średniej rówieśnicy zaczynają odgrywać ważną rolę. Dzieci odkrywają właśnie nowe zainteresowania i wyrabiają własne zdanie na temat polityki, wizji przyszłego zawodu czy relacji osobistych. Czy jednak konflikty z nastolatkiem muszą przebiegać w napiętej atmosferze?

 

Rola szacunku wobec rodziców

W niektórych kulturach, np. chińskiej, najmłodsi dorastają w atmosferze szacunku dla rodziców oraz dużego zaangażowania w sprawy rodziny. Okres dojrzewania tego nie zmienia. Zbadał to zespół naukowców z USA we współpracy z chińskimi badaczami (Pomerantz EM, Qin L, Wang Q,  Chen H. 2011.). Przez dwa lata porównywano niemal tysięczną grupę uczniów amerykańskich i chińskich w wieku 13–14 lat. Śledzono ich wyniki w nauce oraz postawę wobec rodziców.  Wywiad dotyczący postawy zawierał takie pytania, jak np.: „Jakie masz poczucie – ile czasu powinieneś spędzać w domu z rodzicami?” lub „Czy starasz się uzyskać dobre wyniki w nauce po to, by zadowolić rodziców?”.

Na początku badania zarówno amerykańskie, jak i chińskie nastolatki wykazywały podobną postawę szacunku wobec rodziców. Te pierwsze były nawet bardziej przejęte ich opinią niż te drugie. Jednak z czasem większość amerykańskich nastolatków straciła poczucie odpowiedzialności za rodzinę. U Chińczyków nie nastąpiła taka zmiana. Co więcej – okazało się, że sukces w szkole jest ściśle związany z postawą dzieci wobec rodziców. Tak amerykańskie, jak i chińskie dzieci, mające duży szacunek do rodziców, czujące silny związek z rodziną i odpowiedzialność za nią, lepiej radzą sobie w nauce. Zjawisko to związane było z konkretnym stylem rodzicielstwa, w którym rodzic jest bardziej autorytetem niż przyjacielem dziecka.

W Polsce styl wychowania oparty na wdrażaniu dzieci w świat wartości i na szacunku wobec rodziców popularyzuje Dariusz Zalewski w formie tzw. edukacji klasycznej.

 

Ciężka praca, nie talent

Dr Ramey, profesor ekonomii na  University of California, przeanalizował dane statystyczne z corocznie przeprowadzanych wywiadów dotyczących nauki. Badano piętnastolatków, prosząc o określenie liczby godzin tygodniowo poświęcanych na odrabianie zadań domowych. Gdy naukowiec porównał ze sobą różne grupy etniczne, odkrył ogromne różnice. Przeciętny uczeń pochodzący z Azji spędzał ok. 13 godzin tygodniowo, ucząc się w domu i odrabiając zadania domowe. Biali Amerykanie z kolei uczyli się w domu zaledwie 5,5  godziny na tydzień.

Co ciekawe, wcześniej prowadzone badania udowodniły, że Azjaci osiągają większy sukces naukowy i wyższy poziom wykształcenia, niż to wynika z ich ilorazu inteligencji. Czyli gdyby porównać Polaka czy Amerykanina z Azjatą – mających identyczny iloraz inteligencji – okazałoby się, że Azjata ma większe osiągnięcia. Badanie liczby godzin spędzanych na nauce pozwala wyjaśnić tę zagadkę. Różnica polega na tym, że Azjaci uważają, iż osiągnięcia zależą nie od zdolności, ale od włożonego w pracę wysiłku. Jest to istotna różnica kulturowa. Ile razy słyszymy, że ktoś jest szczególnie uzdolniony i dlatego tak wiele udało mu się osiągnąć? Cywilizacja zachodnia zakłada, że wszystko zależy od talentu. Azjaci uczą dzieci, że inteligencja nie jest wrodzona ani niezmienna. Gdy ludzie wierzą, że wysiłek jest ważny, a inteligencja zmienia się, uczą się lepiej. Inaczej reagują na błędy i porażki.

Jak to wygląda w Polsce? Wielu nauczycieli akademickich opowiada, że znaczna część studentów jest zupełnie nieprzygotowana do nauki wymagającej  samodyscypliny i zaangażowania. Jeżeli w szkole średniej poświęcali na naukę mniej niż 10 godzin tygodniowo, nie dziwi, że są przekonani, iż dobrym studentem trzeba się urodzić.

 

Ciężka nauka – ale nie od przedszkola!

W niektórych zerówkach dzieci regularnie dostają zadania domowe. Nauczyciele twierdzą, że dzięki temu wyrabiają one w sobie nawyk nauki w domu.

Najnowsze badania  (Gopnik 2011) dowodzą, że formułowanie bardzo konkretnych poleceń pięcio- i sześciolatkom zabija w nich umiejętność myślenia analitycznego oraz kreatywność. Co gorsza, niektóre dzieci w tym wieku zostają błędnie zdiagnozowane jako mające ADHD, tylko dlatego, że nie potrafią wysiedzieć wystarczająco długo przy stoliku, wykonując polecenia nauczyciela. Psychologia rozwojowa pokazuje, jak duże zmiany zachodzą między 5. a 7. rokiem życia. Przedszkolakom trudno się dłużej skupić, są bardziej impulsywne. Około 7. roku życia stają się zdolne do dłuższego skupienia. Jest to elementem tzw. gotowości szkolnej (o której zupełnie zapomniano w nieszczęsnej reformie oświaty, posyłającej sześciolatki do pierwszej klasy).

Dodatkowy problem wynika z faktu, że zadania domowe dla przedszkolaków są w gruncie rzeczy zadaniami domowymi dla ich rodziców. Tak małe dzieci nie są w stanie w pełni zadbać o odrobienie zadania domowego, a nawet najbardziej „odpowiedzialne” maluchy potrzebują intensywnego nadzoru w pracy. Bynajmniej nie zachęca to do nauki, a dla rodziców jest to uciążliwe.

Kolejny problem polega na tym, że część nauczycieli nie potrafi odpowiednio ocenić, ile czasu dziecko będzie potrzebować na wykonanie zadania. Dzieci inaczej pracują w godzinach porannych, gdy są wyspane, w towarzystwie rówieśników, inaczej samotnie, zmęczone po całym dniu spędzonym  w przedszkolu czy zerówce.

Z tych właśnie powodów warto uczyć dzieci wartości wysiłku włożonego w pracę, jednak trzeba zachować pewien umiar. Zadania muszą być dostosowane do wieku, a nawyk samodzielnego uczenia się i odrabiania zadań domowych należy kształtować dopiero od 7. roku życia dziecka.

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki