Logo Przewdonik Katolicki

Dyscyplina - ale jaka?

Bogna Białecka
Fot.

Pochodzimy z żoną z bardzo różnych rodzin. U niej panowała atmosfera mocno liberalna, dzieci miały bardzo dużo wolności, mało kontroli. Ja jestem z kolei z rodziny, gdzie ważne było przestrzeganie zasad. Mamy problem. Tak rozpoczyna swój list pan Maciej.

„Pochodzimy z żoną z bardzo różnych rodzin. U niej panowała atmosfera mocno liberalna, dzieci miały bardzo dużo wolności, mało kontroli. Ja jestem z kolei z rodziny, gdzie ważne było przestrzeganie zasad. Mamy problem”. Tak rozpoczyna swój list pan Maciej.

 

 

Pisze dalej: „Do tej pory jakoś się dogadywaliśmy, ale odkąd starsza córka jest nastolatką, między nami dochodzi do coraz częstszych spięć. Żona jest przeciwna wprowadzaniu – jak to określa – „sztywnych zasad”, np. co do godziny powrotu do domu albo pierwszeństwa nauki nad zabawą. Uważa, że córka jest na tyle rozsądna, że można jej zostawić tę decyzję. Ostatnio dużo się kłócimy i to w obecności dzieci. Córka ma coraz większe problemy w szkole, a żona twierdzi, że to przez moje próby narzucania swojego zdania...”.

Naturalne jest, że wynosimy z domów rodzinnych różne poglądy na temat wychowania dzieci. Różnice w stylu rodzicielstwa też są czymś normalnym. Co więcej, ta sama metoda wychowawcza może świetnie spełniać swoje zadanie w jednej rodzinie, a w innej nie przynosić żadnych efektów. Zależy to od temperamentu rodziców i dzieci, nawyków itd. W wychowaniu dzieci trzeba przestrzegać jednej, najważniejszej zasady: rodzice muszą nabyć umiejętność dochodzenia do kompromisu i ustalić wspólne podejście do sprawy.

W przeciwnym wypadku... Wyobraźcie sobie drużynę piłkarską prowadzoną przez dwóch trenerów, gdzie każdy z nich wprowadza różne zasady gry; a gdy spotykają się na wspólnym treningu, wydają sprzeczne polecenia. Taka drużyna nigdy dobrze nie zagra. Kłócąc się o metody wychowawcze, podważając polecenia drugiego z rodziców, wprowadzacie anarchię. Dziecko nie wie, kogo ma słuchać, więc nie słucha nikogo. 

 

Jak zapobiegać kłótniom przed dziećmi?

Nawet, jeśli nie zgadzacie się co do metod wychowawczych, z pewnością jesteście zgodni, że kłótnia przed dziećmi nie prowadzi do niczego dobrego. Oto kilka rad, które mogą wam pomóc w ich unikaniu.

 Ustalcie  „znak stop”  (np. złożenie dłoni, podniesienie ręki itp.)  sygnalizujący wprowadzenie przerwy. Będziecie go używać, gdy któreś z was zorientuje się, że dyskusja zmierza w kierunku emocjonalnej kłótni.

 Ważne, by rzeczywiście z tego korzystać – to znaczy, gdy ktoś pokaże „znak stop” – ma prawo odejść. Możecie też od razu ustalić czas potrzebny na „ochłonięcie” – np. 5 minut. Oczywiście, pod nieobecność jednego z rodziców drugie nie obmawia go z dzieckiem.

Przypomnijcie sobie swoje sukcesy. Na pewno wielokrotnie udało się wam osiągnąć porozumienie w różnych sprawach. Przez wiele lat trwania małżeństwa dochodziliście do porozumienia, potrafiliście ustalić wspólne podejście do problemów, pójść na kompromis. Zastanówcie się, co dotychczas było miarą waszego sukcesu? Warto budować solidną podstawę wzajemnego porozumienia.

 Możecie wspólnie skorzystać z zajęć dla rodziców. Ciekawą propozycją jest np. „Akademia familijna", działająca w wielu większych miastach Polski. Spróbujcie spokojnie, bez dzieci, porozmawiać o różnicach w stylach wychowania. Każdy styl wychowawczy, przynoszący wymierne efekty, opiera się na pewnych zasadach. Czasem są one bardzo konkretne, np. „najpierw masz odrobić zadanie domowe, potem możesz zająć się swoimi sprawami”.  Czasem nie są one „oficjalnie” sformułowane. Przy odrobinie wysiłku udaje się je jednak zidentyfikować,  np. „póki mam dobre oceny w szkole, mogę odrabiać zadania, kiedy chcę i w jaki sposób chcę”. Warto uświadomić sobie, że w każdej dobrej rodzinie funkcjonują pewne zasady. Tylko rodziny patologiczne działają bez zasad, z wymierzanymi przypadkowo, nieprzewidywalnymi karami.

Dlatego proponuję, aby zastanowić się nad niepisanymi zasadami obowiązującymi w liberalnej wychowawczo rodzinie. Spisanie ich może pomóc osobie wychowanej w rodzinie autorytarnej, gdzie zasady były jasno i konkretnie formułowane. Daje to dobrą podstawę do rozmowy.

 Jeżeli mimo podjętych prób nie udaje się wam dojść do porozumienia, można skorzystać z oferty mediacji rodzinnych. Często osoba z zewnątrz, specjalizująca się w mediacjach, negocjacjach może pomóc w rozwiązaniu konfliktu.

 

Jak uniknąć błędów dyscyplinowania?

Gdy będziecie negocjować metody wychowawcze, które chcecie zastosować wobec swojej dorastającej córki, pamiętajcie, by uniknąć kilku podstawowych błędów. Łatwo je popełnić, gdy jesteśmy skoncentrowani przede wszystkim na osiągnięciu porozumienia.

Wiele złych zachowań związanych jest z fazą rozwojową dziecka (np. „testowanie granic” przez dwulatka czy później przez nastolatka). Jednak w większości wypadków potrzebna jest interwencja rodzica. Jeśli nie zareagujemy szybko, zachowania te przejdą w nawyk. Dlatego nie możecie czekać aż uzyskacie pełne porozumienie. Ustalcie jakąś zasadę tymczasową i wyjaśnijcie ją dziecku. Np. „Ponieważ masz coraz więcej jedynek, ustaliliśmy, że będziesz odrabiać zadanie domowe zaraz po obiedzie, a tata będzie je sprawdzał. To może się zmienić, ale dzisiaj jest dla nas ważne to, abyś poprawiła złe oceny”.

 W czasie rozmów zawsze pamiętajcie o najważniejszym celu – zmianie złego zachowania dziecka. Stwórzcie też plan, w jaki sposób chcecie to osiągnąć. Dlatego ważne jest, by zastanowić się, co konkretnie chcemy uzyskać. Np. lepsze oceny czy raczej co najmniej trójki z każdego przedmiotu. Omówcie różne możliwe sposoby osiągnięcia tego celu – czy chcecie zaangażować dziecko w tworzenie planu poprawy ocen czy też zaproponować mu alternatywne sposoby działania? A jeśli tak, to jakie? Zastanówcie się też, co zrobicie, jeśli dziecko nie zmieni swych złych zachowań. Czy zostanie ukarane? Czy pozwolicie doświadczyć mu naturalnych konsekwencji? Jeśli kara, to jaka?

 Gdy już ustalicie wspólną strategię, nie rezygnujcie z niej zbyt szybko. Wiele rodziców, po wypracowaniu metody kompromisowej, nie czuje się w pełni usatysfakcjonowanych. Dlatego kusi ich, by po tygodniu, dwóch odejść od ustaleń. Najczęściej z ust jednego z rodziców pada wówczas zdanie: „Wiedziałem/wiedziałam, że to nie zadziała, tak to jest, jak się idzie na kompromisy, moja metoda była lepsza”. I problem zaczyna się od początku. Rzadko która metoda działa natychmiastowo. W większości przypadków dziecko będzie testować, czy rodzice odpuszczą. Dopiero gdy widzi, że sprawa jest przez rodziców poważnie traktowana zaczyna się dostosowywać. Może to potrwać miesiąc albo i więcej. Nie poddawajcie się zbyt szybko. Nawet niedoskonała metoda, ale konsekwentnie stosowana przez obojga rodziców, jest lepsza niż chaos będący wynikiem ciągłych sporów między ojcem a matką.

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki