Czasem zdarza się komuś „mijać z prawdą”. Wielu żyje w przeświadczeniu, że drobne kłamstwo jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Mówią: każdy czasem trochę koloryzuje…
Broń małego kalibru
Takie podejście do sprawy powoduje, że często nie docenia się tego, jak wielkie rany może ten grzech spowodować. Świadome wprowadzanie drugiej osoby w błąd i utwierdzanie jej w tym stanie nie może być traktowane pobłażliwie. Nie należy usprawiedliwiać kłamstwa. Używanie go w celu poprawienia swojego wizerunku czy samopoczucia nikogo nie uszczęśliwi na dłuższą metę.
Jeszcze gorzej, gdy słowne modyfikowanie rzeczywistości motywowane jest obroną w trudnej sytuacji. To tak, jakby zezwolić na strzelanie do każdego, kto będzie stanowił dla nas potencjalne zagrożenie. Czy w takiej sytuacji użycie broni małego kalibru zagwarantowałoby nam bezpieczeństwo i spokój ducha? A co z tym, wobec którego zostałaby zastosowana? Czy skończyłoby się tylko na niewielkiej ranie? To porównanie może wydawać się dosadne. Jednak chyba każdy przekonał się choć raz w życiu o tym, jak bardzo słowa potrafią zranić.
To moja sprawa
Rozmijanie się z prawdą jest wyraźnie zakazane przez ósme przykazanie Dekalogu. Jak wiadomo, łamania zasad w nim zawartych nie można nazwać inaczej, jak po prostu grzechem.
Obecnie wielu ludziom pojęcie grzechu wydaje się być niedzisiejsze i stosowane tylko wobec ewidentnych wykroczeń, jak kradzież czy niszczenie mienia publicznego. Obserwuje się powszechny zanik poczucia winy moralnej. Ludzie opanowani znieczulicą na grzech próbują dostosować świat do siebie, tworząc moralność subiektywną, która ma być całkowicie zależna od okoliczności, w jakich się znajdują. W tej sytuacji ubarwianie opowieści o minionych wakacjach nie będzie postrzegane jako kłamstwo. Dlaczego nie dodać kilku ciekawych wątków? Przecież nikomu to nie zaszkodzi.
Szerszy zasięg
Takie podejście jest oczywiście błędne. Bo chociaż obecnie ósme przykazanie nadal odnosić można do sytuacji zeznawania przed sądem, to słowa: „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu” mają zdecydowanie szerszy zasięg i nie dotyczą tylko świadków składających zeznania. W oparciu o to przykazanie powinna być rozpatrywana każda sytuacja, w której nasze słowa mijają się z prawdą.
Katechizm Kościoła Katolickiego wyraźnie wskazuje czyny, które określa mianem wykroczeń przeciw prawdzie. Należą do nich m.in.: wydawanie pochopnych sądów, obmawianie czy oszczerstwa, które niszczą dobre imię i cześć innych. Na szczególną uwagę zasługuje kwestia tego, co i w jaki sposób mówimy o nas samych. Bycie próżnym i przechwalanie się również stanowią grzech przeciw prawdzie.
Zaufanie
Szczerość wobec siebie i wobec innych – takie podejście wychodzi naprzeciw ósmemu przykazaniu. Świadomość życia w prawdzie powoduje, że ludzie mogą budować trwałe relacje. Obustronne zaufanie można zdecydowanie uznać za solidny fundament dobrej znajomości, przyjaźni czy miłości. Oszustwo, które wychodzi na jaw (a staje się tak prędzej czy później), może doprowadzić do utraty zaufania drugiej osoby, a jak wiadomo, bardzo trudno jest je potem odbudować. Zatem czy warto tak ryzykować?
Od szczegółu do ogółu
Oczywiście nie należy się ograniczać do rozpatrywania kwestii zaufania tylko między dwiema osobami. Prawda jest również bardzo ważna w życiu społecznym w ogóle. Jest niezbędna w relacjach międzyludzkich, bo nie moglibyśmy razem żyć, gdyby nie było między nami zaufania. Słowa w dużej mierze mogą wpływać na sytuacje ogólnospołeczne – to, czy w programie informacyjnym ludzie usłyszą treści zgodne ze stanem faktycznym, czy nieco zmodyfikowane, może zaważyć nie tylko na ich samopoczuciu, ale także na ich życiu. „Społeczeństwo ma prawo do informacji opartej na prawdzie, wolności i sprawiedliwości. Należy kierować się umiarem i dyscypliną w korzystaniu ze środków społecznego przekazu” (KKK 2512).
Dlaczego ulegamy?
Pozostaje na końcu zapytać: dlaczego ludzie jednak kłamią? Odpowiedź nasuwa się sama – kłamać jest po prostu łatwo. Koloryzowanie czy mijanie się z prawdą może pozornie uatrakcyjnić życie. Na lęk przed odrzuceniem czy chęć ubarwienia szarej rzeczywistości kłamstwo wydaje się być dobrą receptą. Należy jednak pamiętać, że ma ono krótkie nogi, a jego konsekwencje mogą być nieodwracalne.
O kłamstwie możemy przeczytać już na pierwszych stronach Starego Testamentu. Biblijna rozmowa Ewy z wężem wskazuje wyraźnie tego, który jest ojcem kłamstwa. To właśnie wtedy szatan sprowadził na świat grzech, cierpienie i śmierć. Bóg jednak tak bardzo nas kocha, że daje nam szansę na dostanie się po śmierci do raju. Oto co możemy przeczytać w Katechizm Kościoła Katolickiego na temat powołania ludzi do życia w prawdzie: „Ósme przykazanie zabrania fałszowania prawdy w relacjach z drugim człowiekiem. Ten przepis moralny wypływa z powołania Ludu świętego, by był świadkiem swojego Boga, który jest prawdą i chce prawdy. Wykroczenia przeciw prawdzie - przez słowa lub czyny - wyrażają odmowę zobowiązania się do prawości moralnej; są poważną niewiernością Bogu i w tym sensie podważają podstawy Przymierza” (KKK 2464).