Logo Przewdonik Katolicki

Klucze do pięciu par drzwi

Kamila Tobolska
Fot.

O tym, jak wprowadzać dzieci w życie wiary, z Aleksandrą Kołaczyk, żoną Roberta, mamą piątki dzieci, artystą plastykiem i autorką książek Różaniec dla dzieci i Mały przewodnik po wadach i cnotach

 

O tym, jak wprowadzać dzieci w życie wiary, z Aleksandrą Kołaczyk, żoną Roberta, mamą piątki dzieci, artystą plastykiem i autorką książek „Różaniec dla dzieci” i „Mały przewodnik po wadach i cnotach”

 

Jaka jest, Pani zdaniem, najlepsza recepta na przekazanie dzieciom wiary?

– W miarę dorastania naszych dzieci widzę, że w przekazywaniu im wiary najważniejsze jest to, abyśmy my, rodzice, byli coraz bardziej wierzący.

 

Z próżnego i Salomon nie naleje…

– Właśnie! Dzieci razi wszelka sztuczność, udawanie. Ideałem jest, aby wiara tak scaliła się z życiem, by samo życie było przekazywaniem wiary, bez nachalności, z szacunkiem wobec dziecka i w prawdzie o własnych słabościach i ograniczeniach. Trzeba jednak zaznaczyć, że już pierwszym aktem głoszenia Dobrej Nowiny, do jakiego wezwani są małżonkowie, jest otwarcie się na poczęcie każdego dziecka. Dopiero potem możemy przekazywać im wiarę.

 

A jak Państwo pomagacie Waszym dzieciom spotkać się z Bogiem?

– Użyję pewnego obrazu. Na spotkanie z Bogiem wprowadzamy dzieci przez drzwi. Jest ich pięcioro: sakramenty, modlitwa, Pismo Święte, maryjność, świętych obcowanie. Naszą rolą jest wskazać dzieciom te drzwi. Każda rodzina posiada własny klucz, a może cały ich zestaw, aby te drzwi otworzyć. To, co dzieje się dalej, jest już tajemnicą. Nie mamy wpływu na to, jak głęboko dziecko przeżyje spotkanie z Bogiem. Na to, czy się otworzy, czy zamknie na Jego łaskę.

 

Zaczynamy więc od sakramentów...

– Tak, bowiem w sakramentach Jezus jest obecny, niezależnie od tego, w jakim stopniu rodzice potrafią je zrozumieć i wyjaśnić dzieciom ich znaczenie. Zresztą pierwszym krokiem w przekazywaniu wiary jest sakrament chrztu św., będący pieczęcią na całe życie. Rodzice tylko przynoszą dziecko do kościoła. To Duch Święty czyni je Bożym dzieckiem. Wszystko co potem przekażemy dziecku jest jedynie podlewaniem tego zasadzonego przez Boga ziarna. Dobrze jest później odnawiać z dzieckiem przyrzeczenia chrzcielne i odwoływać się do mocy tego sakramentu. Tu mamy też wskazówkę, jak wychowywać nasze dzieci w wierze. Musi być to współpraca Boga i rodziców. Od niej zależy wzrost wiary, nadziei, miłości. Wiara w realną obecność Jezusa w sakramentach wyznawana i praktykowana przez rodziców jest najlepszą szkołą wiary dla dzieci.

 

W tej szkole uczymy dzieci także modlitwy.

– W naszej rodzinie kluczem do drzwi „modlitwa” jest Różaniec. Okazuje się, że dla dzieci wcale nie musi być on nudny. Łączy modlitwę z poznawaniem Pisma Świętego, a powtarzanie tych samych wezwań sprzyja wyrobieniu nawyku modlitwy.

Kolejne drzwi to Pismo Święte, a w naszym domu kluczem do nich są zagadki uwielbiane przez dzieci. Pytamy np.: Jak nazywał się dziadek Pana Jezusa? Do kogo pisał listy św. Paweł? Kto stał pod krzyżem na Golgocie? Kiedy nie znają odpowiedzi na jakieś pytanie, opowiadamy im biblijną historię, a następnego dnia powtarzamy związaną z nią zagadkę. Oczywiście wymaga to od nas częstszego zaglądania do Pisma Świętego. Uczymy się więc i my, i dzieci jednocześnie. Dzięki temu Biblia okazuje się być dla dzieci bardzo ciekawa. Poza tym zagadki zadawane w różnych „niepobożnych” sytuacjach, jak np. spacer czy pobyt w poczekalni u dentysty, sprzyjają wiązaniu wiary z życiem codziennym.

 

Spośród tych, które Pani wymieniła, zostały nam jeszcze dwie pary drzwi...

– Kluczem do kolejnych drzwi „maryjności” jest dla nas oddanie się Matce Bożej. Mocą władzy rodzicielskiej możemy oddać Jej nie tylko siebie, ale i nasze dzieci. Maryja jest bowiem najlepszą drogą do Chrystusa, „polisą bezpieczeństwa” dla naszej wiary wystawionej na liczne pokusy. Oddanie to jednak nie tylko jednorazowy akt, ale i ciągłe pogłębianie duchowości maryjnej.

Natomiast drzwi „świętych obcowanie” otwieramy kluczem „opowieści”. Dzieci na co dzień spotykają się w szkole, w rodzinach rówieśników, w filmach czy reklamach z negatywnymi przykładami układania sobie życia bez Boga. Nie sposób bowiem wyizolować je od wszystkich treści nachalnie promowanych przez współczesną kulturę. Prawdziwą odtrutką na ten przekaz są życiorysy świętych. Najlepiej samemu przeczytać jakąś historię związaną z którąś z postaci świętych, a potem opowiedzieć ją dzieciom, odpowiednio budując napięcie. Mamy przecież tak wielu świętych, a ich perypetie bywają fascynujące i bardzo różnorodne i mogą przyjmować formę od komedii, love story i sagi rodzinnej począwszy, a na thrillerze i horrorze skończywszy. Pokazują one, że życie z Chrystusem jest zawsze ciekawe i że to coś dużo więcej, niż bycie grzecznym w kościele.

 

Czy jednak otwieranie przed dziećmi tych pięciu par drzwi zagwarantuje nam pełen sukces w ich religijnym wychowaniu?

– Prawdziwy sukces odniósł Jezus, umierając w poniżeniu za nasze grzechy na krzyżu. Nasze rodzicielskie sukcesy w kwestiach wiary skrojone są według tamtego wzoru: krzyż i zmartwychwstanie. Ocierają się o wieczność, której nie widzimy. Każdy człowiek jest wolny i Bóg chce, aby każdy z nas, także nasze dzieci, gdy dorosną, w wolności wybrały życie z Bogiem lub bez Niego. Może się zdarzyć, że dzieci, które z wielkim trudem wdrażamy w wiarę katolicką, powiedzą później Bogu i rodzicom: „nie”. Choć wydaje się wtedy, że nasza rola jako rodziców jest skończona, a porażka pełna, to jednak zaczyna się dla nas nowy etap. Jest nim walka o duszę dziecka toczona na płaszczyźnie duchowej poprzez post i modlitwę. Pamiętajmy wtedy, że jak pisał św. Paweł: „nadzieja zawieść nie może”.

 

 

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki