Logo Przewdonik Katolicki

Polskie bojownice

Daria Domarańczyk  
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

Sto lat temu Polki uzyskały prawa wyborcze. Na ten sukces ogromny wpływ miał wybuch I wojny światowej, jednak bez determinacji pokolenia „bojownic” równouprawnienie zapewne nie dokonałoby się tak szybko.

Każdy kraj, w którym uznano równouprawnienie kobiet, ma swoje wielkie bohaterki. Z podręczników kojarzymy angielskie sufrażystki walczące o prawa wyborcze w II połowie XIX wieku. Jednak pierwszą „buntowniczką” wobec panującego porządku była Francuzka – Olimpia de Gouges i to ona stała się inspiracją dla kolejnych pokoleń kobiet.
 
Przykute do bramy Pałacu Buckingham
Dramatopisarka Olimpia de Gouges (1748–1793) została ścięta za opublikowanie Deklaracji Praw Kobiety i Obywatelki, która była wzorowana na słynnej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela z 1789 r. Artystka chciała wykorzystać liberalne nastroje i hasła głoszone w czasie rewolucji francuskiej, jednak jej postulaty okazały się zbyt postępowe i na ich realizację trzeba było poczekać ponad sto lat.
Kolejny krok w kierunku uzyskania przez kobiety w Europie praw wyborczych podjęły Brytyjki. Do historii przeszły obrazy idących w marszach kobiet niosących sztandary z napisem: votes for women. Jedną z ich przywódczyń była charyzmatyczna Emmeline Pankhurst (1858–1928), która założyła Ligę na Rzecz Praw Kobiet. Zachęcała strajkujące panie do wybijania szyb w sklepach, podpalania skrzynek pocztowych oraz napadów na konserwatywnych polityków. Kobiety wielokrotnie przykuwały się łańcuchami do ogrodzeń najważniejszych państwowych instytucji, a nawet do bramy Pałacu Buckingham. Brytyjskie bojowniczki padały ofiarami dotkliwych pobić przez policję. W aresztach prowadziły głodówki i były przymusowo karmione sondami nosowo-żołądkowymi (często wskutek szarpania się kobiet dochodziło do krwotoków wewnętrznych). Popełniały także samobójstwa. Symbolem walki o równouprawnienie na Wyspach Brytyjskich stała się Emily Davison, która zginęła, rzucając się pod konia króla Jerzego V (dziadek królowej Elżbiety II) w czasie gonitwy Derby w Epsom.
 
Uczcie się, jeśli możecie
Na ziemiach polskich pod zaborami sytuacja Polaków była bardziej skomplikowana. Na terenie Rosji, Prus i Austrii obowiązywały różne prawa i ograniczenia wolności.
Polki, w przeciwieństwie do Brytyjek, nie walczyły o swoje prawa za pomocą siły. Poza kwestią przyznania im praw wyborczych ich postulaty dotyczyły kwestii pracy i możliwości studiowania. Namiastką uczelni wyższej dla przedstawicielek płci pięknej był tajny Uniwersytet Latający w Warszawie (działający w latach 1885–1906), nazywany babskim. Represje po upadku powstania styczniowego doprowadziły w Królestwie Polskim do powszechnej rusyfikacji, zaostrzenia cenzury książek i prasy przed ich publikacją; zakazane było również tworzenie polskich stowarzyszeń. Działały jednak czasopisma skupiające wokół siebie kobiety i mężczyzn, którzy wspierali rodzący się na ziemiach polskich ruch emancypacyjny. Takim tytułem był ukazujący się od 1865 r. „Bluszcz”. Jego redaktorką naczelną była Maria Ilnicka, zwolenniczka umiarkowanego feminizmu. W Warszawie na rzecz równouprawnienia działała także pisarka i jedna z prekursorek polskiego ruchu kobiecego Narcyza Żmichowska (1819–1876). Prowadząc salon skupiła wokół swojej osoby grupę „Entuzjastek”, czyli stołeczne emancypantki, które działały w konspiracji. Sama tzw. kwestię kobiecą propagowała poprzez zachęcanie kobiet do nauki i podejmowania aktywności zawodowej. Niezależność finansowa od mężczyzn miała dać kobietom podstawę do walki o swoje prawa. „Uczcie się, jeśli możecie; umiejcie jeśli potraficie i myślcie o tym, żebyście same sobie wystarczyły, bo w razie potrzeby nikt na was z opieką i wsparciem nie czeka” – pisała Żmichowska.
W zaborze pruskim w stosunku do Polek obowiązywała „zasada 3 K”: Kinder, Küche, Kirche, czyli dzieci, kuchnia i kościół, jako miejsca aktywności kobiet. Odzwierciedleniem takiego stanu rzeczy była prasa, a w zasadzie brak tytułów skierowanych do przedstawicielek kobiet z wyjątkiem czasopism religijnych.
Chcąc wskazać na stolicę rodzącego się polskiego ruchu emancypacyjnego, z pewnością należałoby wymienić znajdującą się pod berłem Habsburgów Galicję. Polacy mieli w niej najwięcej swobód, nie dotknęły ich represje związane z przegranym powstaniem styczniowym. Kobiety mogły spotykać się w ramach czytelni, gdzie poza oddawaniem się lekturze dyskutowały nad tym, jak polepszyć swój status. Powstały także czasopisma skierowane dla pań („Wianki”, „Wieniec”, „Świt” oraz „Ster”). Prężnie działały polskie emancypantki, nazwane także bojownicami, jak Maria Dulębianka (1861–1919) , Kazimiera Bujwidowa (1867–1932) oraz nazywana Hetmanką polskiego feminizmu albo Sterniczką Paulina Kuczalska-Reinschmit (1859–1921). Były one organizatorkami międzyzaborowych zjazdów kobiet, które jednoczyły panie chcące walczyć o równouprawnienie.
 
Polska Emmeline Pankhurst
Liderka polskich feministek założyła we Lwowie czasopismo „Ster. Dwutygodnik do spraw wychowania i pracy kobiet” (ukazywał się w latach 1895–1897). Poza artykułami dotyczącymi prowadzenia domu, wychowania dzieci czy zapowiedziami spektakli teatralnych i książek zaczęto w nim publikować teksty o łagodnym wydźwięku emancypacyjnym. W większości ich autorkami były wybitne polskie pisarki: Maria Konopnicka, Eliza Orzeszkowa oraz wspomniana już wcześniej malarka – Maria Dulębianka.
Autorka Nad Niemnem opublikowała w 1897 r. na łamach „Steru” obszerną odezwę, która została uznana za najważniejszy tekst dla tego czasopisma: „W kwestyi równouprawnienia kobiet wobec nauki, pracy i dostojności ludzkiej”, która do historii przeszła jako „List otwarty do kobiet niemieckich”. „Wątpię, abym myliła się mniemając, że kwestya ta jest w gruncie rzeczy jest kwestyą zdrowego rozsądku i sprawiedliwości, więc na pozór, łatwą do rozwiązania być powinna. Ale jest to stałem, chociaż zadziwiającym zjawiskiem, że najtrudniejszemi dla ludzkości do rozwiązania są właśnie zagadnienia najprostsze i że ludzkość łatwiej i częściej zdobywa się na bohaterstwo niż na sprawiedliwość – napisała Orzeszkowa. – Ale tylko do nadziei, bo tryumf zupełny jest jeszcze dalekim, a obecne stadyum rozwoju kwestyi kobiecej, jakikolwiek wobec poprzedzającego przedstawia niezaprzeczenie krok naprzód zrobiony, posiada przecież skrzywienia, które wyprostować i obowiązki, które spełnić powinnyśmy, jeżeli chcemy żeby, aby przyszłość ujrzała w nas czujne strażniczki lamp nam powierzonych i dobre pracownice w winnicy ideału”.
Tekst Elizy Orzeszkowej był szeroko komentowany i cytowany w prasie zarówno galicyjskiej, jak i tej wydawanej na terenie Królestwa Polskiego. Pisarka w liście pokazała wspólny rodowód kobiet, począwszy od postaci biblijnych. Poza tym wskazała na ogromną rolę stereotypów, który utrwalił się w świadomości ludzi. Artykuł stał się punktem wyjścia dla nowego projektu Pauliny Kuczalskiej-Reinschmit.
 
Kobiety do urn!
„Hetmanka” polskiego feminizmu po przeprowadzce do Królestwa Polskiego utworzyła w kwietniu 1907 r. Stowarzyszenie Równouprawnienia Kobiet Polskich. Stało się to możliwe dzięki wprowadzeniu na terenie Królestwa Polskiego tzw. tymczasowych przepisów o stowarzyszeniach, w których car zezwolił swoim polskim poddanym powoływać organizacje o charakterze społeczno-ekonomiczno-kulturalnym. Kuczalska-Reinschmit w lipcu założyła pierwsze polskie radykalne czasopismo feministyczne „Ster”. Początkowo ukazywał się jako miesięcznik, ale duże zainteresowanie tytułem sprawiło, że stał się dwutygodnikiem. „Ster” był nieformalnym organem prasowym Stowarzyszenia, z którego wyodrębniła się grupa najradykalniejszych członkiń, tworząc Związek Równouprawnienia Kobiet Polskich z „Hetmanką” na jego czele. Tytuł stał się wkrótce jego oficjalnym organem prasowym, będąc niejako tubą propagandową dla haseł pierwszych polskich feministek ze wszystkich zaborów. W pierwszym numerze napisano: „«Ster» stoi na stanowisku szczerze demokratycznym, domaga się równouprawnienia klas wszystkich, jednakiej miary sprawiedliwości, etyki czystości obyczajów, swobody sumienia i praw obywatelskich dla wszystkich bez różnicy płci, wyznania i narodowości”.
Do czasopisma mogły pisać zarówno panie, jak i panowie, czego przykładem były artykuły czołowych warszawskich higienistów na temat szkodliwości noszenia gorsetów. Natomiast do Związku Równouprawnienia Kobiet Polskich, który nawiązywał do utworzonej przez Emmeline Pankhurst Ligi na Rzecz Praw Kobiet, nie zapisywano mężczyzn. Związek miał szereg oddziałów, m.in. w Radomiu, Łodzi i Piotrkowie Trybunalskim. Wydawanemu „Sterowi” towarzyszyły dodatki: ulotki bądź pocztówki z hasłem: „Głosowanie powszechne jest dopiero wówczas gdy i kobiety głosują!”.
Można zatem w dużym uproszczeniu stwierdzić, że Polki walczyły o swoje prawa słowem jak Francuzki, ale tworząc organizacje podobne do brytyjskich.
 
Pierwsze wybory
Wybuch I wojny światowej pomógł Polkom, i nie tylko im, w uzyskaniu praw wyborczych. Kobiety, które dotychczas nie podejmowały pracy zarobkowej i zajmowały się domem, zastępowały mężczyzn w fabrykach i urzędach.
Przełomowym momentem dla tzw. kwestii kobiecej był zwołany w 1917 r. Zjazd Kobiet Polskich w Warszawie. W czasie jego trwania zebrały się panie z trzech zaborów i opracowano wspólne postulaty dotyczące zrównania ich praw z mężczyznami. Na swoją przedstawicielkę do rozmów z politykami wyznaczyły zaopatrzoną w ulotki warszawską lekarkę Justynę Budzińską-Tylicką (1863–1936). Walka zakończona została sukcesem – Polki uzyskały prawa wyborcze czynne i bierne prawie równocześnie z odzyskaniem przez Polskę niepodległości.
Punkt 1 dekretu wydany przez Tymczasowego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego z 28 listopada 1918 r. mówił, że wyborcą do Sejmu jest każdy obywatel państwa bez różnicy płci, który ukończył 21 lat. Artykuł 7 gwarantował bierne prawo wyborcze wszystkim obywatelom i obywatelkom.
Pierwsze wybory parlamentarne do Sejmu Ustawodawczego odbyły się 26 stycznia i zostało w nich wybranych osiem Polek: Zofia Moczydłowska, Anna Piasecka, Franciszka Wilczowiakowa, Zofia Sokolnicka, Gabriela Balicka, Irena Kosmowska, Jadwiga Dziubińska, oraz Zofia Moraczewska (żona premiera Jędrzeja Moraczewskiego). Początkowo zwracano się do nich „pani poseł”, ale z czasem do powszechnego użytku weszło słowo „posłanka”. Panie zasiadały w komisjach oświaty, zdrowia, opieki społecznej i brały udział w opracowywaniu konstytucji, która potwierdziła przyznane im prawa w 1921 r.
Polki otrzymały prawa wyborcze jako jedne z pierwszych w Europie. Brytyjki, które tak zawzięcie walczyły o zmianę konserwatywnego myślenia społeczeństwa, uzyskały je w pełni w 1928 r. (dopiero wtedy mogły być wybierane – już 10 lat wcześniej same mogły wybierać). Natomiast Francuzki musiały poczekać na zrównanie z mężczyznami aż do 1944 r., co wcale nie było europejskim rekordem, biorąc pod uwagę Włoszki (1946 r.) czy Szwajcarki (1971 r.).

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki