„Kto napisał ten list? Zaprawdę, jeden Bóg to wie!” – tak w III w. chrześcijański myśliciel Orygenes z Aleksandrii Egipskiej wyrażał tajemnicę pochodzenia Listu do Hebrajczyków, w przeszłości zaliczanego przez niektórych do epistolografii Pawłowej, ale będącego prawdopodobnie owocem pracy innego autora, być może związanego ze środowiskiem Apostoła i tekstem obdarzonym niewątpliwą oryginalnością. Świadczyć może o tym jeden z licznych przykładów: Osoba Chrystusa nosi cechy Najwyższego Kapłana, co jest czymś niezwykłym w Nowym Testamencie, inne jednak niż kapłan hebrajski, z którym jest dla kontrastu skonfrontowany.
List jest, zgodnie z jego własną definicją, „słowem zachęty” (13, 22), czyli homilią lub krótkim traktatem teologicznym, skomponowanym w eleganckiej, a nawet wyszukanej, grece. W naszym sznurze literackich i duchowych pereł biblijnych przedstawiamy jego znany fragment, zdominowany przez wyrazisty obraz miecza (Jeremiasz mówił o „młocie kruszącym skałę” – w 23, 29) odnoszący się do słowa Bożego.
Trzeba zauważyć, że Pismo Święte często posługuje się „ofensywnymi” symbolami dla wyrażenia rozstrzygającej mocy, jaką ma w sobie słowo Boże, która ujawnia się w dziejach ludzkości i w osobistej historii wiernych. Dla przykładu: Apokalipsa mówi o Chrystusie, że „z Jego ust wychodził miecz obosieczny” (1, 16), po to właśnie, by nawiązać do słów Izajasza, mówił o Mesjaszu, że „rózgą swoich ust uderzy gwałtownika, tchnieniem swoich warg uśmierci bezbożnego” (11, 4).
Jeśli chcielibyśmy wprowadzić wariant tej metafory, moglibyśmy stwierdzić, że słowo Boże jest jak skalpel, który wchodzi pod powierzchnię, przenikając aż do stawów, a nawet przebijając kości, by pobrać szpik. Rzeczywiście, chce ono rozeznać i osądzić tajemnice sumienia, gdzie zamknięte są najmroczniejsze myśli i uczucia, które nieraz chcielibyśmy i próbujemy ukryć nawet przed sobą. Słowo dociera do punktu, gdzie spotykają się dusza, która jest naszą wewnętrzną tożsamością, i duch, który według św. Pawła jest Bożą zasadą nowego życia danego przez Chrystusa.
„Nie ma stworzenia, które dla Niego byłoby niewidzialne; przeciwnie, wszystko odkryte jest i odsłonięte przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek” – mówi dalej List do Hebrajczyków (4, 13). Jest to nie tyle religia strachu, ile powagi, która wymaga surowego zobowiązania moralnego, szczegółowego rachunku sumienia, czego nauczał również Jezus: „Kto Mną gardzi i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które wygłosiłem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym” (J 12, 48).
Kiedy spotykamy i słuchamy Chrystusa, „cichego i pokornego serca”, nie zapominajmy, że Pan: „Ostrym mieczem uczynił Jego usta”, by sądził i potępiał zło (Iz 49, 2).