Logo Przewdonik Katolicki

W Nim wszystko wam opowiem

o. Michał Golubiewski OP
FOT. WIKIPEDIA. Fragment malarstwa sufitowego Daniela Grana w kościele św. Anny w Wiedniu. Adam i Ewa są przedstawieni poniżej, w łańcuchach

Nieskończony Bóg „wypowiada się” cały w jednym Słowie, które jest Jego odwiecznym Synem. A potem cała ta nieskończoność mieści się w jednym człowieku, który rodzi się w Betlejem. Jakby Bóg w jednym Słowie-Człowieku dawał nam „skrót samego siebie”.

Kiedy byłem mały i szliśmy w Boże Narodzenie do kościoła, lubiłem Ewangelię według św. Łukasza o narodzinach Pana Jezusa – byli w niej pasterze i aniołowie, i żłóbek. Za to nudził mi się początek Ewangelii św. Jana: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo… Wszystko przez Nie się stało… A Słowo stało się ciałem...”. Dopiero z czasem te fragmenty Pisma zaczęły się dla mnie trochę rozjaśniać, choć nadal pozostają tajemnicze.
 
Bóg jak w soczewce
Bo przecież jest wielką tajemnicą, że nieskończony Bóg „wypowiada się” cały w jednym Słowie, które jest Jego odwiecznym Synem. A potem cała ta nieskończoność mieści się w jednym człowieku, który rodzi się w stajence w Betlejem. Jakby Bóg mówił – „w Nim wszystko wam opowiem”. Jakby w jednym Słowie-Człowieku w cudowny sposób dawał nam „skrót samego siebie”, całą swoją miłość i pokój skupione jak w soczewce w jednym ludzkim życiu – życiu Jezusa. Wszystko, co Chrystus robił, co mówił albo znosił w ciągu życia, było opowiadaniem nam przez Boga o Sobie, Jego objawieniem. Jak Jezus sam powiedział w Ewangelii: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10, 30); „Kto mnie widzi, widzi tego, który mnie posłał” (J 12, 45).
Pięknie o tym pisał św. Jan od Krzyża: „Dzisiaj, jeśliby ktoś jeszcze pytał Boga albo pragnął od Niego jakichś widzeń czy objawień (…) Mógłby wtedy Bóg powiedzieć: ‘Wszystko już powiedziałem przez Słowo, będące moim Synem i nie mam już innego słowa; czyż mogę ci więcej odpowiedzieć albo objawić coś więcej ponad to? Na Niego więc zwróć swe oczy, gdyż w Nim złożyłem wszystkie słowa i objawienia. Odnajdziesz w Nim o wiele więcej niż to, czego pragniesz i o co prosisz’. (…) Znajdziesz wtedy więcej, niż sądzisz, bo mówi o Nim św. Paweł: W Nim cała pełność Bóstwa zamieszkuje cieleśnie”.
 
Słowo, które działa
Kiedy patrzymy na Stary Testament, widzimy, jak Bóg działa swoim słowem, poprzez słowo. Tak jest od początku, od momentu stworzenia świata, kiedy Bóg powiedział i stało się. Nic więcej – po prostu powiedział. Kiedy chrześcijanie zaczęli odczytywać te słowa Księgi Rodzaju, zobaczyli w tym prawdę o stworzeniu świata przez Chrystusa – Słowo Ojca. Właśnie dlatego na niektórych obrazach przedstawiających stworzenie świata widać Jezusa, który stwarza pierwszego człowieka, a Adam ma Jego rysy, jest do Niego podobny.
Bóg stworzył świat przez swoje Słowo, jest jednak wiele innych miejsc starotestamentalnych, gdzie mowa o Bożym słowie i można je w jakiś sposób odnosić do Chrystusa: „Twoje słowo jest (…) światłem na mojej ścieżce” (Ps 119, 105); „Słowo Boga w ogniu wypróbowane, tarczą jest dla tych, co Doń się uciekają” (Prz 30, 5); „Trawa usycha, więdnie kwiat, lecz słowo Boga naszego trwa na wieki” (Iz 40, 8).
Jezus-Słowo przychodzi na świat wykonać cierpliwie pewną „pracę”, spełniając w pewien sposób ten fragment Księgi Izajasza: „Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa” (55, 10–11).
 
Słowo i nasze słowa
Ponieważ nosimy w sobie podobieństwo do Niego, nasze życie ma być pewnym „odblaskiem Słowa”, to znaczy ukazać jakąś cząstkę i odcień tajemnicy, która w całości zawarta jest w Chrystusie. Kiedy patrzymy na Jezusa, widzimy, że Jego „bycie Słowem” oprócz tego, co czyni, spełnia się także przez wiele ludzkich słów, jest „rozpisane” na wiele sytuacji, kiedy coś mówi lub milczy. To jest bardzo konkretna przestrzeń, w której mamy się stawać do Niego podobni – nasze słowa mają być odbiciem Jego prawdy i dobroci. Bardzo jasno mówi o tym św. Paweł w Liście do Efezjan: „Niech nie wychodzi z waszych ust żadna mowa szkodliwa, lecz tylko budująca, zależnie od potrzeby, by wyświadczała dobro słuchającym” (4, 29).
 
Błogosławcie
O dobroci naszych słów (lub milczenia), do których jesteśmy wezwani, Pismo Święte mówi zresztą w wielu miejscach. Już w Starym Testamencie psalmista modli się: „Postaw, Panie, straż moim ustom i wartę przy bramie warg moich! Mojego serca nie skłaniaj do złego słowa” (Ps 141, 3–4). W Ewangelii słyszymy z ust Jezusa, że każde ludzkie słowo będzie miało znaczenie przed Bogiem (por. Mt 12, 36–37), a św. Paweł zachęca, żeby miłość nieprzyjaciół wyrażała m.in. w słowach: „Błogosławcie tych, którzy was prześladują. Błogosławcie, a nie złorzeczcie” (Rz 12, 14). Rzeczywiście, wiele dobra może się wydarzyć przez same słowa, zanim jeszcze człowiek przejdzie do jakiegokolwiek innego działania. Można błogosławić (także w sensie dobrego mówienia o innych), dzielić się wiarą, pocieszać czy upominać (w końcu jest to jeden z uczynków miłosierdzia!).
Z biblijnych wezwań widać jednak, że realizowanie dobra w słowach jest czymś przynajmniej równie trudnym, co w czynie, a przy tym czasem bardziej umyka uwadze człowieka: „Jeżeli ktoś uważa się za człowieka religijnego, lecz łudząc serce swoje nie powściąga swego języka, to pobożność jego pozbawiona jest podstaw” (Jk 1, 26).
 
Mnisi i reszta świata
W Kościele kłopoty z językiem i wagę słów szczególnie szybko i wyraźnie zrozumieli pierwsi mnisi. Ojcowie pustyni mawiali: „Kto mówi, mówi dla Boga, kto milczy, milczy dla Boga”. Bardzo podkreślano, jak ważne jest unikanie szemrania, obmowy czy osądu. U jednego z ojców znajdujemy radykalne stwierdzenie: „Wolę się najadać mięsem i pić wino [co było wbrew regule – MG], niż pożerać ciało braci przez obmowę”. Owocem czuwania nad swym sercem miało być czuwanie nad językiem. Ta tradycja została przekazana następnym pokoleniom osób żyjących życiem konsekrowanym. O św. Dominiku mówiono, że nie słyszano od niego niepotrzebnych słów, a kiedy mówił, to albo z Bogiem, albo o Bogu.
Jasne jest jednak, że dbałość o słowo jest w gruncie rzeczy powołaniem wszystkich chrześcijan. Dziś papież Franciszek bardzo często wzywa do uważności na to, co się mówi, a zwłaszcza do unikania obmowy, którą dosadnie porównuje z terroryzmem: „Obmawianie to rzucanie bomby, zniszczy innego, a ja odchodzę spokojny”.
 
Słowo pokoju
W tych dniach świętujemy narodzenie Jezusa – Słowa Ojca, Słowa zbawienia i pokoju. Nasze życie i nasze słowa mają być w pewien sposób do Niego podobne: nieść w sobie prawdę i szacunek dla drugiej osoby, mieć u swoich najgłębszych korzeni miłość, być odblaskiem Bożego pokoju. Tak pisze o tym św. Kolumban Młodszy, wczesnośredniowieczny mnich irlandzki: „Chrystus sam maluje w nas swój obraz, mówiąc: ‘Pokój mój wam daję, pokój mój zostawiam wam’. Na cóż jednak przyda się wiedzieć, że dobrą rzeczą jest pokój, jeśli się go dobrze nie strzeże. To bowiem, co najlepsze, bywa zazwyczaj bardzo delikatne, a wszystko, co kosztowne, wymaga większej ostrożności i staranniejszej opieki. Otóż bardzo kruche jest to, co ginie pod wpływem nierozważnych słów albo w wyniku najmniejszej obrazy brata. Tymczasem nic nie jest tak miłe ludziom, jak mówić o cudzych sprawach, zajmować się nie swoimi rzeczami, wypowiadać próżne słowa, mówić źle o nieobecnych. Ci zatem, którzy nie mogą powiedzieć: ‘Pan obdarzył mnie językiem wymownym, bym umiał przyjść z pomocą strudzonemu przez słowo krzepiące’, niech milczą; a jeśli coś mówią, niech to będzie słowo pokoju”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki