Wyjechali z Polski już 28 kwietnia, żeby 1 maja wziąć udział w beatyfikacji Jana Pawła II. W grupie pielgrzymów, prowadzonej przez ks. Huberta Nowaka, była głównie młodzież gimnazjalna, ponadgimnazjalna i studenci z Inowrocławia.
Wprawdzie na trasie pielgrzymki znalazły się: Werona, Bolonia, Rzym, Siena, Florencja, Sassello, Pawia, Altötting i Marktl, ale biorący w niej udział zgodnie przyznawali, że dwa wydarzenia wywarły na nich największe wrażenie. Pierwszym był moment beatyfikacji Jana Pawła II, wielkiego i znanego całemu światu papieża, a drugim wizyta w Sassello – rodzinnej miejscowości beatyfikowanej niespełna rok temu 19-latki Chiary Badano, urodzonej w 1971 r.
Na moim miejscu
– Przed wyjazdem do Rzymu robiłem zakupy – opowiada Jacek. – Ekspedientka zauważyła, że bardzo się spieszę, i pytała dlaczego. Powiedziałem, że jadę na beatyfikację, a ona się rozpłakała i zaczęła opowiadać, jak bardzo mi zazdrości, że chciałaby tam być, ale nie może, bo zatrzymuje ją i praca, i kłopoty rodzinne. Prosiła, żebym pamiętał o tym, jakie mam szczęście i ile osób chciałoby być na moim miejscu. Ta świadomość bardzo mi potem pomogła.
Jestem szczęśliwy
Kiedy ksiądz ogłosił wyjazd, chcieli jechać wszyscy – wspomina Łukasz. – Potem entuzjazm opadał. Jedni rezygnowali, inni odradzali, straszyli, że umrę z głodu, że nie dam rady – tylko babcie były ze mnie dumne, że jadę. Po Rzymie chodziłem z ciężkim plecakiem, żeby jakoś przetrwać noc oczekiwania. W końcu rozbiliśmy się na ulicy i miało być wspaniale. Wtedy ktoś wszczął fałszywy alarm, że otwierają Via Conciliazione, i cały tłum ruszył do przodu. Chwyciłem do ręki naszą flagę. Szedłem tak krok po kroku w wielkim ścisku, z godziny na godzinę, przez całą noc. Kiedy docieraliśmy do placu, jakiś karabinier odebrał mi flagę. Zdążyłem szybko pomyśleć: „Jak to? Jak my się bez niej potem odnajdziemy?”. Nie zastanawiając się, wyrwałem mu flagę z ręki i dalej się przeciskałem. Robiło się coraz ciaśniej. Niektórzy zdołali usiąść, ale zanim się zorientowałem, nie było już ani odrobiny wolnego miejsca. Rozejrzałem się. Niedaleko stały starsze panie, więc pewnie i ja dam radę. Stoję. Wytrzymałem około godziny, nogi już mnie bolały, nocne zmęczenie dało się we znaki, chciałem rzucić flagę i iść, ale patrzę – starsze panie zaczynają śpiewać. Cóż robić, stoję dalej, przecież nie będę słabszy! Około godz. 9 rano tłum przepchnął barierki i udało nam się wejść na plac. Kiedy patrzyłem na odsłaniający się portret Jana Pawła II, nie czułem już nic poza tym, że jestem szczęśliwy.
Nie chcę się wstydzić
– Przed wejściem na plac jeden z Meksykanów zapytał mnie, czy ma prawo tu być, skoro nie jest z Polski – mówi Mateusz. – Odpowiedziałem, że nie ma prawa: że musi tu być. Potem, kiedy odsłaniano obraz, ów Meksykanin płakał, a ja płakałem, patrząc na niego. Zrozumiałem, że Jan Paweł II nie był papieżem Polaków, Niemców, Francuzów, ale papieżem nas wszystkich.
– Kiedy Włosi na placu krzyczeli imię Jana Pawła II, zrobiło mi się wstyd: że oni potrafią okazywać miłość, którą ja tak skrzętnie skrywałem. I wiedziałem, że więcej już nie chcę się wstydzić – dodaje Kuba.
Nie bójmy się
– Z natury jestem leniwy i nigdy nic mi się nie chce – przyznaje Stanisław. – Stojąc w wielkim ścisku na ulicy, miałem wszystkiego dojść i chciałem uciec. Wtedy popatrzyłem na starszych ludzi, stojących tam podobnie jak ja, i powiedziałem do siebie: „Człowieku, ty masz 18 lat i narzekasz? Popatrz na nich, im jest dużo trudniej, a się nie poddają!”. Teraz wiem, że gdybym wyszedł z tego tłumu, gdybym się poddał i obejrzał wszystko na sąsiedniej ulicy na telebimie, popełniłbym największy błąd w moim życiu.
Mateusz dodaje: – Wiemy, jakie są realia w szkole. Przed wyjazdem trzeba było pokazywać, że jedziemy na fajną wycieczkę za małe pieniądze. Teraz proszę: nie bójmy się mówić, że beatyfikacja była dla nas ważnym wydarzeniem, na którym płakaliśmy i które zmieniło nasze życie.
Świętość na wyciągnięcie ręki
Równie niezwykłe wrażenie jak beatyfikacja Jana Pawła II zrobiła na młodych wizyta w Sassello, gdzie urodziła się i mieszkała bł. Chiara Badano. Ta młoda dziewczyna krótko przed swoimi 18. urodzinami dowiedziała się, że ma raka kości – rok później zmarła. Papież Benedykt XVI beatyfikował ją we wrześniu 2010 r., a w Sassello można nie tylko pomodlić się przy jej grobie, ale również spotkać jej rodziców, nauczycieli i przyjaciół.
Inowrocławscy pielgrzymi, gościnnie przyjęci przez mieszkańców Sassello, zobaczyć mogli film o życiu Chiary, spotkali się z matką jej najlepszej przyjaciółki, która szyła jej sukienkę ślubną do trumny, z jej nauczycielką oraz z ojcem Chiary. W parafialnym kościele modlili się na Mszy św., odwiedzili grób Chiary oraz jej dom rodzinny, w którym do dziś mieszkają jaj rodzice.
– Kiedy byliśmy na cmentarzu, przy grobie bł. Chiary, przyszedł jej ojciec – wspomina Agnieszka. – Rodzice Chiary stracili jedyne i długo wyczekiwane dziecko, a kiedy patrzyło się na jej ojca, widać było, że nie lamentują, ale są szczęśliwi i naprawdę ufają Bogu. Wtedy zrozumiałam, że świętość jest blisko nas. Ten człowiek dotykał prawdziwej świętości, więc i nasza świętość jest w zasięgu ręki.
Świętym mogę być ja
– Ojciec Chiary opowiadał, że zanim wszedł do pokoju córki, zaglądał przez dziurkę od klucza – i zawsze widział ją uśmiechniętą, mimo ciężkiej choroby. Pomyślałem, że to przecież niemożliwe – opowiada Sebastian. I dodaje: – Ale widać właśnie było to coś ponadludzkiego, coś od Boga, to właśnie była świętość...
– Słowa Chiary, kierowane do Boga: „Jeśli Ty tego chcesz, to i ja tego chcę” podziałały na mnie piorunująco. Jeszcze nie potrafię tak powiedzieć, ale będę się uczyć, a bł. Chiara będzie moją nauczycielką – mówi Justyna.
– Kiedy rozmawiałem z oprowadzającą nas Rosą Carlą, powiedziała mi, że jeśli Chiara, zwykła dziewczyna, mogła zostać świętą, to świętą mogę też być ja, i ona, i każdy z nas – wspomina Andrzej.
Każdy z nas może zostać świętym: łatwiej w to uwierzyć i łatwiej tym żyć, kiedy świętych się spotyka, niezależnie od tego, ile trudu to kosztuje. A kiedy już się uda, człowiek może tylko westchnąć: „Jaki błąd bym popełnił, gdybym nie spróbował!”.