Stereotypy
Jedni do założeń ruchu feministycznego odnoszą się aprobująco, inni obojętnie. Jak zazwyczaj bywa w odniesieniu do kwestii społecznych, są też i osoby, które negatywnie oceniają działalność zwolenników wspominanego nurtu, zazwyczaj swój stosunek do rzeczywistości określając na podstawie tego, co zobaczyły lub usłyszały w mediach. Za sprawą tych, często nieobiektywnych, informacji w świadomości człowieka utrwalają się stereotypy, przez pryzmat których ocenia bieżące wydarzenia. I tak mamy do czynienia z pojęciem „feministka”, za którym dla wielu stoi kobieta zdecydowana, silna, walcząca o swoje prawa oraz, „kobieta – katoliczka”, której życie polega wyłącznie na byciu siostrą, żoną i matką. Jednak czy można ograniczać się do tak wielkich uproszczeń? Zdecydowanie nie - byłoby to niesprawiedliwe.
O tym jest głośno
Obecnie wiele słyszy się o skrajnych formach feminizmu, które głoszą hasła rewolucji seksualnej, antykoncepcji i aborcji oraz zrównania roli kobiety i mężczyzny w życiu społecznym. Zwolenniczki tego nurtu uważają świat za niesprawiedliwy, ponieważ mężczyzna zawsze jest na uprzywilejowanej pozycji, podczas gdy kobiety nieustannie stoją w obliczu konieczności rezygnowania z siebie na rzecz rodziny. Jednak nie wszystkie kobiety walczące o swoje prawa uważają, że aby stać się wolną i świadomą osobą, muszą koniecznie być przeciwniczkami mężczyzn. Feminizm jest bowiem pojęciem dość szerokim, określającym wszelkie koncepcje zakładające, że kobiety są dyskryminowane ze względu na płeć i wynikające z tego założenia działania. Bycie feministką wcale nie musi oznaczać bycia zwolenniczką legalizacji aborcji. Na przestrzeni dziejów kobiety domagały się praw politycznych czy ekonomicznych. Nadal mówi się o konieczności równego wynagradzania za wykonanie takiej samej pracy na danym stanowisku. Tego typu dążenia należy jak najbardziej chwalić. Jednak czy na pewno warto domagać się całkowitej równości we wszystkich sferach życia?
Być kobietą
Feminizm często rozumie się jako dążenie kobiet do stawania się podobnymi do mężczyzn. Myślenie, że feministka to „baba– chłop” z pewnością jest krzywdzące. Celem zdrowego feminizmu nie powinno być zrównanie kobiet z mężczyznami na wszystkich płaszczyznach. Ideałem nie może być dążenie do naśladowania za wszelką cenę ról i zachowań mężczyzn. Należy podchodzić do sprawy równości zdroworozsądkowo. Kobieta powinna być kobieca, a mężczyzna męski, by móc się nawzajem uzupełniać. Oczywiście „kobieca” nie musi przy tym znaczyć „słaba” czy „bezradna”. Tak zwana prasa kolorowa kreuje dzisiaj obraz kobiety, która wszystko potrafi, jest młoda, szczupła i władcza. Dookoła słychać: realizuj się sama dla siebie, a będziesz szczęśliwa. Wydawać by się mogło, że jeśli nie mamy w przekazie do czynienia z propagowaniem maskulinizmu, to warto podążać za owymi radami, by jako kobieta osiągnąć poczucie zadowolenia i samorealizacji. Jednak i tym razem należy uważać, by nie wpaść w pułapkę egoizmu. Bo czy faktycznie warto rezygnować z czasu poświęcanego rodzinie na rzecz stawania się coraz bardziej niezależną i postępową?
Z duchem czasu
Nie można zaprzeczyć, że obecnie rola i pozycja kobiety w społeczeństwie znacznie różni się od tego, co miało miejsce 500, 300 czy 100 lat temu. Zmiany, które nastąpiły na przestrzeni wieków, z pewnością są korzystne i stawiają kobiety, w większości krajów, na równi z mężczyznami, jeśli chodzi o prawa polityczne czy ekonomiczne. Owe zmiany w podejściu do kobiet nie ominęły również i Kościoła. Wspomniany stereotyp „kobiety – katoliczki” jest oczywiście dużym i niesprawiedliwym uproszczeniem. Wierząca i praktykująca nie znaczy przecież ograniczana. Katoliczki również mogą być feministkami. Ważne, by nie popadać w skrajności, jak większość lewicowych ruchów walczących w obronie rzekomych praw kobiet np. do legalizacji aborcji czy „równouprawnienia” we wszystkich sferach życia społecznego. Nie chodzi przecież o to, żeby z kobiet robić mężczyzn, tylko by kobiety nie były gorzej traktowane ze względu na swą płeć.
Teologia feministyczna
W encyklice „Pacem in terris", wydanej przez papieża Jana XXIII w 1963 r., doceniona została rola kobiet.
„(...) udział kobiet w życiu publicznym jest już faktem dokonanym i oczywistym. Upowszechnia się on może szybciej wśród narodów wyznających wiarę chrześcijańską, a wolniej, chociaż też powszechnie, w narodach będących spadkobiercami innych tradycji i cywilizacji. Ponieważ kobiety są z każdym dniem bardziej świadome swej godności ludzkiej, nie zgadzają się na traktowanie ich jako istot bezdusznych czy też jakichś narzędzi, lecz domagają się praw i obowiązków godnych ich ludzkiej osobowości, tak w życiu domowym, jak i publicznym” (nr 41). |